Hank zabrał Connora do jakiegoś wysokiego opuszczonego budynku. Android był trochę zakłopotany. Nie miał pojęcia co ich dwójka tutaj robi.
- Panie And... Hank -Poprawił się brunet - Po co zabrałeś nas w tak obskurne miejsce?
Siwowłosy spojrzał na robota.
- Nie pierdol tylko właź razem ze mną na samą górę. - Rzucił.
Connor przystał na prośbie Hanka, chociaż nie wiedział na co się pisze.
Gdy byli już na samej górze, Anderson podbiegł na krawędź wysokiego budynku, jakby planował to czego niegdyś bardzo pragnął. W androidzie obudziło się uczucie, którego nie poznał do tej pory. To był strach. Strach przed utratą bliskiej mu osoby. Chwila moment... Bliskiej? Connor nawet nie zauważył tego, w którym momencie Hank stał się dla niego kimś ważnym. Nie chciał go stracić. Mógłby nawet poświęcić własne życie, aby uratować porucznika. Co to za uczucie? Android nie miał czasu by się nad tym zastanawiać.
- Hank! Co ty robisz?! - Krzyknął. W jego głosie słychać było wyraźnie emocje.
Nie odpowiedział, tylko jeszcze bardziej przybliżał się do krawędzi. Malutkimi kroczkami.
Dioda Connora zrobiła się czerwona. Gdyby miał serce, biłoby mu jak szalone. Powoli przybliżał się do mężczyzny. Bez gwałtownych ruchów, chociaż miał ochotę podbiec i złapać swojego towarzysza.
- Odsuń się od krawędzi, Hank! - Rzucił ponownie robot. - Błagam...
To ostatnie słowo powiedział o wiele ciszej.
Nastała chwila ciszy.
- Dużo gwiazd jest na dzisiejszym nocnym niebie, czyż nie? - W końcu odezwał się porucznik.
Android wyraźnie zdezorientowany pytaniem, spojrzał na gwiazdy, po czym szybko wrócił do Andersona.
- Nigdy nie wiesz, czy obraz który aktualnie jest przed tobą - Zrobił krótką przerwę - Jest ostatnią rzeczą którą zobaczysz na oczy.
Po tych słowach, brunet zaczął biec w kierunku Hanka. Siwowłosy to wykorzystał w odpowiedni sposób. Android już miał chwycić porucznika, ale to właśnie Anderson złapał go za krawat i sprawił że robot zaczął wisieć nad przepaścią. Mężczyzna mierzył go wzrokiem, po czym powiedział:
- Co aktualnie czujesz, Connor?
On sam nie wiedział co czuł. Ślepo wgapiał się w oczy swojego przyjaciela wisząc przy tym nad przepaścią. Chwile zastanowił się nad pytaniem. Nie wiedział co odpowiedzieć. Nie wiedział co się z nim działo. Jego system wariował.
- Dalej - Oschle powiedział brunet, nie odpowiadając na pytanie - puść mnie. Odważysz się?
Connor pozwolił Hankowi zdecydować. Nie chciał tak naprawdę umierać. Ale ufał mu. Ufał w to że siwowłosy nie zrobi mu krzywdy, że to tylko taka gra, która ma na celu przetestować uczucia androida.
Mężczyzna przez chwile patrzał na robota, po czym go wciągnął.
- Wracamy. - Powiedział Hank, po czym odwrócił się od Connora.***
Gdy byli już na miejscu, była późna godzina. Anderson odrazu położył się spać nie zamieniając ani słowa z androidem po sytuacji na opuszczonym budynku.
Kiedy Hank spał, Connor poszedł do niego zajrzeć.
Wziął ze sobą krzesło i postawił je obok łóżka z śpiącym porucznikiem.
Robot usiadł na krześle i zaczął patrzeć na
mężczyznę. Stracił poczucie czasu.
CZYTASZ
Przeciwieństwa się przyciągają - Connor x Hank
FanfictionAndroidy nareszcie są na równi z ludźmi. Connor po staniu się defektem, zamieszkał z Hankiem. Android nie jest jeszcze przyzwyczajony do odczuwania emocji i nie za bardzo wychodzi mu odróżnianie ich od siebie. Porucznika i Connora łączy silna więź i...