-Masz coś na swoje wytłumaczenie?! Hmm?! Słucham! Nagle języka zabrakło ci w buzi?! - mówił a właściwie krzyczał strażnik. - Nie chcesz mówić!? To może parę tortur ci pomoże? Hmm?
-Alex dość!-powiedziałam wstając z swojego tronu. - Zostaw mnie z nim samą.
-Ale Pani jesteś pewna? Co jeśli znowu cię zaatakuje? - zapytał trochę zdziwiony
-Dam. Sobie. Radę - wycedziłam przez zęby. Skłonił mi się i wyszedł z sali tronowej. Podeszłam do człowieka który 2 dni temu zaatakował mnie sztyletem. Złapałam mocno jego brodę i uniosłam ku górze jego głowę.
-Spójrz nq mnie! Patrz!-spojrzał na mnie przestraszony-Dlaczego mnie zaatakowałeś? Jeśli powiesz puszczę cię wolno. - powiedziałam i ruszyłam w stronę tronu, a następnie usiadłam na nim.
-Przepraszam Pani, chciałem poprostu zobaczyć czy jesteś taka silna jak wszyscy mówią i...
-I co dowiedziałeś się? Masz jakieś wątpliwość? - zapytałam całkiem spokojna
-Nie, nie mam.
-Możesz odejść - powiedziałam i gestem ręki odprawiłam go.
-Dziękuję miłościwa Pani - powiedział i padł do moich stóp.
-Idź masz 30 sekund - odpalam a on zaczął iść w stronę drzwi - 30 - powiedziałam i jednym gestem ręki zamieniłam go w piękny lodowy posąg. - Tak kończą ci co atakują i sprzeciwiają się Lurien....Straże!!-powiedziałam a drzwi się otwarły. - Zabierzcie ten jakże oto piękny posąg na dziedziniec. Niech każdy mieszkaniec tej krainy wie jak kończą ci co sprzeciwiają się mnie.
-Tak jest Wasza Wysokość - odparli i zabrali posąg z sali.
Chciałem tylko zobaczyć czy jesteś taka silna... Żałosny. Jakim trzeba być idiotą aby atakować własną królową.? Wie ktoś?Wyszłam z sali tronowej i udałem się 2 stronę dziedzińcu. Muszę oświadczyć moim poddanym nowe oświadczenie. Szłam drogą główna która prowadziła na dziedziniec. Ludzie zaczęli się już zbierać. Ciekawość. Cecha charakterystyczna ludzi. Gdy Weszłam na dziedziniec wszystkie oczy skierowały się na mnie.
-Widzę że ciekawość was zżera. Czyż nie? Ten oto posąg, który będzie tu stał będzie wam przypominał o tym że nie warto że mną zadzierać! . Człowiek który zaatakował mnie 2 dni temu. Teraz stoi tu i będzie stał dopóki Śródziemie będzie istniało! Ten posąg ma być dla was przestrogą. Ostrzeżeniem które mówi że lepiej ze mną nie zadzierać,i nie sprawdzać mojej siły! Nie ważne czy będzie to kobieta, mężczyzna czy dziecko będzie tutaj stało! To ja was stworzyłam! I to ja mogę was zniszczyć! - powiedziałam i ruszyłam w stronę pałacu.
P. O. V. ELROND.
-Widział ktoś Arwenę? Gdzie jest moja córka? - zapytałem strażników
-Nie wiemy Panie. Wczoraj podczas balu mówiła że idzie na spacer i do tej pory nie wróciła.
-Macie ja znaleźć!,
-Zrobimy co w naszej mocy - odpowiedzieli i odeszli.
Gdzie ona do cholery jest.?? Mam tylko skromną nadzieję że nie odbiła jej palma i nie pojedzie do Lurien......
P. O. O. Arwena
Jadę już dobre parenaście godzin. Wiem zrobiłam źle. Sprzeciwiłam się ojcu. Ale Lurien to moja przyjaciółka. Muszę być przy niej. Tym bardziej że nie było mnie z nią 4 miesiące.
Chyba dojechałam na miejsce. Zatrzymałam i zsiadłam z konia. Podeszła bliżej wrót,które się otwarły. Robi wrażenie. Za wrotami i wielkim warownym murem zobaczyłam coś niesamowitego. Piękne domy wykonane z kamienia. Dzieci latające od jednego do drugiego. A na wzgórzu piękny, ogromny, lodowy pałac. No robi wrażenie.
-Z kąd jesteś i czego chcesz? - usłyszałam głos strażnika który ni z gruszki ni z pietruszki stał przede mną.
-Ja..przyjechałam do Lurien
-Królowej Lurien?
-Tak.
-Kim jesteś ze mówisz o niej tylko imieniem?
-Jestem jej przyjaciółka. Mam do niem bardzo ważna sprawę
-Królowa nie chce nikogo widzieć
-Dlaczego?
-Ma wiele spraw na głowie i nie ma czasu.
-A mógłbyś ja zapytać? Proszę. Bardzo mi zależy. - poprosiłam
-Dobrze zobaczę co da się zrobić. Chodź. - powiedział i ruszył a ja za nim. Szliśmy w niezręcznej ciszy. Po paru minutach doszlismy na dziedziniec. Wszystko robiło wspaniałe wrażenie z wyjątkiem jednej rzeczy. Na środku dziedzińcu znajdował się posąg. Wszystko by było ładnie i pieknie,gdyby nie to że posąg przedstawiał przestraszonego mężczyznę. Mężczyznę który uciekał przede czymś i został zamrożony. Mrozi krew w żyłach. Po paru minutach, doszliśmy pod piękne, lodowe,ogromne wrota,które otworzyły się jak gdyby na wyczucie.
-Poczekaj tu. Zapytam królowej czy ma ochotę kogoś widzieć - powiedział i odszedł. Ma ochotę. No nieźle się urządziła. Nim się obejrzałam strażnik zjawił się ponownie.
-Jej wysokość Lurien nie chce widzieć nikogo.
-A powiedziałeś jej kto przyszedł? - zapytałam
-Tak. Powiedziała że tyk bardziej nie chce nikogo widzieć. - odparł.
-Nie, nie. Ja muszę się z nią zobaczyć. Proszę...
-To nie zależy ode mnie - powiedział - a teraz proszę opuścić pałac.
-Co?! Nie, nie ma takiej opcji. Nie ruszę się z tąd dopóki nie zobaczę się z nią. - zaczęłam protestować.
-Nie sprzeciwiaj się mi a tym zwłaszcza Królowej. Chcesz skończyć jak ten mężczyzna którego widziałaś na dziedzińcu? Tego chcesz? Nie każe ci wyjeżdżać z miasta. Tylko opuścić pałac...
-Proszę cię zrób coś...
-Nie mogę nic zrobić. To Ona dała mi życie i tylko ona może mi je odebrać. Dlatego proszę wyjdź z pałacu.. - powiedział
-Dobrze, ale obiecaj że z nią porozmawiasz. Dobrze? - zapytałam z nadzieją w głosie
-Spróbuję. A teraz idź zanim cię zobaczy.
Zrobiłam to co kazałP. O. V Lurien.
-Co zrobiłeś z Arweną? - zapytałam siedząc na moim, wspaniałym tronie.
-Kazałem jej opuścić pałac.
-...pałac..? Rozkazałam żebyś kazał jej opuścić królestwo! Dlaczego nie posłuchałeś rozkazu.?! Hmm? Chcesz skończyć jak ten na dziedzińcu?
-Nie Pani poprostu....
-Po prostu co!?
-Zrobiło mi się jej żal. Ale ty pewnie pani nie wiesz co to żal - na te słowa coś się we mnie zagotowało.
-Jak Śmiesz tak do mnie mówić?! Życie ci nie miłym jest?!
-Nie poprostu żal mi tej elfki. Przyjechała taki szmat drogi,dla ciebie. A ty się jej tak odwdzięczasz?
-Dla mnie? Haa. Nie rozśmieszaj mnie. Ona nie jest już moja przyjaciółką! Rozumiesz,?!-krzyknęłam.
-Tak Pani. Przepraszam. - powiedział
-A teraz odejdź....zanim cię zabije.
Bezczelny. Nie wiem co to żal. Ciekawe. Bardzo ciekawe. Przyjechała tu dla ciebie. Dla mnie? Gdyby.. A resztą nie ważne. Jestem mega zła a co to oznacza że na dworze jest śnieżyca. Moi poddani są przyzwyczajeni. Wiedzą że nie zginą.Ruszyłam w stronę swojej komnaty. Muszę odpocząć. Na dziś dosyć. Szłam długim korytarzem. Koło mnie co chwilę przechodziła służba, kłaniając mi się.
Spojrzałam w okno. Całe miasto śpi. Żadnej żywej duszy. Nie dziwie się w taką śnieżycę.
Moją uwagę szczególnie zwróciła postać, siedząca na ulicy prowadzącej od pałacu na dziedziniec. To Arwena. Głupia. Jeśli myśli że weźmie mnie na litość to się grubo myli.
Nie zmienie zdania. Popatrzyłam jeszcze trochę na miasto, a następnie udałem się w stronę komnaty..Za błędy wszelkiego rodzaju przepraszam. (Nie sprawdziłam)
Jeśli chociaż trochę was interesuje zostawcie gwiazdkę lub kom. To bardzo motywuje..Miłej nocki. Do następnego
💕K
-
CZYTASZ
Lurien-Królowa Śródziemia
FanfictionJestem Lurien, elfka która ponad wszystko rząda przygód. Wychowywał mnie lord Elrond. Obecnie mieszkam u niego w pałacu. Jestem dowódcą straży. Moje życie jakoś się kręci. Tylko jedna rzecz nie daje mi spokoju,a mianowicie to, że gdy chcem gdzieś sa...