1. Zwykły poranek

1K 31 17
                                    

Kolejny dzień, kolejna kłótnia i kolejne wyzwiska. Tak wygląda moja relacja z moim starszym o rok bratem. Jednak mimo wszystko zawsze broniliśmy siebie nawzajem. I wbrew wszelkim pozorom, zrobilibyśmy dla siebie prawie wszystko.

- Gdzie ty się do cholery wybierasz gówniaro?! Wracaj tu w tym momencie!

- Wal się idioto!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam i wyszłam mocno trzaskając drzwiami

Były to ostatnie słowa jakie usłyszał mój brat ponieważ praktycznie wybiegłam z biblioteki, w której zaszyłam się na kilka godzin, tym samym kończąc kłótnie z pierworodnym.

- Hej skarbie- słowa te wypowiedziała piękna blondynka po czterdziestce, jak i jedyna z wyjątkiem mnie kobieta w tym domu.

-Cześć mamo - wymamrotałam w odpowiedzi.

- Co się znów stało?

- Prawidłowe pytanie brzmi: "Kto się znów stał?"

- A więc... kto się znów stał?

-Olivier.

Oto jest Annabeth Elizabeth Evans-Clark, znana Amnezjatorka, oraz jedyna osoba z którą można porozmawiać ( co było raczej nie spotykane w tym domu ). Mówiąc "porozmawiać" mam na myśli nie krzyczeć na siebie wzajemnie.

- Witam- ukłonił się mój ojczym wchodząc do kuchni.

Tak ojczym. Mój biologiczny ojciec został zamordowany gdy miałam zaledwie 7 lat. Co się stało? Razem z mamą byli czynnymi członkami Zakonu, był Aurorem. Został zabity przez szmalcowników. Nie mam pojęcia przez kogo dokładnie, nikt nie był łaskawy mi o tym powiedzieć. Dokładne okoliczności nie są znane, bynajmniej tak powiedziano mi i mamie. Jednak jestem pewna że ministerstwo miało w tym swój udział.

On nie miał prawa choćby spotkać szmalcowników. Niby jak? Wszyscy przecież trafili do Azkabanu.

Mimo faktu że Daniel jest z moją mamą w związku od 7 lat, a małżeństwem są od 4 to nigdy nie potrafiłam się przemóc  i powiedzieć do niego "tato". Owszem, kocham tego człowieka i jest najwspanialszym mężczyzną jakiego mama mogła wybrać, ale nigdy nie był moim ojcem.

- Jak w pracy?- zapytała rodzicielka

- Cześć Daniel.

Widząc mój potworny nastrój nieudolnie chciał mnie rozweselić (?), w każdym razie było to nawet miłe...

- Hej... Cornell łap!- rzucił we mnie jabłkiem, które złapałam - Niezły refleks moja droga, a jeśli mi wolno to... co się stało?

- Olivier mnie zirytował. Nic wielkiego. - wzruszyłam ramionami.

- Dlaczego wy nie potraficie się dogadać?

- Ponieważ mój starszy brat to skończony dupek i kretyn. - oznajmiłam dość donośnie mając nadzieję że Ślizgon to usłyszy.

Oboje parsknęli śmiechem.

- W takim razie dlaczego dobrze dogadujesz się z Ethanem?

- Bo to inteligentny kretyn - odparłam z grobową miną.

- Dobrze już nic nie mówię- zaśmiał się ponownie  Daniel Clark.

Gdy my spokojnie rozmawialiśmy przez uchylone okno wleciała moja sowa Lu. To maleństwo miało w dziobie trzy listy, jak można się domyślić z Hogwartu.

- Z Hogwartu?- upewniła się Amnezjatorka.

- Mhm...W sobotę wypadałoby jechać na Pokątną.

Nastała chwila ciszy.

- W sobotę przychodzą Malfoyowie- odezwał się Daniel

- Malfoyowie powiadasz?- czy to był entuzjazm w wykonaniu mojej mamy? Nie mam zielonego pojęcia.

Mimo wszystko od zawsze mieliśmy z nimi dobre stosunki.

- Mamo. Malfoyowie, czyli będzie jeszcze - o zgrozo - Dracon.

Nie widzieć czemu, moja rodzicielka uwielbiała tego chłopaka. Uważała go za dobrze wychowanego i uczciwego.

Kurwa, Draco Malfoy uczciwy. Dobre.

Mój przybrany ojciec widząc mój sceptyzm do tej wizyty po prostu musiał się odezwać.

- Cornelle! Skąd te uprzedzenia? Nie będzie tak źle! Znasz go tyle lat! Zawszę dobrze się dogadywaliście!

- Masz na myśli czasy przed czwartym rokiem? Tak, wtedy dobrze się dogadywaliśmy.

Czy taki entuzjazm jest normalny dla ślizgonów?

- Tak czy inaczej i tak przyjdą. - skwitował moje słowa małżonek mojej matki.

- Niech ci będzie. - poddałam się, z nim i tak nie wygrasz - Idę dać listy tym dwóm idiotom. Pa.

Szybkim krokiem wyszłam z kuchni i ruszyłam w kierunku schodów. Weszłam na piętro, wsunęłam listy przez szpary pod drzwiami do pokoji tych podludzi i poszłam do siebie

- Wygląda na to że w końcu mam spokój- powiedziałam sama do siebie. Westchnęłam i podeszłam do biurka na którym leżała książka którą aktualnie czytałam. Wzięłam ją usiadłam w fotelu przykryłam się kocem ( to nie tak że było zimno, był sierpień, a to... to było raczej przyzwyczajenie ) i zatopiłam się w świecie lektury.

___________________________________________

Panie Jezusie Chrystusowy, jakie ja robiłam cholerne błędy w pisowni🤦🏼‍♀️

Okładkę wykonała Elenaxxxo

Nefretttete dziękuję za to że ze mną wytrzymałaś jak marudziła że tego nie wstawię❤️ KC ciebie

Cholerny Arystokrata |Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz