III

516 41 11
                                    


Promienie słoneczne wpadały przez uchylone okno i kłuły moje zamknięte powieki. Leniwie przeciągnęłam się, otwierając oczy. Nie miałam pewności ile z tej nocy było tylko moją fantazją. Puste łóżko nie napawało optymizmem, choć prześcieradła były wymięte. A więc tej nocy byłam z Tomem tylko w fantazjach? Sięgnęłam po zegarek i z przerażeniem stwierdziłam, że jest już dziesiąta. No ładnie, przyjechałam tu do pracy, a nie by odsypiać zaległości. Zerwałam się z łóżka i w ekspresowym tempie skorzystałam z prysznica. Kończyłam się właśnie ubierać, gdy cicho skrzypnęły drzwi balkonowe i wszedł przez nie najbardziej seksowny brodacz świata. Spoglądał na mnie tymi niebieskimi ślepiami, jakby był zaskoczony, że widzi mnie na nogach.

- Cześć – odezwał się w końcu, a do mojego zamroczonego mózgu dotarły dwa fakty: po pierwsze, w rękach trzymał kubki z kawą, a po drugie: TO NIE BYŁ SEN!!! Aż usiadłam z wrażenia. Musiałam dziwnie na niego patrzeć, bo parsknął śmiechem. – Coś się stało? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.

- Daj kawy – powiedziałam słabo, biorąc od niego kubek. – Myślałam, że to był sen – Tom zrobił zamyśloną minę.

- Nie – stwierdził po chwili. – Przysięgam, że też brałem w tym udział. Chyba, że mieliśmy zbiorowe urojenie. Proponuję powtórkę, żeby to sprawdzić – nabijał się ze mnie, ale nie przeszkadzało mi to tak długo, jak długo przekonywał mnie że ten nieziemski seks był prawdziwy. I namawiał na kolejny. Świat zwariował. Napiłam się kawy, a moje myśli wróciły na właściwe tory.

- Spieszę się – oznajmiłam, dopijając kawę i zbierając swoje rzeczy.

- Mogę pójść z tobą – zaoferował się. – Nie jadłaś śniadania. Po drodze? Gdzie idziemy w ogóle?

- Zanudzisz się – stwierdziłam.

- Wypróbuj mnie – poruszył w zabawny sposób brwiami. Roześmiałam się.

- Challenge accepted.

Poszliśmy uliczkami na drugą stronę Valletty, do Pałacu Ślubów. Musiałam złożyć dokumenty potrzebne, by młodzi mogli się pobrać na Malcie. Obawiam się, że spacer był sporo dłuższy, niż gdybym udała się tam sama. Pogoda nas rozpieszczała – słońce przygrzewało, a po wczorajszych chmurach nie było śladu. Tom namówił mnie na śniadanie po drodze. Jedliśmy powoli, rozmawiając o wszystkim i o niczym. Było jak poprzedniego dnia, jakby ta noc się nie wydarzyła. Żadnych czułych gestów, których można się spodziewać po kochankach. Żadnych nawiązań do wspólnej nocy. Znów byliśmy znajomymi, którzy dobrze czują się w swoim towarzystwie. Nie przeszkadzało mi to. Oboje nie chcieliśmy dawać sobie złudzeń. Niech dzień od nocy oddziela gruba kreska, w końcu mieliśmy przed sobą jeszcze tylko dwie wspólne doby.

- Co sprawiło, że zostałaś wedding plannerką? – patrzyłam jak zjada typowe brytyjskie śniadanie, sama pijąc drugą kawę i podjadając tosty z sałatką krabową. – Co sprawia, że nadal nią jesteś?

- Dużo pytań, panie Hiddleston. Chcesz odpowiedzi oficjalnej, czy szczerej?

- Szczerej – spojrzał na mnie podejrzliwie. – Obu.

- Więc... prawda jest taka, że zawsze pragnęłam się tym zajmować. No dobrze, nie zawsze. Najpierw chciałam być reżyserem.

- I co się stało, że nim nie zostałaś? – przerwał mi.

- Polskie realia. Mieszkałam w małym mieście na zadupiu. Nie miałam możliwości się wybić bez wsparcia. A tego nie miałam. A potem, jak już wyjechałam do dużego miasta... nie miałam pieniędzy, żeby studiować. Więc musiałam zrewidować marzenia. Koniecznie chcesz tego słuchać? To raczej przygnębiająca historia.

Zmęczony pocałunkami/ T.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz