Rozdział 5

25 1 0
                                    

    Aleerą targały mieszane emocje. Nie chciała spełnić żądań Draculi, nie chciała, żeby Batman zginął. Było jej wstyd. Nie lubiła być wampirem, nie znosiła, kiedy Dracula ją molestował albo gdy Marishka nią gardziła. Ciężko jej się było skupić na uwodzeniu, gdy miała taki mętlik w głowie.

- Głupia suka! Masz pojęcie, ile czasu siedziałem nad tym wywarem?! A ty dziwko, nie umiesz uszanować czyjeś pracy! - słowa Draculi zabrzmiały w jej głowie.

   Zadanie miała ułatwione.  Nie musiała wysilać się w uwodzeniu. Wystarczyło tylko wypić eliksir. Ale nie chciała tego robić. Przypomniała sobie skutki uboczne Dormicum: obniżone ciśnienie krwi, miejscowy zakrzep, mdłości, bezdech, zawroty głowy, przejściowy brak pamięci, wstrząs alergiczny, skurcze mięśni. A jeśli Bruce umrze po podaniu leku? Próbowała o tym nie myśleć i kontynuowała swoje zadanie. Całowała się z Bruce'em. Jego usta pieściły jej szyję i dekolt. Zaczęła jęczeć z rozkoszy. Oplotła go nogami i przyciągnęła do siebie. Po chwili z dużą niechęcią zeszła z łóżka.

- Kacy, gdzie idziesz?
   Roześmiała się i zabrała z biurka czarny szalik. Wróciła na posłanie, usiadła okrakiem na kochanku i zawiązała mu materiał na oczach. Popchnęła go na plecy i całowała po całym ciele. 

Z żalem schyliła się pod łóżko i wzięła strzykawkę z Dormicum. Błyskawicznie wbiła mu ją w żyłę i nacisnęła tłok.

- Co robisz?!
   Przez chwile jej się wyrywał. Przytrzymała go ze łzami w oczach.
- Przepraszam.
   Zapadł w sen, a ona otarła łzy. Podeszła do biurka i opisała na kartce wydarzenie z prośbą o pomoc do Kacy o ratunek. Położyła ją na łóżku i wzięła Bruce'a na ręce. Podeszła do balkonu i zmieniła się w harpię. Wyrosły jej skrzydła i pazury, skóra zmieniła się w szare pióra. Wyleciała z ofiarą do zamku Draculi. Po piętnastu minutach byli na miejscu. Posadziła go na krześle i ściągnęła mu szalik z oczu. Pilnowała go przez pół godziny, aż do przyjścia upiora. 

Bruce otworzył zaspane oczy. Znajdował się w lodowatej komnacie, wyłożonej czarnymi kafelkami, w powietrzu unosił się smród, brudne okna zakrywały pajęczyny, na ścianach wisiały ludzkie serca. Dracula szybko zaszedł go od tyłu i przywiązał sznurem do krzesła. Potem stanął naprzeciw niego. Był wysoki. Miał czarne włosy spięte w koński ogon, bladą twarz, z czerwonych oczu biła satysfakcja. Był ubrany w czarny surdut, spodnie i lakierki. Do butonierki miał włożoną czerwoną różę. Bruce pomyślał o niesamowitym kontraście w wyglądzie wampira. Taki bydlak, a jaki elegancki. Dracula zawołał Aleerę a po jej przyjściu przyciągnął ja do siebie.

- Gdzie jest Kacy? Co ona mi zrobiła?
   Wampir roześmiał się.
- Ta oto tu pani, pod wpływem eliksiru zmieniła się w twoją babę. Fajnie spędziliście czas, ale wylądowałeś tutaj. Wysłałem taką blondynkę, pamiętasz? Miała cię zabić, ale twoja ją zraniła. A teraz pozwolisz, że ja dokończę, to co ona zaczęła. I nikt cię nie uratuje.
   Aleera rozpłakała się i wybiegła z komnaty. Miała nadzieję, że zostanie uratowany.

   Kacy przyszła z Save'm do rezydencji swojego chłopaka. Zostawiła zwierzaka pod opieką Alfreda i poszła do sypialni. Owocowo - kwiatowy zapach utwierdził ją w przekonaniu, że Bruce'a odwiedziła jakaś wampirzyca. Znalazła kartkę na łóżku i przeczytała ją. Pobiegła z nią do Alfreda.

- Zabrała go do Draculi! Muszę go uratować!
   Zabrała ze sobą broń i szybko dotarła do siedziby wampira. Dracula właśnie zadawał mężczyźnie liczne rany na ciele. Strzeliła w niego z kuszy kilkoma magicznymi strzałami. Zaczął krzyczeć z bólu i upadł na kolana. Wampirzyca błyskawicznie uwolniła Bruce'a i złapała go za rękę. Wrócili do rezydencji.
- Cholerne ścierwa! Myślicie, że wygraliście? To jeszcze nie koniec!
  Wściekły poszedł do komnaty Aleery.
- A ty czego suko ryczysz?! Załatwiłem Tobie przyjemności, a ty robisz z siebie ofiarę i go przepraszasz!
   Złapał ją za ręce.
- To po co zmieniłeś mnie w wampira do cholery?!
- Milcz, dziwko!
   Była gotowa na śmierć. Odepchnął ją od siebie i odszedł na kilka metrów. Wyjrzała przez okno. Nie, to niemożliwe. Chociaż James mówił jej, że niedługo przyjdą do nich. Zamek otoczyła wataha wilkołaków.
- Nasi wrogowie do nas przyszli.
- Co ty pieprzysz?!
   Podszedł do okna.
-O kur.....! Jeszcze tego brakowało!
   Pobiegł do swojej komnaty i znieruchomiał. Obok łóżka stała wysoka kobieta ubrana na biało. Na szyi wisiał naszyjnik z ozdobą w kształcie głowy wilka. Odwróciła się do niego.
-  Co za spotkanie!

Batman vs Dracula tom 1 (Egzekucja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz