Hanji całą siłą woli powstrzymywała się, żeby nie skakać ze szczęścia. Zachowanie spokoju wiele ją kosztowało, ale wiedziała, że było warto, kiedy zobaczyła [t/i] i Levi'a siedzących razem na stołówce. Jeszcze chwilę wczęśniej widziała [t/i] obmacującą Karzełka na korytarzu i z ukrycia śledziła dalszy przebieg wydarzeń. Uważała, że wyglądali absolutnie uroczo idąc obok siebie. Żałowała tylko, że Levi trzymał ją w tak mało romantyczny sposób. Targał ją za łokieć jak nieznośnego przedszkolaka, a [t/i] już dawno wyszła z dziecięcego wieku. Jeśli tego nie widział, to musiał być ślepy, bo kształty [t/i] były niezbitym dowodem jej kobiecości.
Major usłyszała zbliżające się znajome kroki i jej ręka poszybowała w bok, żeby zatrzymać nadchodzącego olbrzyma.
- Ugh - Erwin z szokiem wypuścił powietrze z płuc gdy Hanji uderzyła go w jego szeroką klatkę piersiową. - Co to ma być?!
- Shhh... Wszystko zepsujesz, jeśli teraz wejdziesz! - powiedziała przyciszonym głosem. Machnęła ręką wskazując, żeby się za nią schował.
- Ty coś knujesz... - Erwin wychylił się nieznacznie za ramę drzwi wytykając swoją głowę tuż nad głową Hanji. Nie szukał długo przyczyny podekscytowania kobiety, bo w tamtej chwili w stołówce siedziały tylko dwie osoby: [t/i] i Levi. Brwi blondyna poszybowały do góry. Jego potężna postać zadrżała od tłumionego śmiechu. - Bawisz się w swatkę? - Spojrzał na nią drwiąco z góry.
Hanji ze zmarszczonymi brwiami odwzajemniła jego spojrzenie. Zastanawiała się, jaki pomysł przemknął właśnie wraz z błyskiem w oku przez głowę generała.
W tym czasie Levi wstał od stolika i pokierował się w stronę kuchni trzymając tackę z brudnymi naczyniami.
- Chyba coś ci nie idzie - brodą wskazał oddalającego się Levi'a. Otoczył Hanji ramieniem i lekko popchnął ją do środka sali. - Chodź, zobaczymy, co nam powie ten kochaś.
***
Levi postanowił odnieść naczynia i wrócić do [t/i]. Gdy tylko odstawił tackę, odwrócił się z zamiarem powrotu do stolika, gdzie siedziała dziewczyna, ale jego uwagę przykuli Hanji i Erwin wchodzący do stołówki. 'Ta dwójka ma beznadziejne wyczucie czasu' pomyślał przewracając oczami. Stanął na ich drodze, czekając aż podejdą.
- Levi! - Przywitał się głośno Erwin, na co niski mężczyzna burknął z niezadowoleniem. - Masz dla mnie te papiery? - Wyszczerzył się niewinnie.
Levi miał ochotę mu przywalić. Erwin kazał mu przerzucić stertę dokumentów wartą miesiąc w jedną noc.
- Dzisiaj popołudniu będziesz je miał na biurku - powiedział swoim zwykłym monotonnym głosem. Kątem oka dostrzegł [t/i] wstającą od stolika, przy którym siedzieli razem. Pochyliła lekko głowę w geście wdzięczności i bezgłośnie powiedziała „dziękuję". Chwilę później jej nie było.
Ruszył za Hanji i Erwinem do stołu dowództwa. Wewnętrznie aż się gotował przez to, że dał się zatrzymać Erwinowi. Gdyby nie to, może mógłby sie z nią pożegnać jak człowiek. Życzyć miłego dnia? To chyba się mówi na pożegnanie? Tak czy inaczej - stracił swoją szansę.
Mimo, że skończył już swoje śniadanie, zwykle zostawał w stołówce dłużej, żeby upewnić się, czy przypadkiem jego kadeci nie skaczą po sali jak dzikie małpy. Usiadł z drugą już tego ranka filiżanką herbaty. Naprzeciwko niego Hanji i Erwin postawili swoje śniadanie na stole. Erwin usiadł na ławce bokiem i wielkimi dłońmi złapał drobną talię Hanji. Sprawnym ruchem usadził ją na swoim kolanie i, nie zwracając uwagi na jej protesty, pocałował ją w zgięcie szyi.
Zazwyczaj Levi nie zwracał uwagi na te ich pokazy czułości. Dzisiaj jednak było inaczej. Na widok ich szczęścia węzeł zawiązał mu się w żołądku. Przez jego myśli przemknął obraz jak robi to samo z [t/i]. Jego usta wykrzywił nieprzyjemny grymas, który ukrył wznosząc filiżankę i upijając łyk herbaty. 'W twoich snach' pomyślał, karcąc samego siebie za niedorzeczne marzenia.
CZYTASZ
Najsłodsze Sny
Fanfiction[Levi x Reader] Na widok pewnego kapitana o stalowym spojrzeniu serce bije ci szybciej. Znasz swoje miejsce w szeregu i wiesz, że Levi Ackerman jest poza twoim zasięgiem. Podziwiasz go z daleka, a on robi to samo, bo jest pewien, że jego słodka kad...