2. On ci się podoba

1.1K 125 54
                                    

Zapraszam do komentowania, mówcie co wam się podoba, a co nie. Pomoże mi to poprawić mój warsztat! Jeśli czyjeś sokole oko zauważy jakiś błąd, który przeoczyłam, to proszę, też piszczie!

Miłego czytania!

***

Kapitan kazał wam się dobrać w pary do walki wręcz. Skończyło się na tym, że ty i Sasha wylądowałyście razem. Kapitan Levi stanął naprzeciwko Reinera, dwa razy większego od niego i skupił na sobie uwagę grupy.

– Cisza – powiedział cichym, ale nieznoszącym sprzeciwu głosem. Nagle zgiełk powodowany przez dwudziestkę młodych ludzi ucichł, wszyscy ustawieni w luźnym kole wokół Kapitana i Reinera. Tuż obok ciebie, po twojej lewej, stał Connie, który szeptał coś do Bertholdta.

– Stawiam deser, że Kapitan skopie mu tyłek – szepnął półgębkiem Connie. Nie był jednak dostatecznie cicho i jego oferta trafiła do uszu Kapitana.

– Masz coś do powiedzenia, kadecie? – Levi nagle znalazł się o krok od biednego Conni'ego.

– Tylko wyrażałem nadzieję, że Kapitan spuści Reinerowi zdrowy łomot, sir! – odpowiedział z uśmiechem na ustach. Próbował wybrnąć.

– Zdrowy łomot? A może chcesz się z nim zamienić? – Na słowa Kapitana Connie zbladł, a mina mu zrzedła.

Uśmiechnęłaś się pod nosem, spuszczając głowę niby w geście pokory, w rzeczywistości ukrywając rozbawienie. Nie chciałaś oberwać następna.

– Deal – usłyszałaś jeszcze, gdy Kapitan się odwrócił, a Bertholdt uścisną rękę Conni'emu.

*********

'Może i te ćwiczenia na nic nie przydadzą się im w walce z tytanami, ale nie są też bezcelowe' pomyślał Levi. Ćwiczenie walki wręcz ma wiele korzyści. Rozwija refleks, wzmacnia mięśnie, uczy panowania nad własnym ciałem i przyzwyczaja do bólu. Myśl o tym ostatnim lekko rozbawiła Levi'a. Byli w wojsku już rok, ale ciągle jęczeli z powodu najmniejszych siniaków. Dzisiaj chciał im pokazać manewr przydatny w walce z większym przeciwnikiem. Pamiętał jak kiedyś wykorzystał to przeciw Erwinowi. Jego przełożony nie mógł się podnieść dobre kilka minut, po tym jak z łoskotem uderzył o twardą ziemię.

Wśród rozgadanej zgrai dzieciaków znalazł sobie najbardziej odpowiedniego partnera. Szerokie barki Reinera i jego zwalista sylwetka będą doskonałym workiem treningowym. Wprost idealnym do tego, co chciał zademonstrować. Przywołał do siebie wielkiego jak góra nastolatka, a za chwilę reszta grupy otoczyła ich, jakby wyczuwając sensację.

– Cisza –  to wszystko, co musiał powiedzieć by urwać wszystkie rozmowy.

'Prawie wszystkie' poprawił się w myślach, gdy usłyszał jak Connie zakłada się z Bertholdtem o deser. Niczym drapieżnik na łowach podkradł się do szepczących chłopców.

– Masz coś do powiedzenia, kadecie? – zapytał z nutką złości w głosie. Connie podskoczył przestraszony nagłym pojawieniem się Kapitana.

– Tylko wyrażałem nadzieję, że Kapitan spuści Reinerowi zdrowy łomot, sir! – jego odpowiedź rozbawiła Levi'a, choć nie dał tego po sobie znać. Faktycznie nie zamierzał oszczędzać chłopaka. Connie jednak musiał nauczyć się, że czas, który Levi im poświęca to nie czas na żarty, ale na naukę. To, czego uczyli się na tym placu, w przyszłości może uratować im życie.

– Zdrowy łomot? – zadrwił z kolokwializmu kadeta. – A może chcesz się z nim zamienić? –zaproponował. Dzieciak przynajmniej oduczyłby się marnowania jego czasu. Jak przypuszczał: Connie grzecznie odrzucił ofertę, wyraźnie dając znać, co o tym myśli, kiedy nagle cały pobladł.

Najsłodsze SnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz