Wreszcie mogłam zabrać się za pisanie! Dziękuję tym, którzy mi przypominali, że obiecałam wrzucić rozdział w ferie, wiecie kim jesteście ;) Wgl dzięki za ponad 100 głosów :*
Ten rozdzialik ma fragment 18+? Czytasz na własną odpowiedzialność 3:)
Jakby ktoś się zastanawiał, to w mediach wrzucam filmik, który zainspirował mnie do napisania tego opka. To dokładnie ta piosenka :D
Rozdział dedykowany @Soy_Mia2002 bo miała niedawno urodzinki! Jeszcze raz najlepszego, Mia!!!
Miłej lektury!!!
***
Armin zjawił się na zajęcia z Rutherfordem prawie spóźniony. Było to nadzwyczaj dziwne, bo każdy kto znał Armina, wiedział, że chłopak jest punktualny i zawsze gotowy do pracy. Chyba sam spóźniony był zdziwiony tym zdarzeniem, bo jego czoło było lekko zmarszczone, gdy pospiesznie szedł do swojego stołu obok Erena. Wyraźnie coś zaprzątało głowę młodego kadeta.
— Hej — uśmiechnęłaś się do niego słabo w geście pocieszenia, gdy przechodził obok ciebie. Niestety, chyba na deficycie pozytywnej egerii i snu straciłaś swoją magiczną moc poprawiania mu humoru, bo Armin przemknął obok ciebie ze spuszczona głową.
— Przyniosłem dla ciebie twój sprzęt — powiedział Eren, gdy nowo przybyły dotarł na swoje miejsce. Od razu po wykładzie Rutherforda grupa miała czyścić 3DMG.
— Dzięki, sam bym nie zdążył.
— Armin, co jest? — spytał półgębkiem Connie, gdy chłopak przed nim chwycił szmatkę i zaczął energicznie czyścić cylindry 3DMG. Obaj jego przyjaciele widzieli zdenerwowanie w jego ruchach.
— Kapitan Ackerman wyraźnie coś do mnie ma — burknął cicho w odpowiedzi, tak, aby pilnujący ich żołnierz, krążący między stołami i przypatrujący się pracy kadetów, nie usłyszał. — Najpierw biegałem po kwaterach kadetów, żeby wszystkim powiedzieć, że Rutherford się spóźni, a potem, tak jak mi kazał, poszedłem do jego gabinetu. Patrzył na mnie jakby chciał mnie zabić na miejscu. No, ale myślę, ok, przecież to jego resting bitch face... Patrzył tak na mnie w zupełnej ciszy przez dobre pół minuty i w końcu wskazuje mi plik papierów i mówi, żebym zaniósł je generałowi Smithowi — przerwał, bo żołnierz akurat przechodził koło ich stołów. Kiedy oddalił się na tyle, że chłopcy byli pewni, że nie usłyszy ich rozmowy, Armin kontynuował. — No to drałuje przez pół zamku do gabinetu generała. On daje mi jakieś inne papiery i wracam z nimi do Ackermana i tak trzy razy, biegam wte i wewte. Za czwartym razem niosę tylko list od Ackermana. Smith otwiera go przy mnie i dziwnie na mnie patrzy. Nagle wybucha śmiechem — Eren i Connie przysłuchiwali się opowieści przyjaciela, mechanicznie wykonując ruchy przy czyszczeniu 3DMG.
— Nie mów mi, — zaczął Eren — że Karzełek wysłał mu w liściku jakiegoś suchara...
— No właśnie! Ale coś w tym liście go rozbawiło. Odkłada kopertę i zaczyna mnie lustrować. Stoję tam jak głupi, a on: „Musiałeś nieźle zaleźć za skórę Levi'ovi".
— Co odwaliłeś? — zapytał z wrednym uśmiechem Connie.
— No właśnie nic! — odpowiedział Armin odkładając ściereczkę na stół i odwracając się do Coniego, którego stanowisko było tuż za nim. — Serio! Ale Smith przesuwa kopertę w moją stronę. No to zgarniam ją z blatu i zaczynam czytać. — Armin ponownie zmarszczył czoło i zawiesił się myśląc nad treścią słów kapitana.
— I co?! — dopytywał się zaciekawiony Eren.
— Ackerman napisał krótką notkę: „Znajdź zajęcie Arlertowi na następne półtorej godziny. Smarkacz ma pożegnać się ze swoim czasem wolnym do odwołania."
CZYTASZ
Najsłodsze Sny
Fanfiction[Levi x Reader] Na widok pewnego kapitana o stalowym spojrzeniu serce bije ci szybciej. Znasz swoje miejsce w szeregu i wiesz, że Levi Ackerman jest poza twoim zasięgiem. Podziwiasz go z daleka, a on robi to samo, bo jest pewien, że jego słodka kad...