díez

1K 103 67
                                    

- nie, nie, nie, nie! to się nie dzieje! - powiedział stan odsuwając się od billa.

- to się dzieje. czemu nie chcesz uwierzyć? myślałem, że tego chcesz - spytał zarumieniony i lekko skołowany denbrough. sam nie wierzył w to co zrobił, ale stało się. czy o tym właśnie nie marzył chłopak?

- to nierealne, poza tym obrzydliwe! nie możemy się całować, jesteśmy tej samej płci. - rzekł uris czując tlące się łzy w jego oczach.

- kochanie, a kto ci takich bzdur naopowiadał? - spytał ze spokojem bill. trochę go to zabolało.

- wszyscy, każdy uważa, że to obrzydlistwo! - łzy popłynęły mu po policzkach.

- jakoś richie i eddie są razem, i się nie kryją. nikt nie uważa ich za gorszych. - przewrócił oczami.

- co? czemu nic nie wiedziałem? - wybuchł stan. czy on naprawdę musiał się dowiadywać wszystkiego jako ostatni?

- nie wiem. ale jeśli chcesz tego samego, to nie jest nic złego. - powiedział z troską brunet.

••••••••••
głupi telefon w tytule rozdziału nie chciał mi dać akcentu nad „i" a ja go przechytrzyłam i przerzuciłam klawiaturę na język hiszpański i jest „í" zamiast „i" haa

ten rozdział jest bez sensu

suicide ⎯⎯ stenbroughOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz