01⚡️pierwszy oddech

1.7K 105 34
                                    

153 AG, Rok Bawoła //Oaza Księżyca
Północno-zachodnie tereny Królestwa Ziemi

          Tenzin wędruje w te i wewte, nerwowo skubiąc brodę. Uzdrowicielka Miyuko zrywa kolejne płatki wiśni z niewielkiej gałązki i wypuszcza je z dłoni; płatki zataczają kręgi w powietrzu, wreszcie opadają na taflę stawu, okraszającego Drzewo Duchów niemal ze wszystkich stron.
          „Nie dobrze. Bardzo nie dobrze", myśli kobieta. Jak na zawołanie z pobliskiej chaty wyrywa się pełen bólu wrzask Pemy. Tenzin przystaje, ponapinany niczym naciągnięta cięciwa łuku. Nie trudno wyczytać, jakie to myśli kłębią mu sie w głowie — gdyby mógł najchętniej popędziłby do chaty, chwycił żonę za rękę i wyszeptał jej do ucha słowa otuchy, ale nie mógł tego zrobić. „Zaufaj Matce" — słowa Miyuko zabębniły mu w głowie.

          Ostatni wrzask Pemy odbija się echem od wysokich ścian skrytej pod ziemią kotliny i zapada martwa cisza. Jedna sekunda, dwie, dziesięć i znów coś słyszą. Płacz, ale nie dziecięcy.

          Trzech uzdrowicieli wychodzi z chaty, ich czoła błyszczą się od potu. Miyuko w ciszy patrzy, jak Nomad rusza szybkim krokiem do chaty i znika za białym atłasem, zawieszonym w progu. Uzdrowicielka wypuszcza ostatni płatek z dłoni — wraz z zetknięciem się z powierzchnią, szloch Tenzina wypływa z budowli. 

          Nici zimnego, srebrnego blasku księżyca padają na Drzewo Duchów i przechodzą przez srebrnobiałe liście. Srebrna łuna rozjaśnia cały Gaj, kiedy z chaty wychodzi Duchowa Matka, z rękoma dociśniętymi do zielonego zawiniątka. Tenzin idzie tuż za nią, jego kolana trzęsą się przy każdym kolejnym kroku. Przystają przy stawie i Matka kuca na jego krawędzi. Miyuko patrzy w ciszy, jak zanurza zawiniątko w wodzie, ale nie w całości. Zaczyna szeptać coś niewyraźnie, Nomad podnosi wzrok — srebrne wiązki światła padają na taflę wody, liście potężnego drzewa kołyszą się lekko. W powietrzu słychać cichy szmer — jakby szepty duchów przybywających z odsieczą maleńkiemu noworodkowi, którego przodkowie nazbyt wcześnie postanowili wezwać do Świata Duchów. Delikatna świetlna poświata ucałowała mokry materiał a Matka uśmiechnęła się lekko.

          Płacz dziecka dawno nie był tak przyjemny dla uszu.
          Matka wyciąga dziecko z wody i Miyuko dostrzega parę bursztynowych, dużych oczu, wpatrzonych w wybawczynię w sposób wypełniony ciekawością. Główna uzdrowicielka oddaje dziecko ojcu, którego poważne rysy twarzy miękną, gdy tylko bierze je w ramiona. Materiał spada z główki dziecka i jeden z rozwianych płatków wiśni ląduje na rzadkiej kępce jasnych, niemalże białych i wilgotnych włosów. Gdy ojciec chwyta ją pod pachy materiał opada jeszcze niżej i Matka wodzi palcem po bladym znamieniu, naznaczającym plecki dziecka.

          — To nic poważnego — przekonuje ojca, który z entuzjazmem poprawia materiał i zabiera dziecko do chaty. Płacz Pemy, tym czasem szczęśliwy, ginie w agresywnych porywach wiatru, gwiżdżących w jaskiniowych szczelinach. — Ciekawe. Zaiste ciekawe.

          Miyuko wbija wzrok w pień Drzewa Duchów. Mogłaby przysiąc, że zdobiące go symbole na krótką chwilę zalśniły.

dawn of equality⚡legend of korraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz