13⚡️dzieje maga krwi

820 57 21
                                    

••Shila••

Bezcelowe kręcenie się po Wyspie Świątynnej, Bolin zakończył na zachodnim klifie, który Shila od godziny próbowała oskubać z zielonych wciąż źdźbeł trawy.

— Mogę się dosiąść? — zapytał. Shila mruknęła coś niezrozumiale przez zakrywające usta palce, tak więc nie sugerując się tym czy była to prawda czy fałsz, mag ziemi klapnął obok i przeczesał palcami falującą trawę. Głęboko niebieskie oczy były zamyślone, trochę nieobecne. Zabawne: zazwyczaj obserwowanie świecącego setkami świateł Miasta Republiki działało na nią odprężająco. Teraz, kiedy po raz kolejny zrobiono z niej bezdusznego rabusia korzystającego z zakazanych technik, nawet piękne panoramy zatoki Yue nie potrafiły poprawić jej humoru. — Nakoi nic nie jest. Dostał telegram od Tenzina, podobno mają być dzisiaj, jeszcze przed południem. Mako pomaga mu w sprzątaniu.

Nie płakała. Miała na to ochotę ale nie płakała. Wzruszyła ramionami, wpatrzona w Wieżę Harmonii: duży, świecący obiekt, który codziennie odwiedzają dziesiątki par. Czemu patrzyła akurat na to? Cóż, wieża była duża, świeciła się najbardziej, a więc rzucała się w oczy. Bez żadnych głębszych pobudek. Po prostu lubiła patrzeć na ładne rzeczy.

— Nigdy nie mówiłaś nam o życiu przed triadą i ojcem zastępczym. — ciągnął, desperacko próbując nawiązać jakiś konkretny dialog. — Wiesz, ja i Mako także straciliśmy rodziców. Możesz mi o tym powiedzieć, kto wie? Może zrobi ci się łatwiej.

— To nie ten typ opowieści, Bo. Waszych rodziców zabił ktoś obcy, a moi? — westchnęła, zakrywając włosami szramy. — Skończyli tragicznie przeze mnie. Problem leżał w magii. Magii wody. — zerknęła na maga ziemi; siedział obok i czekał. Czekał aż zacznie mówić. Czy ucieknie kiedy skończy? Znienawidzi? A może nie będzie widział w niej Shili — przyjaciółki z dawnych lat, lecz Shilę — psychopatkę i potwora? Tyle pytań, tak niewiele odpowiedzi. Wzięła więc głęboki wdech, cofnęła się nieco, podciągnęła nogi pod brzuch i rozpoczęła najgorszą opowieść w historii opowieści: — W porządku, niech ci będzie. Powiem ci.
Bolin obrócił się nieco w stronę Shili, usadowił się wygodnie na trawie i skupił całą uwagę na niej.

•••

Jak dobrze wiesz, pochodzę z Północnego Plemienia Wody. Problem w tym, że się tam nie urodziłam. Mój tata, Boh, wziął udział w ataku Tonraq'a na barbarzyńców w okolicy portalu do Świata Duchów. Został za to wygnany z plemienia. Moja matka, wtedy jego narzeczona, odeszła razem z nim. Rozumiesz, miłość. Ah, mama...miała na imię Umi. Była niesamowitą kobietą. Dobroduszną, szczerą, kochającą. Nikt nie robił takiej zupy dziewięciu smaków jak ona.
Wbrew pozorom, nie udali się do siostrzanego plemienia. Po drodze zahaczyli o jedną z wysp Narodu Ognia. Trafili do małej wioski położonej u zboczu dość dziwnej góry...była trochę spłaszczona u góry. Graniczył z gęstym lasem i pięknymi polanami kwiatów. Jak je nazywali? Ogniste lilie? Nie pamiętam, może i tak. W każdym bądź razie trafili do tamtej wioski i znaleźli stary gościniec, popadający w ruinę. Kupili go, wyremontowali...a dwa lata później urodziłam się ja. Byliśmy skromną rodziną. Tata utrzymywał nas z roli oraz z prowadzenia gościńca, mama zarabiała na barwieniu materiałów. Miała takie specjalne baseny z różnokolorowymi farbami. Pamiętam jak kiedyś wpadłam do jednego z nich. Przez dwa dni próbowałam zmyć z siebie to paskudztwo. Wszystko było doskonałe...do tych cholernych urodzin. Szczerze? Wolałabym nigdy nie mieć czterech lat.

Dla dziecka odkrycie tego, że może machać rękoma i robić dziwne rzeczy z wodą, jest niesamowite. Moim pierwszym tkaniem w życiu było tkanie wody z zieloną farbą. Myślałam, że rodzice się ucieszą. Mama się cieszyła, i to bardzo. Ale kiedy tata zobaczył co potrafię, zaczął krzyczeć. Chwycił mnie mocno za nadgarstki, szarpnął i powiedział: ,,Nie możesz pokazywać tego ludziom, rozumiesz? Nikt nie może się dowiedzieć!". W naszej wiosce nienawidzono magów wody. Nie wiem czemu, tak jakoś wyszło. Siedziałam więc cicho i nie korzystałam z mocy.
Uległo to zmianie kiedy pewnego dnia znalazłam pod deskami w moim pokoju worek z dwoma przedmiotami: niebiesko-białym grzebieniem dekoracyjnym oraz starym dziennikiem. Dziennik zmienił moje życie. Należał kiedyś do jakiejś dziewczyny, która tak jak ja była magiem wody. W dzienniku opisała i rozrysowała wszystkie techniki magii wody. Nocami wymykałam się do lasu i ćwiczyłam.

dawn of equality⚡legend of korraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz