02⚡️w odwiedzinach

1.1K 94 13
                                    

170 AG
Południowe Plemię Wody

••Kenna••

          Magia dla każdego maga jest czymś wyjątkowym. To element jego tożsamości, sprawiający, że jedzenie ma smak a życie sens.

          A co, jeśli mag utraci swą moc? A co, jeśli ktoś mu ją odbierze? Co mu pozostanie? Resztę życia spędzi jako pusta skorupa? A może pogodzi się ze stratą i rozpocznie wszystko od nowa?

          Tenzin nigdy o tym nie rozmyślał. Zresztą miał na głowie inne, ważniejsze sprawy. W Mieście Republiki pełnił rolę członka Rady, co wiązało się z wielką odpowiedzialnością za setki, a nawet tysiące osób. Polityka i dobro miasta przez lata stanowiły dla niego priorytet. Wszystko zmieniło się w dniu, w którym został ojcem. Od narodzin swojej pierwszej córki, Kenny, Tenzin robił wszystko, aby ją chronić. Obdarowana darem życia przez Ducha Księżyca dziewczynka miała wrodzony talent do magii powietrza. Już jako małe dziecko potrafiła ciskać na boki różnymi przedmiotami, a nawet wznosić się w powietrze. I choć w Mieście Republiki rodziły się pierwsze triady, na wyspie Świątyni Powietrza jego mała chmurka była bezpieczna.
Do czasu.
          Pewnej nocy, gdy Tenzin przebywał w ratuszu na ważnym spotkaniu, a Pema spacerowała po ogrodzie wraz ze swoją teściową, stało się coś okropnego. Nienawidzący magów ludzie włamali się do Świątyni i zaatakowali mieszkańców. I choć pomoc przybyła prawie natychmiast, Tenzin utracił to, w czym pokładał nadzieję: Siedmioletnia Kenna, zaatakowana przez zakapturzonego napastnika, została znaleziona w ogrodowej altanie. Dziewczynka machała rękoma, wierzgała nogami. Próbowała tkać powietrze, niestety bezskutecznie: utraciła magię.
          Wielu uzdrowicieli poproszono wtedy o pomoc. Żaden nic nie wskórał. A gdy sama Katara — mistrzyni magii wody i uzdrawiania — nie przywróciła dziecku daru, Tenzin zrozumiał, że nadszedł czas by się z tym pogodzić. Jego córka już nigdy nie będzie w stanie tkać powietrza.

          Mijały dni, tygodnie, miesiące, w końcu lata. Kenna rosła w otoczeniu latających bizonów, lemurów, Nomadów, młodszego rodzeństwa. Całymi dniami siedziała w ogrodzie i czytała książki, co jakiś czas spoglądając z zazdrością na trenujące rodzeństwo. I chociaż nigdy nie mówiła tego na głos, to w głębi duszy marzyła by znów poczuć w palcach przyjemne mrowienie, towarzyszące tkaniu powietrza. Marzenia te pozostały jednak odległe i niespełnione.

⚡️

170 AG, Rok Konia
Południowe Plemię Wody

          — Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Daleko jeszcze? Czy daleko jeszcze, tato? Tato? Tato, daleko jeszcze? Taaaaatooo? — Podniebne podróże na grzbiecie Oogiego pozwalały młodej blondynce na chwilowy relaks. Uwielbiała to ponad wszystko. Ten wiatr, rozwiewający włosy na wszystkie strony. Te gęste chmury, przez które przelatywali, drażniły lekko skórę. Świeże, rześkie powietrze, którym tu oddychali. Oraz przyjemny dreszczyk, towarzyszący podróży wysoko nad powierzchnią ziemi. Ta wspaniała podróż, w której to trakcie znajdowali się najbliżej swego  macierzystego żywiołu, przerwana została przez jęki Ikki, która z cierpliwością wspólnego miała tyle, co karibu z osłem. Dziewczynka prześladowała pytaniami zarówno ojca, jak i wielu innych członków rodziny lecących na Biegun Południowy, a ponieważ robiła to najgłośniej, jak tylko potrafiła, mały Nimbus budził się non stop

          — To chyba tutaj! No patrz, tato, wygląda jakoś podobnie! To musi być tutaj! To tutaj! Tutaj! Proszę, powiedz, że to tu!

          — Tak, Ikki. To tutaj — westchnął zmęczony Tenzin, i pociągnąwszy za przywiązany do rogów Oogiego sznur nakazał bizonowi wylądować przed białym budynkiem z trzema wieżyczkami. Jinora i Ikki prędko zsiadły z bizona na powietrznych kulach. Tenzin wraz z Kenną wysiedli z siodła o własnych nogach. Głowa rodziny, na której wciąż siedział młody, szarpiący go za uszy Meelo, zbliżyła się do czekającej na nich przed budynkiem starszej kobiety. Ubrana była w granatowy kożuch obszyty białym futrem, które wzbogacał piękny, niebieski medalion, oraz tradycyjny naszyjnik ślubny. — Witaj, matko. Wspaniale znów cię widzieć. Proszę, ratuj mnie.

dawn of equality⚡legend of korraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz