Rozdział 6 - Rządy rodu Mawgan

351 5 20
                                    

            Mimo, iż dopiero od kilku dni Wenet zasiadał na tronie to cały zamek kończył już widowiskowa. Król, od kiedy objął rządy, dążył do tego, aby nikt z zewnątrz nie podszedł za blisko. Zawsze byli bardzo wycofani i nie chcieli się z nikim za bardzo przyjaźnić. Chcieli być jak najbardziej samowystarczalni, nie liczyć na łaskę innych. Kiedy zostali zaatakowani przez wojska Federacji, bronili się bardzo długo i zaciekle, nie chcieli się poddać, woleli zginąć. Jednak nie mogli się z nimi równać, byli jak jaskiniowcy przy doskonale uzbrojonych najeźdźcach. To wtedy doszło do wiekopomnego przełomu, kiedy to władzę na Nessie stracił ród Mawgan, na rzecz przodka Kaleta.To wtedy ród Cohan objął władzę i utrzymywał ją nieustannie od kilku pokoleń. Wiedział, że na planowanej koronacji miało być tylko kilka osób z poza Nessy, przyjęcie miało być skromne i trwać jeden dzień. Wszystko było prawie dopięte na ostatni guzik, zostało jedynie, tak naprawdę, dopilnować dań i przylotu wszystkich gości.

- Panie, krawcowe skończyły suknie Królowej i przybocznej. - przed Mathem postawiono dwa manekiny ubrane w piękne, ale dość skromne suknie.

- Bardzo dobrze, lepiej, żeby wszystko było w porządku, nie chce podpaść Królowi. - powiedział wojownik i zaczął je uważnie oglądać, doglądając każdego, nawet najmniejszego detalu. Wiedział, że brak choć jednego cekina może wprowadzić władcę w gniew.

- To suknie dla twojej żony. - zadrwił gruby głos. Math zdezorientowany rozejrzał się dookoła. Po chwili zobaczył, że w jego kierunku idzie wspomniany władca wraz z bratem i swoją świtą.

- Nie, Panie. To suknia dla twej małżonki i jej przybocznej, wszystko zgodnie z wytycznymi. - wyjaśnił pospiesznie. Wenet zaczął się im przyglądać uważnie, jednak jego mina jasno mówiła, że nie jest zbyt zadowolony. Nagle pociągnął za długi rękaw kremowej sukni, obszytej złotą nicią.

- Ale.... - wycedził przez zęby przerażony, widząc rozszarpany materiał.

- To nie jest suknia dla Królowej potężnej rasy wojowników! Czy ty w ogóle czujesz dumę wojownika, czy zniewieściałeś jak baba? Poza tym widziałem twoją listę gości i kilka dni temu dołożyłem do niej kilka nazwisk, oczywiście goście są już w drodze na Nessę.

- Ile to osób? - zapytał zaniepokojony. Wenet skinął głową na jednego z wojowników, który podał mu pokaźną listę. - Nie jesteśmy na to przygotowani!

- Ty nie jesteś na to przygotowany! Najwyraźniej nie radzisz sobie z przygotowaniem koronacji, skoro nie wiesz nawet, kto na niego ma przyjechać. To zadanie przejmie od Ciebie mój brat, Lorcan.

- Ale Panie?! - wrzasnął z przerażeniem Math, licząc na to, że być może będzie miał okazję się jakoś usprawiedliwić.

- Żadnego ale! Decyzja zapadła, możesz odejść. - rzucił spokojnie, nie patrząc nawet na Matha. Nie chciał sobie zawracać nim głowy, w jego mniemaniu był niekompetentny, jednak jego nie dałoby się tak łatwo usunąć i mogło wywołać konflikt, który teraz nie jest mu potrzebny. Postanowił tolerować go na tej pozycji, póki kolejny raz mu nie podpadnie. Do tej pory jego brat idealnie stworzy koronację o jakiej marzył, miał tylko nadzieję, że ten krótki czas wystarczy.

            Tego dnia poranek zapowiadał się wyjątkowo leniwie. Seri siedziała przed wielkim lustrem, rozczesując jasne kosmyki i przyglądała się swemu odbiciu w idealnie gładkiej tafli. Widziała po swych mocno zarysowanych kościach policzkowych, że nieco schudła, a jej dotąd kapryśne i zadziorne spojrzenie straciło bardzo na swej mocy. Czuła, jak jej duch walki maleje z każdym dniem, a ona sama traci nadzieję na jakąkolwiek zmianę w jej życiu. Siedząc tak przed lustrem, usłyszała dźwięk otwierających się drzwi. Wiedziała, że jest to Carieann i Lea, na które czekała i powoli podniosła się z krzesła. Ku jej zdziwieniu nie dostrzegła jednak Audenianek, a Weneta, który zniknął w swoim gabinecie. Nie chcąc wdawać się z wojownikiem w dyskusję zajęła z powrotem miejsce przy toaletce, oczekując, aż znowu opuści apartament. Nie chciała z nim spędzać ani chwili swojego czasu, wolała już być sama.

DNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz