10 | I'm 'bout to ruin the Ozone

687 52 31
                                    

24 Lipca 2020

"I'm 'bout to ruin the Ozone"

Dziewczyna obejmowana przez niego jedną ręką w pasie siedziała spokojnie między jego nogami, piekąc piankę na ognisku. Spędzali tydzień razem w domku jej rodziców nad jeziorem i tak właśnie wyglądała większość wieczorów dotychczas; piekli pianki, potem robili coś porządniejszego do jedzenia i jako, że wzięli ze sobą router czasem oglądali filmy lub seriale. Jeśli nie, po prostu leżeli przytuleni do siebie w łóżku.

Tamtego ranka, odblokowując telefon po przebudzeniu zdał sobie sprawę, że minęło im pół roku, od kiedy są parą. Całe pół roku, a on nadal nie powiedział jej, że ją kocha.

Oczywiście miał rację, jakoś po niecałych trzech miesiącach po tym pamiętnym incydencie w sali od hiszpańskiego pokochał Lię, ale nigdy nie miał odwagi jej tego powiedzieć. Mimo, że ta mówiła mu to kilka razy dziennie, on się bał.

Sam nie wiedział, dlaczego sama myśl o tym tak go przerażała. Przecież przy niej nauczył się na nowo uśmiechać, śmiać, czerpać radość z życia i co najważniejsze, kochać.

I właśnie myśląc o tym doszedł do wniosku, że musi to zrobić własnie tego dnia. Chciał to zrobić w jakiś wymyślny sposób, chociażby ryjąc to na jakimś drzewie w pobliżu, ale potem zdał sobie sprawę, że po prostu zrobi to najprościej w historii.

Po prostu, gdy Lia będzie blisko niego i będzie nimi panować cisza, powie to. Powie w końcu "kocham Cię, Lio Greene".

Więc gdy była w najbezpieczniejszym według siebie miejscu, czyli w jego objęciach wziął głęboki wdech i wiedział już, co należało zrobić.

—Kocham Cię—powiedział nagle, bez zająknięcia.

Dziewczyna odwróciła głowę i spojrzała na niego ze zmarszczonym nosem. Zawiesił na chwilę wzrok na kilku malinkach na jej szyi, zrobionych rzecz jasna przez niego niewiele wcześniej i spojrzał jej w oczy.

—Kocham Cię, Lia—powtórzył—bardzo Cię kocham, bubu.

Na jej twarz wpełzł szeroki uśmiech, a w jej oczach mógł dostrzec iskierki. Czekała na to tak długo, tak naprawdę było mu głupio, że nie powiedział tego od razu.

—Ja teź Cię bardzo kocham, Jae Jae—pociągnęła nosem z uśmiechem na ustach, a po jej policzkach zaczęły spływać łzy szczęścia.

—Hej...—Zaczął, ocierając jej łzy kciukiem—to tak bardzo wzruszające?

—Wiesz, tak jakby osoba, dla której straciłam głowę powiedziała mi właśnie, że mnie kocha—zaśmiała się cicho—poza tym to też osoba, która jest moim całym światem, która sprawia, że wszystko jest łatwiejsze—położyła dłoń na jego policzku i pogładziła delikatnie kciukiem—miałam ochotę zniszczyć warstwę ozonową, gdy zobaczyłam Ciebie w samego na lunch'u, tak bardzo wyczerpanego życiem, Jae.

—To przeszłość, skarbie—ujął jej twarz w swoje dłonie—teraźniejszość i przyszłość to zupełnie inna sprawa.

—Co masz na myśli?—Spytała, marszcząc nos.

—Moją teraźniejszością i przyszłością jesteś ty—uśmiechnął się.

Zanim ta zdążyła się uśmiechnąć jak miała w planach, chłopak nachylił się i złączył ich usta w czułym pocałunku. Jak najczęściej, wziął jej górną wargę między swoje i zachowywał należytą delikatność, gdyż za nic nie chciał zrobić jej krzywdy.

—Kocham Cię, Jae—powiedziała cicho, odsuwając się lekko po kilku sekundach—i przenigdy Cię nie skrzywdzę.

—A ja kocham Ciebie, Lia—odpowiedział jej, po chwili ponownie przywierając jej wargi do swoich.

Ona chciała zniszczyć warstwę ozonową widząc, że nie chciał żyć.

A on chciał zniszczyć warstwę ozonową, nie mówiąc jej tych dwóch magicznych słów wcześniej.


Więęęc! Mamy ostatni rozdział, jutro epilog! Otóż będzie się on toczył rok później i będzie scenka +16 (tylko lizanie, nie umiem opisywać seksów lol). Jeśli kogoś to razi, niech nie czyta dla własnego dobra. 
Ogólnie nie wiem jak wy, ale ja kocham Jae i Lię razem.

Adzioch


✓ | ozone ʲᵃᵉᵈᵉⁿ ˡⁱᵉᵇᵉʳʰᵉʳOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz