* Rozdział 11 *

3.8K 210 1
                                    

POV: Jungkook

Siedziałem przez chwilę z zamkniętymi oczami oparty o kierownicę. Czułem rękę Taehyunga która gładziła moje udo uspokajająco na dodatek bardzo słodki zapach arbuza z czekoladą działał na mnie uspokajająco tym bardziej iż mieszał się on z moim naturalnym zapachem.

Uśmiechnąłem się do siebie myśląc tylko o tym zapachu który przez te kilka dni drastycznie stał się bardzo słodki, a przyczyna tego zapachu leżała w szczenięciu które nosił taeś.

Wziąłem głęboki oddech.

Tak,myśl o tym dlaczego tutaj przyjechałeś Jungkook. Przyjechałeś tu dla swojej omegi która teraz na tobie polega.

Podniosłem głowę słysząc pukanie w szybę.

Zza szybą stał mój starszy brat który machał abym wyszedł z samochodu.

Natychmiast wyszedłem z pojazdu i przytuliłem go.

On praktycznie zastąpił mi moich rodziców. Martwił się o mnie i wychował.

Wciągnąłem powietrze. Zapach lasu deszczowego podrażnił mój nos, mimo iż widziałem się z nim kilka dni temu już za nim zatęskniłem. Wszyscy doskonale wiedzą dlaczego tak uwielbiam ten zapach, dokładnie podobny miał mój Tato, tylko u niego było czuć jeszcze mocny zapach słonej wody.

-myślisz, że dam radę? - powiedziałem nadal przytulając go

Poczułem jak pociera moje plecy uspokajająco

-jesteś silną Alfą kook - powiedział - robisz to dla swojej rodziny

Podniosłem głowę z jego ramienia i obejrzałem się w stronę Taehyunga który niezręcznie opierał się o maskę samochodu.

Przypatrywał się nam z delikatnym uśmiechem.

Wygramoliłem się z uścisku brata i podszedłem do omegi dając mu krótkiego buziaka

-jest okey? - wyszeptałem cicho przy jego ustach

Pokiwał głową wpatrując się w moje oczy.

- Junghyun - powiedziałem odsuwając się od blondyna - to jest moja omega Taehyung

Mój brat uśmiechnął się i przytulił do siebie moją omegę.

Blondyn przez chwilę był zaskoczony a po chwili oddał uścisk.

-naprawdę miło mi cię poznać - powiedział patrząc mu w oczy i uśmiechając się ciepło - jesteś najlepszym co spotkało mojego brata

-m-mi też, j-jest miło - powiedział lekko zaczerwieniony

Cofnął się wpadając na mnie. Uśmiechnąłem się na to i oplotłem go rękami.

-jesteście dla siebie stworzeni - powiedział przypatrując się nam

Przez chwilę zapadła cisza

-gotowy? - zapytał

-nigdy nie będę na to gotowy - odpowiedziałem spoglądając w jego oczy - ale zrobię to dla nich - uścisnąłem mocniej swoją omegę

-w takim razie chodźmy - powiedział kierując się do budynku w ręce trzymając teczkę.

-skarbie - odwróciłem się do blondyna kiedy byliśmy przy drzwiach - jeżeli tego nie chcesz to nie musisz tutaj wchodzić

-nie - powiedział twardo- wejdę tam z wami

-dobrze - złapałem go za dłoń - tylko mam do ciebie prośbę, nie zwracaj uwagi na to co powie, dobrze?

Be My OmegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz