#summerwatt na tt!
Gorąco zapraszam do komentowania i gwiazdkowania rozdziału!:) przeczytajcie notatke pod rozdzialem! *przepraszam za możliwe błędy znajdujące się w rozdziale:)*
Miłego czytania!xx
__________________
Przetarłam zmęczoną twarz, próbując doczyścić ukochaną kanapę mojej matki, którą wczoraj ktoś postanowił obrzygać. Wywróciłam oczami, gdy po raz kolejny w przeciągu kilku minut, usłyszałam prychnięcie i surowy ton mojej rodzicielki.
— Jake, jeśli zaraz te kafelki nie będą błyszczeć, to przysięgam, że nigdy więcej nie zobaczysz centa na oczy, a w każdą sobotę będziesz chodził z mopem i sprzątał cały dom! — wydarła się na niego.
— Ale ja nie umiem... — jęknął płaczliwie.
Prychnęłam pod nosem, trochę mu współczując. Oboje byliśmy nieźle skacowani, a dom był w opłakanym stanie. Kuchnia i salon zdemolowane, a o toaletach już nie wspomnę. Rodzice zrobili nam dziś niespodziankę i wrócili z samego rana. Nie chcielibyście widzieć miny ojca i słyszeć krzyków mojej matki, gdy po raz pierwszy zobaczyli dom i to w jakim stanie były ich dzieci. Na szczęście, wszyscy wyszli nad ranem, więc nie musieliśmy się jeszcze zajmować pijanymi nastolatkami.
— Gówno mnie to obchodzi! — rzuciła zła.
Skrzywiłam się mocno na ton i przekleństwo, które wyszło z ust starszej kobiety. Rzadko przeklinała, a gdy już to robiła, to znaczyło, że jest naprawdę wkurwiona.
— A ty nad czym tak myślisz? Do wieczora kanapa ma wyglądać tak, jak przed moim cholernym wyjazdem! — krzyczała, patrząc na mnie z mordem w oczach.
— No dobra... — mruknęłam, szorując tkaninę.
Wolałam jej nie podpaść jeszcze bardziej niż teraz. Miesiąc szlabanu naprawdę mi wystarczy.
— Mogę się chociaż napić? — westchnęłam, patrząc na nią niepewnie.
Kobieta parsknęła głośno, zakładając ręce na biodrach.
— Kac morderca nie ma serca, co? — zakpiła, po czym ruszyła w stronę holu. — Woda jest w spiżarni. — rzuciła, wchodząc po schodach.
Rzuciłam drucik, którym od kilku godzin czyszczę kanapę, wstając i wychodząc z salonu. Mozolnym krokiem ruszyłam do spiżarni, czując zbyt mocne bicie mojego serca. Czasem wolałabym, żeby w ogóle nie biło, lol.
Otworzyłam drzwi, zapalając światło. Od razu w oczy rzuciła mi się szafka, która stała na przeciwko mnie. Skrzywiłam się lekko, gdy przed oczami zobaczyłam scenę z ostatniego wieczoru. Byłam pijana, to fakt. Niestety lub stety, było to tak dobre, że o tym nie zapomniałam. Boże drogi, co ja najlepszego wyprawiam?
Pokręciłam głową, wzdychając ciężko. Podeszłam do regału, na którym stały zgrzewki wody, wyciągając jedną. Od razu ją odkręciłam, pijąc do połowy. Mój wzrok od raz poleciał na tą nieszczęsną szafkę, przez którą mój żołądek zacisnął się w supeł. Żałowałam tego jak cholera. Nie mogłam znieść myśli, że dałam się...cholernemu Parkerowi. Gdzie ja miałam wtedy głowę? Najgorsze jest to, że mnie się podobało i powtórzyłabym to. Nigdy nie przyznam tego na głos, ale mimo faktu, iż był to Parker to....zresztą nawet sama myśl o tym, że ktoś taki jak Nate...nie żałuje tego, ale pluje sobie w brodę za tak bezmyślne zachowanie. Alkohol niczego nie tłumaczy. Jestem po prostu głupia.
Już nawet nie wiem czego żałuje, a czego nie.
Zrobiło mi się gorąco na samo wspomnienie o chłopaku. O jego ciemnych oczach, które sprawiały, że na moim ciele pojawiała się gęsia skórka. Uśmiechu, którym mógłby mnie obdarowywać częściej i ustach, którymi mógłby mnie cały czas całować. Jego przystojna twarz nie dawała mi spokoju. Ciągle widziałam ją przed oczami i przerażało mnie to. Przerażał mnie fakt, że ktoś taki jak Nate mnie pociągał. Nienawidziłam go, to na pewno. Jednak nie mogę kłamać. Jest kurewsko atrakcyjny i naprawdę musiałabym być ślepa i głupia, by tego nie przyznać.
CZYTASZ
SUMMER
Teen Fiction- Zgadnij, kto wyświetlił mi się w proponowanych. - Twój stary? - Nathaniel Parker. _______________ WIEM, że na początku jest niezły cringe, ALE rozdziały po zakończeniu będa zmienianie, więc nie przekreślajcie na samym starcie proszę. Nie pożałujec...