25. Miłości nie ma.

5.4K 280 386
                                    

Bobasy, rozdział jest sprawdzony, ale jeśli zauważycie jakiś błąd, to proszę o jego podkreślenie! :)

To, co zostało napisane pochyloną czcionką to wspomnienie z poprzedniego dnia.

***

Niechętnie otworzyłam swoje zaspane oczy, by zamglonym jeszcze wzrokiem, odnaleźć swój telefon, który od dobrych kilku minut dzwonił. Podniosłam się do siadu, przyciskając tym samym kołdrę do swojej nagiej klatki piersiowej. Westchnęłam ciężko i schyliłam się, podnosząc z podłogi swoją komórkę.

— Halo? — mruknęłam cicho, przykładając urządzenie do ucha.

— Summer, gdzie ty, do cholery jesteś?! — zawołał po drugiej stronie rozzłoszczony Alex. — Zajęcia zaczęły się już dobre pół godziny temu, a na trzeciej mamy test z angielskiego! Co się z tobą dzieje?!

— Um, tak, wiem. Zaspałam. — pokręciłam głową, mamrocząc pod nosem. — Będę za piętnaście minut. — dodałam, po czym rozłączyłam się, sprawdzając godzinę na telefonie. Ósma trzydzieści i czterdzieści wiadomości od Alexa. Świetnie.

Przełknęłam ciężko ślinę i wstałam z łóżka, próbując tym samym nie obudzić śpiącego jeszcze, Nate'a. Podniosłam z podłogi swoją bieliznę, którą od razu ubrałam, po czym ruszyłam na palcach przez pokój do okna, pod którym leżały moje spodnie, jak i koszula. Skrzywiłam się mocno, gdy zauważyłam jak pognieciona była, kręcąc przy tym głową. Odruchowo spojrzałam na śpiącego bruneta, przypominając sobie wydarzenia z wczorajszego wieczoru.

Weszłam do jego mieszkania, gdzie od razu do moich nozdrzy dotarł jego charakterystyczny zapach. Ściągnęłam swoje buty, po czym powiesiłam kurtkę na wieszaku, wchodząc niepewnie wgłąb mieszkania. Założyłam ręce na klatce piersiowej, stając w salonie, który oświetlany był przez dwie lampy, które stały obok komody.

— Jesteś głodna? — zapytał, na co automatycznie zwróciłam swoje spojrzenie na niego. Stał w progu kuchni, a salonu, patrząc na mnie pytająco. Wyglądał dobrze.

— Nie, dziękuje. — mruknęłam, kręcąc delikatnie głową.

Ponownie odwróciłam wzrok, siadając na kanapie. Odłożyłam swoją torebkę obok, przeczesując palcami prawej ręki, włosy. Oparłam się o oparcie, podkulając nogi pod pośladki. Rozejrzałam się po dość sporym salonie, czując przyjemne ciepło, które rozgrzewało moje zmarznięte ciało.

— Więc, co to za lektura, którą masz przeczytać? — zapytał brunet, wchodząc do pomieszczenia z dwoma kubkami gorącej czekolady. Uśmiechnęłam się lekko, gdy podał mi kubek, zajmując miejsce obok mnie.

— Sen nocy letniej. — odpowiedziałam, upijając łyk napoju. Westchnęłam cicho z zadowolenia, ponieważ ta czekolada była naprawdę pyszna. W życiu takiej nie piłam, a sama miałam dwie, lewe ręce do tego. Zawsze, gdy robiłam gorącą czekoladę, wychodziła mdła.

— To jest ta książka o czwórce kochanków, którzy w lesie robili sobie orgię? — zapytał z kpiną, na co odruchowo wywróciłam oczami.

— Nie było tam żadnych orgii, debilu. — prychnęłam, patrząc na jego twarz. — O czwórce kochanków, tak. Orgię dopisałeś sobie sam. — rzuciłam z drwiną, uśmiechając się złośliwie.

— Książka i tak jest bez sensu. powiedział ciężkim tonem, kładąc rękę na oparciu kanapy i pijąc z kupka napój. — No bo, gdzie tu logika? Czwórka ludzi, którzy są w sobie zakochani, każdy w innej osobie, ucieka do lasu w poszukiwaniu czego? — zmarszczył brwi, posyłając mi ciekawskie spojrzenie.

SUMMEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz