26. Nigdy tego nie chciałem.

8.6K 397 632
                                    

Bobasy, rozdział długi, więc jak się będzie coś działo to wyjdźcie z aplikacji lub usuńcie książkę z biblioteki i dodajcie na nowo :)

Ps. Rozdział jest poprawiony, ale jeśli zauważycie jakiś błąd to proszę, żebyście go podkreślili. Z góry dziękuję!

Miłego czytania!

***

Przechyliłam delikatnie głowę w prawo, przyglądając się zapalonemu papierosowi, który spokojnie wypalał się między moimi palcami. Dym, który co jakiś czas wiatr dmuchał w moją twarz, już nawet nie sprawiał, że się krzywiłam. Przywykłam do tego. Większość osób, które znałam, paliły i nie zwracały uwagi na swoje towarzystwo. To było irytujące, ponieważ ten smród drażnił, a ubrania nim przesiąkały. Okropieństwo.

Odkąd wróciłam ze szkoły, siedziałam na parapecie przy otwartym oknie, wypalając pół paczki Marlboro, a może i więcej. Nie wiem, nie zwróciłam uwagi. Nie paliłam, choć kilka razy nachodziła mnie taka myśl. Po prostu patrzyłam, jak powoli i stopniowo wypala się, po czym zostaję sam filtr. Trochę jak z człowiekiem. Na początku jest dobrze, wręcz wspaniale. Później jednak dzieje się coś, lub spotyka się kogoś, kto cichutko i powoli sprawia, że gaśniesz. Znikasz. 

Zmrużyłam oczy, po czym uniosłam dłoń, w której znajdował się do połowy wypalony papieros i przyłożyłam go do ust. Zaciągnęłam się mocno, przytrzymując dłużej dym w płucach. Przymknęłam powieki i odetchnęłam, wypuszczając dym. Pokiwałam lekko głową z uznaniem, chwaląc w myślach samą siebie za nie uduszenie się. Pierwszy raz paliłam papierosa w wieku trzynastu lat, wraz z Alexem na placu zabaw na końcu ulicy i nie spodobało mi się to, wręcz obrzydziło. Prawie zwymiotowałam, dlatego też później nie paliłam. Miałam wstręt, a teraz? Chyba zaczynam rozumieć fenomen papierosów. To naprawdę uspokaja, relaksuje i odpręża. Dlaczego wszystko, co niezdrowe i toksyczne sprawia, że czujemy się dobrze? To niedorzeczne.

Wyrzuciłam niedopałek tam, gdzie resztę, czyli w jakieś krzaki, które należały do mojej mamy, nie przejmując się konsekwencjami. Najwyżej zwalę winę na Jake'a. Wstałam ze swojego miejsca, które zajmowałam od dobrych kilku godzin, czując ból każdej możliwej kości w moim ciele. Rozciągnęłam się niechlujnie, krzywiąc się na strzelanie, które usłyszałam. Zamknęłam okno, ponieważ zrobiło mi się już zimno, po czym rozejrzałam się po swoim pokoju, w którym znów panował niezły syf.

—  Summer, słoneczko... — przeniosłam swoje spojrzenie na drzwi, zza których chwilę później ujrzałam głowę babci. Kobieta zmarszczyła brwi, wchodząc wgłąb pomieszczenia. — Dlaczego nie jesteś jeszcze wykąpana? Jest za pięć szósta, spóźnisz się. — powiedziała, patrząc na mnie z zaskoczeniem, na co wywróciłam dyskretnie oczami.

— Nie czuję zbyt dużej ekscytacji, jeśli chodzi o ten wieczór. — mruknęłam, przechodząc przez stertę ciuchów, które walały się obok łóżka. Niechętnie chwyciłam za czysty komplet bielizny, który wyciągnęłam z szafy, posyłając pytające spojrzenie babci.

— Dlaczego miałabyś się nie cieszyć? Nate na pewno sprawi, że będziesz się dziś świetnie bawić. — oznajmiła z szerokim uśmiechem, na co od razu się skrzywiłam, czując ukłucie w sercu.

— Nie idę z nim. — rzuciłam, a ton mojego głosu był ostrzejszy niż zamierzałam. Kobieta zmarszczyła brwi, podchodząc do mnie.

— Dlaczego? — zapytała zmartwiona, kładąc dłoń na moich plecach. — Pokłóciliście się?

— Chyba? Nie wiem, ten chłopak jest skomplikowany. — pokręciłam głową, wzdychając ciężko. Babcia zachichotała wesoło, na co zmarszczyłam swoje brwi. — Czemu się śmiejesz?

SUMMEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz