24. Czego ja oczekiwałam?

5.1K 325 260
                                    




Miałam go wrzucić w piątek, ale wczoraj wybiło 200tys. pod książką, więc stwierdziłam, że to w ramach podziękowań. Także, dziękuję kochani!

***

Szłam przez szkolny korytarz, przeciskając się przez uczniów ze stertą książek pod pachą, by dostać się do swojej szafki. Warknęłam w myślach i jęknęłam cicho, gdy ktoś uderzył mnie z łokcia w bok, mając już serdecznie dosyć tego dnia. Nie dość, że zaspałam na pierwszą godzinę, ponieważ zarwałam noc, by uczyć się do poprawki z chemii, to w dodatku dzisiaj były zdjęcia do książki naszego rocznika na koniec roku. Tak więc, wyobraźcie sobie moje zaskoczenie, gdy oznajmił mi to Alex, ubrany w koszulę na specjalne okazję, podczas gdy ja miałam na sobie brudną bluzę po ojcu i nierówne brwi.

Podziękowałam w duszy Bogu, gdy w końcu dopchałam się do szafki, do której zaczęłam wkładać stos podręczników, wcześniej wykręcając dobry kod. Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o metal, przymykając oczy. Ten dzień był naprawdę ciężki i marzyłam, by już się skończył. Niestety miałam jeszcze ostatnią godzinę, która była przeznaczona właśnie na nieszczęsne zdjęcia trzecioklasistów. Niechętnie wyciągnęłam z szafki kosmetyczkę i zestaw, który składał się z białej koszuli z rękawem trzy czwarte i jeansów, które kończyły się trochę nad kostką. Musiałam jakoś wyglądać, a stara bluza i legginsy z dziurą na kolanie, nie wyglądały zbyt kusząco.

Wyciągnęłam z torby telefon, widząc wiadomość od Olivii, która napisała, że czeka na mnie w damskiej toalecie na piętrze. Szybko wystukałam w klawiaturę zwykłe "ok", po czym zabrałam rzeczy i zamknęłam metal z wielkim hukiem. Uśmiechnęłam się przepraszająco do typa od chemii, który jedynie wywrócił oczami i odszedł. Przeklęłam na niego w myślach i skierowałam się w stronę schodów, ponownie przeciskając się przez tłum dziczy. Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu znalazłam się na piętrze, wchodząc do toalety.

— No nareszcie, ile można czekać. — bąknęła, na co wywróciłam oczami, kładąc rzeczy na umywalce. — Jak poszła ci poprawka z chemii? — zapytała od razu, gdy zabrałam się za zmazywanie mojego makijażu, który nie należał do udanych.

— Nawet mi o tym nie wspominaj. Mam wrażenie, że ten debilny nauczyciel, specjalnie zrobił trudniejsze zadania, żebym nie zdała. — warknęłam, myjąc twarz tonikiem. — Ostatnio każdy nauczyciel jest na mnie bardziej cięty, niż wcześniej. W drugiej klasie zdałam chemię, ledwo, ale zdałam, bo Lincolns poszedł mi trochę na rękę, a teraz? — prychnęłam i pokręciłam głową.

— W drugiej klasie chodziłaś też na jego zajęcia. W pierwszym semestrze byłaś tam może z cztery razy, więc i tak się dziwię, że nie dostałaś szmaty na półrocze. — zauważyła, na co posłałam jej wredne spojrzenie.

— Idę się przebrać. — mruknęłam, wchodząc do jednej z kabin razem z ciuchami.

Zrzuciłam z siebie bluzę, pozostając w samym białym staniku, warcząc pod nosem na zbyt małą przestrzeń w kabinie. Przecież tutaj można dostać cholernej klaustrofobii. Założyłam białą koszulę, po czym wciągnęłam jeansy na nogi, wcześniej zrzucając z siebie legginsy. Z powrotem wsunęłam na stopy swoje klasyczne vansy i wyszłam z małego pomieszczenia, wrzucając wcześniejsze ubrania do torby. Stanęłam przed lustrem i skrzywiłam się, widząc duże wory pod oczami i swoją bladą twarz. Spałam może z trzy godziny, co powinno być nielegalne. Nie wiem, jak inni, ale ja do normalnego funkcjonowania potrzebuję z osiem godzin snu i mocnej kawy z mlekiem bez laktozy.

Włożyłam z jednej strony koszulę do spodni, po czym oddałam się w ręce blondynki, która zaczęła robić mi makijaż. Wbiłam spojrzenie w plakat wiszący nad umywalką, czytając go. Informował o piątkowej imprezie z okazji Walentynek, przez które miałam odruch wymiotny i to nie dlatego, ponieważ nie miałam pary. To święto od zawsze było dla mnie przereklamowane i nie rozumiałam idei świętowania tego. Jeśli jest się zakochanym, to celebruję się cały rok, nie jeden dzień. Walentynki to zwykły trik marketingowy, który naciąga ludzi na głupie maskotki i czekoladki w kształcie serduszek. Ugh, nienawidzę tego.

SUMMEROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz