Dwa koty

124 5 4
                                    

Kawiarnia, do której weszliśmy była dosyć małym, ale niezwykle urokliwym miejscem. Miękkie fotele, na których aż chciało się siedzieć godzinami, stoliki ze starego drewna i otaczające wszystko regały z książkami.

Gdy tylko weszliśmy, starsza pani zza lady gorąco nas przywitała, co dodało temu miejscu domowego klimatu.

Bartek spojrzał na mnie z chytrym uśmiechem, gdy tylko usiedliśmy, po czym zwrócił się do właścicielki.

- Czy podaje pani również herbatę?

Starsza pani spojrzała na niego jak na idiotę i zaraz na mnie tak jakby pytała, czy on tak na serio. Wzruszyłam lekko ramionami, a ona odpowiedziała.

- Złociutki, ja rozumiem, że nie jestem już najmłodsza, ale nie jestem aż na tyle głupia, żeby nie wiedzieć, że w dobrej kawiarni powinno się podawać także herbatę.

- Wcale nie uważam pani za starą ani tym bardziej głupią. - powiedział z uśmiechem - Po prostu założyliśmy się, że w kawiarni podawana jest herbata. I wygrałem, Julciu.

- Przecież wiem, że wygrałeś, od początku wiedziałam, ale nie chciałam ci robić przykrości. - odparłam z pocieszająca miną i usłyszałam śmiech starszej pani.

- Jesteście tacy uroczy. - powiedziała lekko melancholijnie - Kiedyś też byłam młoda i zakochana. A teraz co? W dzień kawiarnia, a wieczorami siedzenie z dwoma kotami na kanapie i oglądanie komedii romantycznych.

- Nie jest już pani ze swoim ukochanym? - spytałam delikatnie.

- Och, kochanie. Byłam z nim ledwie kilka lat. Potem zginął w wypadku, a ja do tej pory nie umiałam pokochać kogoś innego. Ale, ale... Co wam podać, kochani?

- Ja poproszę latte i jakieś ciastko. Może być takie, jakie pani poleca.

- Ja tak samo.

- Dam wam po kawałku każdego ciasta, to sobie spróbujecie. I jak możecie, to mówcie do mnie po imieniu, Róża. Dzięki temu czuje się trochę młodziej. - powiedziała jeszcze puszczając do nas oko i zajęła się robieniem kawy.

- A więc co takiego wygrałem, pani trener?

- A była mowa o tym, że jeśli ty wygrasz to coś ode mnie dostaniesz? - odpowiedziałam mu pytaniem.

- Skarbie, to chyba oczywiste przy zakładach. - odpowiedział i spojrzał na mnie prosząco.

- Ugh... Dobra, niech ci będzie. Co byś chciał?

- Pójdziesz ze mną na randkę?

Randka?! Czy ja chcę się znowu z kimś wiązać? Dobre pytanie...

- No proszę, Jula. Co ci szkodzi?

- Jesteś okropny, ale niech ci będzie.

Nowe zasady gry || B. KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz