Dziura w brzuchu

119 4 3
                                    

Kamila P.O.V

Siedziałam sobie pod drzewem przy ośrodku, który już niedługo będziemy musieli opuścić i czytałam książkę. Usłyszałam śmiech mojej przyjaciółki od strony budynku. Spojrzałam w tamtym kierunku i stwierdziłam, że ma taki dobry humor dzięki Kapustce. Dobrze, że Jula w końcu otworzyła się na jakiegoś faceta, bo szczerze mówiąc po Jaśku nie było z nią najlepiej. Teraz, z Bartkiem, wsiadając do samochodu jest szczęśliwa... Ale jeśli on jej coś zrobi, to nie zawaham się pobrudzić rączek, żeby mu przywalić!

- Hej Kama! O czym tak myślisz? - spytał Kuba, który pojawił się za mną nie wiadomo skąd.

- Cieszę się szczęściem Juli. - odparłam, patrząc jak moja przyjaciółka odjeżdża na randkę. Jak ja bym poszła na randkę... Najchętniej z tym debilem, zwanym potocznie Kubą.

- To prawda, może w końcu będzie szczęśliwa i zapomni o tamtym idiocie, który na nią nie zasługiwał. - odpowiedział gniewnie.

- Nie warto już nawet o nim pamiętać. Mam tylko nadzieję, że Bartek nie okaże się także dupkiem. - powiedziałam i w końcu spojrzałam na mojego rozmówcę, który jak zawsze wyglądał bardzo pociągająco. Patrzyliśmy na siebie chwilę w ciszy, którą przerwał Kuba.

- Wiesz Kamila, ostatnio rodzice wiercą mi dziurę w brzuchu, że jestem stary i powinienem sobie kogoś znaleźć. Nawet nie wyobrażasz sobie jakie to irytujące.

- A co, nie chcesz się z nikim wiązać?

- Nie chodzi o to. Jest jedna dziewczyna, z którą chętnie bym był, ale mam wrażenie, że ona tego nie chce. - powiedział z żalem, a mi gula stanęła w gardle. Podoba mu się jakaś dziewczyna... I nie mam co liczyć na to, że mu się spodobam...

- Chyba mimo wszystko powinieneś z nią o tym pogadać, może się mylisz, co do jej uczuć. - powiedziałam po chwili i odwróciłam wzrok.

- Tak myślisz?

- Tak, a teraz wybacz, ale pójdę do pokoju.

Zaczęłam wstawać, ale zatrzymała mnie jego dłoń na moim nadgarstku.

- Zaczekaj chwilę. - usiadłam z powrotem na trawie i spojrzałam na niego wyczekująco - Już dawno temu chciałem ci to powiedzieć, ale bałem się jak zareagujesz. Kocham cię.

Patrzyłam na Kubę w osłupieniu, nie mogąc się zdobyć na jakąkolwiek odpowiedź. Widziałam malującą się na jego twarzy niepewność i może odrobinę strachu, a mój mózg próbował przetrawić jego słowa. On mnie kocha... Ale jak? Jakim cudem? Przełknęłam ślinę i zdobyłam się na ciche słowa.

- Kochasz mnie?

- Tak. Zrozumiałem to dosyć niedawno, ale zawsze chciałem przebywać blisko ciebie, cieszyłem się z twojego towarzystwa. Widząc twój uśmiech moje usta formowały podobny albo nawet jeszcze szerszy... Ale zrozumiem jeśli ty nic do mnie nie czujesz, naprawdę.

- Kuba, ja chyba też cię kocham.

Przez chwilę patrzył na mnie próbując zrozumieć moje słowa, a następnie poczułam jego delikatne usta, na swoich.

Nowe zasady gry || B. KapustkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz