⑤①

1.6K 74 40
                                    

Leżałam w szpitalnym łóżku już trzeci tydzień, przez co powoli traciłam radość życia. Czasami chłopcy mnie odwiedzali, ale wciąż bez Luke'a. Blondyn cały czas dochodził do siebie, co nie było takie łatwe. W końcu musiał nabrać dużo sił oraz uważać na ranę od postarzału. Mimo iż minęło dużo czasu od aresztowania Arii oraz całej tej chorej akcji ja wciąż mam wyrzuty sumienia. Gdybym coś wcześniej zauważyła, pewnie wszystko by się inaczej potoczyło.

─ Puk puk ─ Usłyszałam głos Ashtona, więc spojrzałam na niego z uśmiechem.
─ Hej, Ashie! Co tam u ciebie? ─ zapytałam z uśmiechem.
─ Po staremu. A ty jak się czujesz?
─ Dobrze, jednak lekarze nie pozwalają mi jechać do domu. Uważają, że najlepszym rozwiązaniem będzie działać z chorobą od razu ─ Wzruszyłam ramionami, biorąc od niego kubek z ciepłym kakaem.
─ Mają rację, poźniej może być tylko gorzej ─ Odparł, siadając na krześle.
─ Tak, ale naprawdę tęsknię za swoim łóżkiem oraz za wami ─ powiedziałam smutno.
─ Powiem ci coś, co napewno poprawi ci humor ─ Uśmiechnął się, a ja zmarszczyłam brwi. ─ Luke tu jest.
─ Żartujesz sobie? ─ zapytałam.
─ Nie, jestem całkowicie poważny. Siedzi na korytarzu ─ Odparł, a ja wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.

Założyłam swoje puchate papcie i owinęłam się szlafrokiem, kierując się w stronę blondyna. Kiedy to ujrzałam, moje serce szybciej zabiło. Siedział tam, bawiąc się swoimi palcami i tupiąc nerwowo nogą.

─ Luke? ─ szepnęłam.

Chłopak spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. Wstał ostrożnie z krzesła i podszedł do mnie, zamykając nas w szczelnym uścisku. Z oczu poleciało mi parę łez, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

─ Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że cię widzę ─ wyszeptał mi do ucha.
─ Mogłabym powiedzieć tobie to samo, Luke. Tak bardzo się o ciebie bałam ─ odpowiedziałam.

Odsunęliśmy się od siebie dopiero wtedy, kiedy usłyszeliśmy za sobą chrząknięcie Ashtona.

─ Ja was zostawię samych, ale jak skończycie długie pogaduszki to masz do mnie Hemmings zadzwonić. Przyjadę po twoje dupsko ─ Powiedział Irwin, na co się zaśmiałam.

Wzięłam Luke'a za rękę i poprowadziłam go szpitalnego pokoju. Usiadłam na łóżku, klepiąc miejsce naprzeciw siebie, sugerując mu, aby usiadł. Kiedy to zrobił, zapadła między nami chwilowa cisza.

─ Wybacz, że naraziłam cię na niebezpieczeństwo ─ wyszeptałam.
─ Nie bądź śmieszna, Ingrid. To nie twoja wina. Skąd mogłaś wiedzieć, że Aria okaże się wariatką? Ani przez chwilę nie przeszło mi przez myśl, aby cię o to oskarżyć ─ odpowiedział.
─ Bardzo za tobą tęskniłam ─ Powiedziałam, patrząc mu w oczy.

Luke się uśmiechnął, znacznie zmniejszając między nami odległość. Moje serce ponownie zabiło, ale wiedziałam, że muszę się odsunąć.

─ Co się dzieje? Pospieszyłem się? - Zapytał, a ja pokręciłam głową.
─ Musisz coś wiedzieć ─ Odparłam, a Luke zmarszczył brwi. ─ Jestem chora. Mam raka, Lu.

╔══════════╗
Dam dam dam...
♥️
╚══════════╝

You're Mine Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz