Lot nie trwał szczególnie długo.
Wylądowaliśmy na małym lotnisku, które od początku nie wyglądało na bezpieczne. Po otwarciu drzwi od kabiny helikoptera poczułam odór gnijących ciał. Gdybyśmy nie uciekli z bazy wojskowej, pewnie sami wkrótce stalibyśmy się jednymi z nich.
— Wszystko dobrze? — zapytał Jesse, który wysiadając, momentalnie odwrócił się, bym nie zauważyła jego strachu i zaniepokojenia.
— Tak, wszystko w porządku. Chodźmy poszukać zapasów — odpowiedziałam, wpatrując się w rozkładające się resztki ciał, które kilka dni temu można było jeszcze nazwać ludźmi.
Miejsce opuściliśmy wspinając się po bramie wjazdowej, która oddzielała nas od pozostałości miasta. Przed nami ukazał się wysoki budynek będący piętrowym parkingiem. Spojrzenie Jesse'ego mówiło jedno — budowla nie wyglądała na stabilną przez ogromne zniszczenia będące wynikiem bombardowań skażonych obszarów miasta. Jeden wybuch mógłby zamienić ten obiekt w gruzowisko.
— Wchodzimy. Tylko ostrożnie i staraj się nie hałasować — rzekł Jesse, spoglądając na mnie troskliwymi, niebieskimi oczami.
W międzyczasie otworzyłam plecak, który był wypchany po brzegi różnymi narzędziami i nielicznym prowiantem. Wyciągnęłam nóż kuchenny, który tego dnia miał zupełnie inne przeznaczenie. Parking nie wydawał się miejscem bezludnym, i rzeczywiście, od samego wejścia było słychać przerażające odgłosy umarłych.
Wzięłam głęboki, nerwowy oddech, ścisnęłam ostrze w prawej dłoni i wpatrywałam się w Jesse'a, czekając na jego znak, który oznaczał rozpoczęcie niebezpiecznej misji.
— Ruszamy — mruknął cicho, wchodząc ukradkiem do przedniej części budynku.
Niedokończoną część opublikowałem, ponieważ obecnie nie zajmuję się pisaniem.
Dziękuję za przeczytanie!
CZYTASZ
Zguba
AbenteuerNastoletnia Chloe jest pierwszą i ostatnią osobą na świecie, która jest niewrażliwa na chorobę przekształcający istoty ludzkie w chodzących zmarłych. Czy uda jej się pokonać wszelkie strachy i uratuje ludzkość od całkowitej zagłady?