12

3.7K 163 9
                                    

Następnie dni mijały spokojnie. Niestety dziś jest pełnia. Gdy zobaczyłam Remusa, byłam przerażona. Wyglądał strasznie. Widzę, że jest mu ciężko. Nie będę pomagała mu dzisiejszej nocy. Zrobią to pozostali Huncwoci. Ja niestety nie jestem w stanie. Gdy widziałam jak Eric się przemieniał, jak cierpiał, łzy leciały mi z oczu strumieniami. Nie byłabym w stanie mu pomóc. Tego dnia do późna siedziałam w bibliotece przeglądając różne książki dotyczące eliksirów. Mogłam sobie na to pozwolić bo jutro jest sobota. Czytając jedną z nich, natknęłam się na pewien eliksir. Mianowicie Eliksir Tojadowy. Wcześniej o nim nie słyszałam. Zaczęłam czytać szeptem definicję.

-Łagodzi objawy likontropii. Dzięki niemu osoba zachowuje świadomość i ludzi umysł podczas transformacji. Bingo! – krzyknęłam szeptem. Zaczęłam czytać listę składników i sposób przygotowania. Co prawda eliksir kwalifikował się do zaawansowanych, ale myślę, że dam radę. Zapisałam wszystko co będzie mi potrzebne i postanowiłam, że po najbliższym treningu wybiorę się po brakujące składniki. Wróciłam do dormitorium, wzięłam prysznic i położyłam się spać. Rano wstałam o siódmej. Wyszykowałam się i gotowa wyszłam z łazienki. Współlokatorki już nie spały, więc szybko się z nimi przywitałam, po czym wyszłam z dormitorium. Ruszyłam do pokoju Huncwotów. Weszłam do środka i zauważyłam, że jedno łóżko jest puste, a mianowicie łóżko Remusa. Podeszłam do brata, szturchając go za ramię. – James. James wstawaj. – bliźniak mruknął coś niezrozumiałego – James.

-Która godzina? – spytał zaspanym głosem.

-Po siódmej.

-Kobieto daj mi spać. – powiedział zakrywając się bardziej kołdrą.

-Powiedz chociaż gdzie jest Remus.

-W Skrzydle Szpitalnym. – mruknął sennie.

-Coś poważnego?

-Ma kilka ran. Nic mu nie jest.

-Jakoś wcześniej nie musiał być w skrzydle po pełniach.

-No dobra, może ma kilka bardziej poważnych ran.

-James do cholery. Remus to twój przyjaciel. On leży w skrzydle, a ty sobie śpisz jakby nigdy nic. – oburzyłam się.

-Siostra, uspokój się.

-Nie uspokoję się. Idę do niego. – nie czekając na odpowiedź Jamesa, wyszłam z ich dormitorium i poszłam w stronę Skrzydła Szpitalnego. Weszłam do środka i spostrzegłam Lupina czytającego książkę siedząc na jednym z łóżek. – Jak się czujesz? – zapytałam gdy do niego podeszłam i usiadłam na krześle obok.

-Dobrze, ale co ty tu robisz o tej godzinie? – zapytał zerkając na zegarek.

-Przyszłam sprawdzić jak się czujesz i musze ci coś pokazać. – z kieszeni bluzy, którą miałam na sobie wyjęłam pergamin na którym miałam zapisane wszystko o eliksirze. Podałam papier chłopakowi, a on zaczął czytać jego zawartość.

-Gdzie ty to znalazłaś? – zapytał zdziwiony.

-Wyobraź sobie, że w szkolnej bibliotece. Natknęłam się na to wczoraj, przeglądając książki od eliksirów. Mam część składników, resztę kupię po jednym z treningów.

-Ty zamierzasz go zrobić? – zdziwił się jeszcze bardziej.

-Jasne. Muszę ci jakoś pomóc. – wyjaśniłam.

-Nie wiem co mam powiedzieć.

-Nie musisz nic mówić. Mam nadzieję, że to ci trochę pomoże.

-Jesteś wielka, wiesz? – zaśmiał się.

-Wiem. Wiesz kiedy będziesz mógł wyjść?

-Myślę, że niedługo.

-Dobra, ja lecę, żeby zdążyć coś zjeść, bo mam spotkanie z drużyną o dziewiątej. Na razie. – pożegnałam się, wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia. Poszłam szybko do Wielkiej Sali. Zjadłam szybkie śniadanie i wychodząc poza zamek, teleportowałam się na stadion.

Siostra PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz