1. Najlepsze słodkości Brooklynu

4.6K 218 44
                                    

     Śnieg prószył na ulice Nowego Yorku, z godziny na godzinę coraz intensywniej, a wszystko wokół robiło się białe. Zimne, chłodne powietrze szczypało w policzki, temperatura spadła poniżej zera, tworząc na chodnikach diabelskie ślizgawki. Zima nadeszła pełną parą, a grudzień tego roku był wyjątkowo mroźny.

     Magnus naciągnął mocniej wełnianą czapkę na głowę, chroniąc swoje uszy przed chłodem. Szalik szczelnie opatulał jego szyję, ręce wcisnął w kieszenie kurtki. Skostniałe dłonie były już pozbawione czucia, a wszystko przez to, że zapomniał rękawiczek. Przeskoczył nad większą śnieżną zaspą, ślizgając się przy okazji po przymarzniętej płycie chodnika. Tylko kilka kroków dzieliło go od wymarzonego ciepła, kawy i najlepszych słodkości, jakie mógł sobie w tej chwili wymarzyć.

     Magnus nie znosił zimy ani zimna i śniegu... jednak uwielbiał święta. Całe to zamieszanie, pędzących ludzi i pełno nastrojowych ozdób. W każdym sklepie słychać było świąteczne piosenki, a ręce aż mu się trzęsły, kiedy wybierał prezenty dla swoich przyjaciół. Choinka, bombki, lampki nawet okropne wełniane, pozbawione modowego zmysłu swetry, które były obowiązkiem w świąteczny poranek. I jemioła... i pocałunki pod jemiołą! Wieczory z gorącą czekoladą przed kominkiem z kotem na kolanach, tak to było to!

     I cała ta paskudna pogoda była znośna tylko i wyłącznie dzięki atmosferze, która była niezastąpiona o tej porze roku. Pchnął drzwi, a dzwoneczek drgną dźwięcznie, ogłaszając przyjście. W środku było kilka osób, puchate kanapy i fotele były w większości okupywane przez klientów.

     Rudowłosa Clary stała za ladą, poderwała głowę w górę, gdy przekroczył próg. Krojąc kawałek jabłecznika, posłała mu szeroki uśmiech. W środku pachniało świętami, korzenny zapach, wymieszany z cynamonem pobudzał kubki smakowe. Alec był draniem, ale spod jego rąk wychodziły najsmaczniejsze i najcudowniejsze ciasta, ciasteczka, babeczki, muffinki i co tylko dusza zapragnie.

     Ruszył w stronę lady, wzdłuż której stały wysokie stołki barowe. Usiadł na jednym z nich zginając nogi w kolanach i opierając się o drewniane oparcie. Nerwowo stukał palcami w drewnianą płytę, wpatrując się w świąteczne ozdoby. Ktoś, najprawdopodobniej Clary albo Isabelle, ozdobił kawiarnię przyjemnymi dla oka dekoracjami. Alec był totalnym ignorantem w tych sprawach!

    – Co dla ciebie? – zanuciła Clary, posyłając mu kolejny uśmiech.

     Włosy miała zebrane w dwa warkocze i cała aż emanowała szczęściem. Na jej serdecznym palcu błyszczał nowiuteńki pierścionek zaręczynowy. Dostała go zaledwie kilka dni temu od Jaca, który, jak się później tłumaczył, nie mógł już wytrzymać do świątecznego poranka. Magnus nie dziwił się, że była szczęśliwa i może to było szaleństwem, ponieważ mieli po dwadzieścia dwa lata, ale cieszył się razem z nimi. Umawiali się od liceum.

     – Coś ciepłego z kofeiną i ogromną zawartością cukru, sikoreczko – mruknął Magnus, ściągając czapkę i szalik.

     – Jak zawsze – rzuciła Clary, odchodząc.

     Westchnął patrząc na jej plecy, była taka szczęśliwa. Zazdrościł. Nie Jaca'a, ale miłości. Czystej, pięknej, bezwarunkowej. Drugiej osoby, której możesz powierzyć wszystkie swoje sekrety i tajemnice, bez obaw o zranienie. Kiedyś myślał, że to miał... kiedyś.

     Magnus znał Clary z czasów, kiedy byli jeszcze dziećmi, a różnica wieku nie przeszkadzała w bieganiu po podwórku, zdzierając kolana i brudząc się błotem. Jego mama była przyjaciółką rodziców Clary. Kiedy zmarła, wyjechał do Nowego Yorku do ojca. Ten nie dawał mu nic, poza pieniędzmi. Mając piętnaście lat, portfel bez dna i przyjaciół na pęczki nie potrzebował nic więcej. Potem Clary przyjechała na studia artystyczne, a za nią jej chłopak Jace, który odłożył studia na rok, chcąc zacząć je w tym samym czasie. Clary mieszkała w akademiku, a Jace wprowadził się do brata, który mieszkał już od dwóch lat w mieście.

All I Want for Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz