14. Noworoczne postanowienie

5.3K 239 184
                                    


      Sylwester zaczął się spokojnie, Magnus pozwolił sobie pospać do południa. Obudził się z błogim uśmiechem na twarzy i wspomnieniem ust Aleca, na jego własnych.

     Impreza sylwestrowa miała zacząć się po osiemnastej, jego część przygotowań opierała się na zaopatrzeniu alkoholowym. Wszystko było gotowe, tego u Magnusa nigdy nie brakowało! Już nie mógł się doczekać, nie zabawy, tylko Alecia!

     Chciał go tu u siebie! Pragnął się do niego przytulać i całować jego słodkie usta. Kto wie, może Alec dałby się namówić na tańce? Wtedy bezkarnie mógłby poodtykać sobie to ciało! Ciekawiło go jak mogą wyglądać, wyćwiczone przez lata mięśnie chłopaka! Nie oszukujmy się, Alec z Jacem często bywali na siłowni, dodatkowo chłopak strzelał z łuku, nie było opcji żeby nie był wyrzeźbiony! Musiał dużo ćwiczyć, zwłaszcza, że zajmował się pieczeniem najlepszych drożdżówek na świecie. Inaczej już dawno zmieniłby się w ptysia. W takiej pracy podjadanie było normą.

     Magnus wyciągnął się przed toaletką, przeszukując buteleczki z lakierami do paznokci. Jego idealnie wypiłowane paznokcie, aż prosiły się o jakiś imprezowy kolor. Już miał zdecydować się na purpurowy, kiedy jego wzrok spoczął na żółtej buteleczce. Piękna kanarkowa żółć! Alecowi do twarzy byłoby w tym kolorze, trochę kontrastując z jego urodą, byłby piękny.

     Westchnął cicho pod nosem na wspomnienie o chłopaku. Zerknął na zegarek było jeszcze przed piętnastą, to kawał czasu. Magnus naprawdę chciał już go zobaczyć! Nadął niezadowolony policzki i otworzył buteleczkę z lakierem. To wcale nie tak, że ulubionym kolorem Aleca był żółty!

* * *

     – Jak tam twoje życie uczuciowe Magnusie? – zapytała Catarina, ładując się do jego mieszkania. Ragnor stał za nią obładowany torbami i grymasem na twarzy.

     – Ciebie też dobrze widzieć – powiedział Bane, wpuszczając ich do środka.

     – Nie wymigasz się. Izzy zadzwoniła do mnie wczoraj i wcześniej. Zdała mi sprawozdanie o waszych randkach! – Cat ściągnęła płaszcz, patrząc na swojego przyjaciela znacząco.

     Ragnor tylko stęknął i ruszył w stronę kuchni.

     – Czy my zawsze musimy tu przychodzić obładowani!? – warknął.

     – Na narzekaj skarbie – zaśmiała się Catarina. – Magnus ma pustą lodówkę, zawsze! – dodała, puszczając oczko do Bane'a.

     – Doprawdy, przynosimy tu pełno żarcia, i jestem pewien, że wychodząc stąd, mamy znacznie mniej niż nasze torby.

     – Mógłbyś nie łazić mi w tych paskudnych buciorach po mojej drewnianej podłodze – poprosił zimno Magnus, patrząc jak Ragnor zostawia mokre kałuże.

     – Nie, nie mógłbym. Mam cię dokarmiać, to mogę ufajdać tą beznadziejnie przepłaconą podłogę.

     – Co ty chcesz tu jeszcze zostawiać, kotku? – Catarina weszła za nimi do kuchni, miała na sobie lekko rozkloszowaną sukienkę przed kolano, na grubych ramiączkach.

     – Wszy...

      – Swoją godność – burknął Magnus. – Jak leży na kolanach w mojej łazience... zarzygany – dodał, wystawił Ragnorowi język.

     – I ty jesteś dorosły? – burknął kpiąco Ragnor, drapiąc się po zaroście na twarzy.

     – Tak, zdejmuj buty! Wszędzie jest pełno błota!

All I Want for Christmas Is YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz