Rano, jak gdyby nigdy nic, wzięłyśmy kąpiel i przebrałyśmy się w piżamy. Była godzina 12 w niedzielę, więc spokojnie mogłyśmy się poopieprzać. Oczywiście nie odpuszczę sobie siłowni, na pewno nie.
- Mam kaca życia. - Hannah wyjęczała, wchodząc do kuchni. - Dawno się tak nie upiłam. Chyba ciagle jestem z resztą pijana.
Zaśmiałam się, gotując nam obiad. Mnie nic nie dolegało i tylko za to dziękowałam Bogu. Chyba przekonałam go tym, że zrobię dziś cholernie dobry trening na siłowni.
- Hannah, potrzebuję pomocy. Wiem, że może nie masz do tego głowy, ale muszę z kimś pogadać.
- Gdzie Ty byłaś przez ostatni tydzień? Jennifer była nawet na policji! - przypomniało jej się. W tym samym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi.
- O nie, to Alex. - westchnęłam, patrząc na blondynkę.
- Kim, kurwa, jest Alex? - Hannah zdecydowanie była dziś jeszcze pijana. Stwierdziła, że idzie się jeszcze położyć i dopiero później może mnie powspierać. Gdy mężczyzna zaczął dobijać się do mnie również telefonicznie, zdecydowałam się otworzyć drzwi.
- Co tu robisz? - zmarszczyłam brwi. Alexander wyglądał świetnie, jak zawsze. Był wypoczęty, zadbany i ubrany w te swoje czarne łachy. Popatrzył na mnie, jakby badając dokładnie, czy jest okej i mocno przygarnął mnie do siebie. - Puść mnie natychmiast. Zostawiłeś mnie wczoraj samą sobie na cały wieczór, a dziś przychodzisz, jakby się nic nie stało.
- Przestań mówić. Nie spałem całą noc. Odchodziłem od zmysłów wiedząc, że wracasz pijana piechotą do domu. To się więcej nie powtórzy. - oznajmił, bez możliwości sprzeciwu.
Zaśmiałam się.
- Skąd Ty to wiesz?
- Byłaś w moim klubie. Ochrona miała Cię stale na oku.
- Czy któryś klub nie jest Twój? - warknęłam, wyrywając mu się.
- Tak, te najgorsze meliny. To nieważne. - machnął ręką. - Przepraszam Cię, aniele.
Ujął dłońmi moją twarz i szczerze patrzył mi w oczy.
- Zatrzymała mnie w celu wypełnienia jakichś papierów fundacji, którą wspieram. Wiem, co miała na celu. Nie chciałem Cię zostawiać. Nie sądziłem, że tyle już minęło. Nie bądź zła. - cmoknął mnie w nos, czekając na jakąkolwiek reakcję.
- Jestem wściekła, nie tylko zła. - odparłam naburmuszona. - Dlaczego nie powiedziałeś mi, że będzie tam Twoja była, która wygląda, jak milion dolarów?
- A czy to ma jakieś znaczenie? Nie dbam o nią i nie jestem z nią. Tylko tu z Tobą teraz. - powiedział. Po pewnym czasie pozwoliłam wziąć się na ręce i zanieść do salonu. Alex siedział na kanapie, a mnie posadził na swoich kolanach. - Uspokoiłaś się, moja złośnico?
Pokiwałam zgodnie głową i wtuliłam się w jego duże ciało, co było dla mnie radosnym ukojeniem.
- Nie pij tyle więcej. Byłem bliski, żeby Cię zgarnąć i zawieźć do domu. Dlaczego nie wzięłaś taksówki?
- Bo nie było żadnej. Z resztą miałam ochotę pospacerować. - zaśmiałam się, przesuwając ciało, by zmienić pozycję. Alexander zasyczał i przycisnął mnie mocniej do siebie.
Położyliśmy się na kanapie. Alex ułożył moje ciało tak, że spokojnie mogłam słuchać bicia jego serca. - Opowiedz mi coś o niej. Jaka była, kiedy byliście razem. Jest oszałamiająco piękna, Alex. Nie potrafię pojąć, jak mogłeś ją zdradzić.
- Osaczała mnie. Była wszędzie tam, gdzie ja. - powiedział cicho. Może ta rozmowa nie była dla niego najprzyjemniejsza, ale ja jej potrzebowałam. - Nie mogłem porozmawiać z żadną inną kobietą, bo z miejsca posądzała mnie o zdradę. Moja matka ją uwielbiała, obie są równie pieprznięte. Do tej pory są przyjaciółkami.
- Teraz Ty osaczasz mnie, Alex. Jesteś wszędzie tam, gdzie ja. To szalone jechać za kobietą tyle kilometrów.
- Jestem niespokojny, gdy jesteś daleko. - westchnął, bawiąc się moimi włosami. - Pierwszy raz czuję się tak dobrze i ludzko. Nigdy wcześniej tego nie czułem. Zazwyczaj bawiłem się z kobietą, a potem się rozchodziliśmy. Przy Tobie czuję coś tak dziwnego... To mnie rozpiera, Marie. I gdy znikasz, boję się, że zabierzesz też to uczucie. Jesteś pierwszą kobietą, która powiedziała mi 'nie'.
- Huh, nie dziw się, że żadna Ci nie odmawia, skoro właśnie tak wyglądasz. - kreśliłam na jego klatce różne wzorki, ciągle jednocześnie słuchając jego bicia serca.
- Ty jesteś po prostu inna, lepsza, cudowna. Nie mogę przestać o Tobie myśleć. - zaśmiał się. - To ja powinienem być zazdrosny o Ciebie, bo Ty kochałaś naprawdę. Ja nie znam tego uczucia. Wiem tylko, co to jest pociąg fizyczny.
- Przecież chyba kochasz swoją rodzinę. Wiem, że to nie to samo, ale wciąż swoisty rodzaj miłości. - powiedziałam, patrząc na niego.
- Nie, Marie, nie mam rodziny. Matka wyrzuciła mnie z domu kilkanaście lat temu, kiedy właśnie zdradziłem Chanel. Postawiła ją na pierwszym miejscu, zamiast mnie. Mark jest moim jedynym przyjacielem. Nie mam nikogo więcej. - przyznał się. Powiedział to głośno, zwierzył mi się. Jeszcze mocniej przylgnęłam do niego. Jest samotny.
- Masz mnie. Całą dla siebie. I obiecuję, że nie zostawię Cię. - powiedziałam pewnie, by dodać mu otuchy. Kiedy Alexander mnie pocałował i czułam od niego bijącą wdzięczność, w najmniej odpowiednim momencie Hannah wyszła z sypialni i niestety dowiedziała się o tym, o czym nie zdążyłam jej jeszcze poinformować.
CZYTASZ
Wielkie jabłko
RomantikPo raz pierwszy w swoim życiu zobaczyłam mężczyznę tak potężnego, że miałam ochotę paść przed nim na kolana. Czułam jego władczość na kilometr. Tak, to zdecydowanie był on, Alexander Stone. A kim jestem ja? Tego dowiesz się w opowieści... #1 w roman...