Kim Namjoon, leżał obok drobniejszego blondyna z głową ułożoną na jego chudych udach i usilnie starał się odwieźć swoje myśli od papierosowego nałogu, który powoli podstawiał go do muru. Warknął sfrustrowany, zaciskając pulchne wargi w wąską linię; obiecałeś mu coś baranie.
— Wszystko dobrze? — Wychrypiał Yoongi, kiedy fioletowowłosy od jakiegoś już czasu począł miętolić jego chude palce w ciepłych dłoniach. Ten zbył go jednak lekkim skinieniem głowy, mamrocząc coś w nerwach. Młodszy śmiał domyślać się co było powodem rozdrażnienia Kima, jednak sam nie specjalnie chciał wdrążać się w rozmowę, więc ponownie wzrokiem powędrował na okno, za którym od rana wirowały płatki śniegu. Nie rozumiał istnienia miłości.
Park Jimin zaś, nerwowo kołysał się na boki, trzymając malutką dłoń na klamce od białych drzwi z numerem 504.
![](https://img.wattpad.com/cover/166284113-288-k681337.jpg)
CZYTASZ
l e u k e m i a; m.yg & p.jm
Fanfictiono yoongim który jedyne czego pragnął to żyć, oraz jiminie którego marzeniem było zostanie czyimś powodem do życia - I'm burning alive, I can barely breathe. And you're here loving me. cudowną okładkę wykonała xhystxeriax link do jej profilu w pierws...