Rozdział 1

40 3 0
                                    

Obudziłam się dość wcześnie. Spojrzałam na wiszący na ścianie zegarek. Była godzina 8. 
Nie do końca wiedziałam co mam robić. Czy wyjść z pokoju, czy w nim zostać. Gdy tak myślałam do pokoju wpadł znajomy mi mężczyzna. To był Hubert! Teraz mogłam się mu lepiej przyjrzeć. Był bardzo wysoki. Jego czarne włosy były związane, na tak zwanego "samuraja". Jego oczy wyglądały bardzo ciekawie. Część oka była zielona, a druga szara. Jego wadą był duży nos i dość małe usta, ale niwelował je lekki, zadbany zarost. Podobnie jak wczoraj ubrany był w zwykłą koszulkę, dżinsy i marynarkę.

- O już wstałaś. O 9 jest śniadanie, więc zacznij się powoli ogarniać - powiedział spokojnym głosem lekko się uśmiechając.

- Przed chwilą się obudziłam. Dziękuję za informacje - odpowiedziałam lekko unosząc kąciki ust w kształt podobny do uśmiechu.

Hubert wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą. Postanowiłam nie marnować czasu i od razu wstać z łóżka. Wzięłam z szafki szczoteczkę do zębów i ruszyłam w poszukiwaniu łazienki. Korytarz był już pełny innych dzieciaków. Szłam powoli korytarzem czytając napisy na drzwiach. W końcu znalazłam łazienkę. Weszłam do środka. Po lewej stronie było kilka kabin, a po prawej kilka umywalek. Nad każdą z nich wisiało małe lustro. Podeszłam do jednej z pierwszych i spojrzałam w lustro - pięknie wyglądałam - zaśmiałam się w myślach i zaczęłam przemywać twarz wodą i specjalnym płynem, który znalazłam w łazience. Po umyciu twarzy zajęłam się zębami, po czym wróciłam do pokoju. Wyjęłam z szafy luźny sweter, w kolorze różowym oraz granatowe dżinsy. Szybko się ubrałam i spojrzałam na zegar. Miałam jeszcze pół godziny. Rozczesałam włosy i usiadłam przed lustrem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zobaczyłam siebie bez sinych od płaczu oczu. 

*15 minut później* 

Była już godzina 8:50. Postanowiłam wyjść z pokoju, żeby poszukać stołówki. Zobaczyłam, że wszyscy idą w ta samą stronę, więc ruszyłam za nimi. W końcu trafiliśmy na stołówkę. Znajdowały się tam 2 duże stoły, a na każdym stole poustawiane talerze. Po lewej stronie stały panie z jedzeniem. Podeszłam do kobiet, które nałożyły mi porcję płatków owsianych z jogurtem i jagodami. Poszłam do pierwszego stolika i zauważyłam wolne miejsce przy jakiejś dziewczynie. Była nieco grubsza. Miała związane w kucyk rude włosy i piegi przez, które wyglądała dość uroczo. Ubrana była w czarne dresy, białą koszulkę i szarą bluzę z kapturem.

- Hej! - powiedziałam siadając obok niej - Jestem Julka i jestem tu od wczoraj, jak się nazywasz? - spytałam niepewnie

-Hej - dziewczyna przez chwile nic nie mówiła - J-jestem... Łucja. Jestem tu od dwóch lat - wydusiła z siebie i wróciła do jedzenia, a ja uznałam, że lepiej będzie jak dam jej  spokojnie zjeść. 

* Po śniadaniu *

Odniosłam miskę do pań kucharek i wyszłam ze stołówki. Szłam korytarzem w kierunku swojego pokoju, gdy w pewnym momencie zobaczyłam Łucję - Hej. Masz ochotę porozmawiać?

*Łucja pov*

Idzie ona. Znowu. Błagam niech da mi spokój. Nie chce z nikim rozmawiać.

- Hej. Masz ochotę porozmawiać? - nie wiedziałam co zrobić. Jak jej odmówię to pewnie nie da mi spokoju.. Cóż będę tajemnicza, ale spróbuję porozmawiać.

*Julia pov*

- Hej. Możemy spróbować - powiedziała, bez żadnych emocji. Usiadłam obok niej i postanowiłam zacząć rozmowę.

- Ile masz lat? - spytałam

- 14, a ty? - odpowiedziała nie pewnie. Ona wydaje się być taka tajemnicza, ale jednocześnie ciekawa. 

- O ja też! Fajnie! Dlaczego tu trafiłaś? - mówiąc to zobaczyłam strach w oczach dziewczyny.

- Możesz powiedzieć pierwsza? Proszę - powiedziała błagalnym głosem, a ja kiwnęłam twierdząco głową.

- Mój ojciec był i z resztą dalej jest alkoholikiem. Znęcał się nade  mną i mamą, która próbowała mnie chronić. Nie miałam przyjaciół, ani sił do życia. Na tym świecie trzymała mnie tylko mama, której nie mogłam zostawić - łzy w tym momencie napłynęły mi do oczu - Ona tylko pojechała na sobotnie zakupy... Przez nieuwagę wpadła pod koła tira i zmarła... Gdybym z nią pojechała to by się nie wydarzyło - poczułam się winna i zaczęłam płakać - zostałam sama. Nie ufałam dorosłym. Musiałam uciec z domu! - podwinęłam rękaw i pokazałam Łucji siniaki - to mi zrobił ojciec... Bił mnie... Gdy uciekłam to policja mnie złapała, a ja im powiedziałam o wszystkim i trafiłam tutaj - wspomnienia wróciły. W pewnym momencie Łucja przytuliła mnie i siedziałyśmy tak chwile w ciszy, którą w końcu przerwała Łucja.

- Przykro mi - powiedziała - teraz ja opowiem ci o sobie.... Nie byłam grzeczną dziewczyną... Nie miałam mamy, a tata był tchórzem i wysłał mnie tu! - powiedziała i nagle się rozpłakała i pobiegła  w stronę swojego pokoju. Zostałam sama. Ta dziewczyna coraz bardziej mnie intryguje. 

*Łucja pov*

Pobiegłam do swojego pokoju. Nie chciałam płakać przy niej. Postanowiłam spędzić w pokoju resztę dnia. Nie chciałam już z nikim rozmawiać. 

*Julka pov*

Siedziałam w swoim pokoju nie wiedząc co robić. Postanowiłam wyjść  z pokoju i sprawdzić gdzie co jest. Postanowiłam pójść do wejścia na naszą grupę, żeby się nie pogubić. Szlam powoli mijając wiele pomieszczeń. Znalazłam świetlicę, ze stolikami, książkami, kartkami, kredkami i zabawkami. Trochę dalej były prysznice, a tuż za nimi kuchnia. Dalej widziałam tylko toalety i pokoje. Wróciłam do siebie. Zauważyłam na biurku jakąś kartkę i zaczęłam ją czytać:

* Plan dnia szkolnego:

6:30 - pobudka

7:15 - śniadanie

14-16 - obiad

17-18:30 - nauka

19:00 - kolacja

22:00 - cisza nocna

Plan weekendu:

8:00- pobudka

9:00 - śniadanie

14:30 - obiad

19:00 -kolacja

22:00- cisza nocna *

Fajnie, że mam coś takiego - pomyślałam. Warto wiedzieć, co kiedy muszę robić. Do obiadu zostały mi ponad 4 godziny. Postanowiłam poczytać książkę.

*potem*

Było już po obiedzie. Dowiedziałam się, że można teraz wyjść na dwór. Widziałam przez okno, że za budynkiem jest boisko, plac zabaw i wiele innych rzeczy do fajnego spędzenia czasu. Poszłam tam i postanowiłam usiąść na huśtawkę i się pobujać. Rozglądałam się, widząc mnóstwo dzieciaków i nastolatków. Wszyscy bawili się, grali w piłkę lub rozmawiali siedząc na kocach. Atmosfera była bardzo przyjemna. Po dłuższej chwili huśtania się postanowiłam położyć się na trawie i popatrzeć w niebo. Tak też zrobiłam. Mimo, że był już początek grudnia było jeszcze dość ciepło i przyjemnie się leżało. 

Nie wiem ile tak leżałam, ale w pewnym momencie poczułam zimny wiatr na swojej twarzy. Wstałam i powoli ruszyłam w stronę budynku patrząc na pozostałych jego mieszkańców. Weszłam do budynku, w którym spędziłam resztę dnia. 


---------------------------------------------------------------------

To już stety lub niestety koniec tego rozdziału. Starałam się i mimo, że nie jest on idealny mam nadzieję, że miło się go czytało. Do następnego pa!

W poszukiwaniu szczęścia (porzucone) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz