W nocy nie mogłam wstać. Ciągle się budziłam i niecierpliwie czekałam na 6:30, żeby móc wyjść z pokoju i nikogo przy okazji nie obudzić. Gdy w końcu nadeszła ta cudowna godzina i zadzwonił budzik zerwałam się na równe nogi. Miałam już dość leżenia w tym łóżku. Wzięłam z szafy rzeczy potrzebne do kąpieli i czyste ubrania. Tym razem wybrałam luźną i trochę za długą bluzę w kolorze brudnego różu i czarne spodnie z dziurami i wyszłam z pokoju. Jak każdego ranka wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju ogarnąć włosy. Jednak dziś wszystko wydawało się dziwne. Zdecydowanie mniej osób widziałam na korytarzach niż zwykle. Nie przejęłam się tym specjalnie tylko kontynuowałam swoją rutynę.
Jak zawsze o 7:15 poszłam na stołówkę zjeść śniadanie. Tu też było mało osób. Nigdzie nie było Łucji, ani Alexa więc siedziałam sama. Zjadłam posiłek tak szybko jak umiałam i pobiegłam do świetlicy, żeby znaleźć panią Aline lub Pana Huberta. Jak myślałam byli tam i rozmawiali:
- Przepraszam, że przerywam, ale czemu tak mało osób jest dzisiaj? - spytałam nieśmiało
- To ty nie wiesz? - powiedziała pani Alina, a ja kiwnęłam głową na nie - dzisiaj w waszej szkole jest dzień wewnętrzny. Sanepid przyjechał i sprawdza tam warunki i przez to zajęcia zostały odwołane. Większość osób jeszcze śpi - powiedziała pani lekko się śmiejąc.
- To czemu budzik dzwonił o 6:30? - spytałam
- Zapomnieliśmy go wyłączyć. Nie przyjmuj się i zajmij się czymś - powiedziała spokojnie, a ja pożegnałam się i wróciłam do pokoju. Pięknie jest 7:30, a ja nie mam nawet z kim pogadać. Wszyscy jeszcze śpią. Wzięłam telefon do ręki i napisałam do Zuzi. Pomyślałam, ze może ona już nie śpi. Niestety myliłam się. Zostałam samiutka. Usiadłam na biurku i patrzyłam się w okno. Dzień wydawał się taki piękny. Drzewa lekko poruszały się na wietrze, a ich gałęzie lekko przepuszczały promienie słoneczne. Siedziałam tak dłuższą chwilę, aż zobaczyłam jak coś białego spada na ziemię. Pierwszy śnieg! Ucieszyłam się i przypomniałam sobie jak cieszyłam się tym jak byłam mała i jak ojciec psuł mi tą radość
<Wspomnienia>
- Mamusiu!! Patrz! Śnieg pada, śnieg pada! - krzyczałam szczęśliwa
- W końcu! Widzę, że się bardzo cieszysz! Jak będzie więcej śniegu ulepimy bałwana!- Odpowiedziała moja mama stojąc obok mnie i oglądając śnieg. Byłyśmy wtedy bardzo szczęśliwe, dopóki mój ojciec nie przyszedł
- Czemu tak krzyczysz dzieciaku?! - krzyknął mój ojciec a ja odsunęłam się na bok. Byłam wtedy przerażona
- Nie krzycz na nią! Ona jest jeszcze dzieckiem! - moja mam próbowała mnie bronić. Niestety bezskutecznie. Ojciec uderzył ją, a ja zaczęłam płakać. On tylko spojrzał na mnie groźnie i wyszedł z pokoju.
<koniec wspomnień>
Nie wiem kiedy, ale zaczęłam płakać. Tęsknię za mamą. Ona chciała dla mnie jak najlepiej. Poświęcała się dla mnie. Ciężko pracowała by nas utrzymać, a w domu często była bita przez pijanego ojca. Spojrzałam w niebo i poprosiłam mamę, żeby mi pomogła przejść przez życie i być tak cudowną kobieta jak ona. Wierzę, że ona gdzieś tam jest i chce dla mnie jak najlepiej. Patrzyłam tak w niebo przez dłuższą chwilę, ale postanowiłam to przerwać i sprawdzić czy Łucja już wstała. Muszę jej dużo powiedzieć.
Szłam korytarzem, jednak nigdzie nie było Łucji. w pewnym momencie zobaczyłam ją i pobiegłam do niej. Dosłownie wskoczyłam jej w ramiona. Widziałyśmy się wczoraj, ale już zdążyłam za nią zatęsknić:
- Hej Lucka! Tęskniłam! Muszę ci duuużo powiedzieć! - powiedziałam szczęśliwa
- Ja też tęsknie. W ogóle co to za krzywka? Lucka? haha ciekawie - zaśmiała się, a ja razem z nią - to skoro ja jestem Lucka to ty będzie hm..... Julax! - powiedziała
- Ok pasuje mi! Chodźmy do mnie! Mam mnóstwo wieści!
Poszłyśmy do mnie. Usiadłyśmy na łóżku. Opowiedziałam Łucji wszystko ze szczegółami:
- Jeju Julax serio?! - spytała ździwiona Lucka
- Tak! Tak w ogóle skoro mamy dzień wolny to może skoczymy do galerii? Muszę kupić trochę rzeczy do pokoju, a potem możemy wypić gorącą czekoladę! - spytałam podekscytowana, a Łucja zgodziła się. Uznała, że też musi coś sobie kupić, bo jej pokój wieje nudą. Umówiłyśmy na 15, czyli pół godziny po obiedzie.
*15:00*
Powiedziałyśmy naszym opiekunom, że wychodzimy i ruszyłyśmy na przystanek metra. Po drodze Lucka ciągle wymyślała jakieś miłosne historie ze mną i Alexem w roli głównej! Galeria była blisko, więc szybko po 15 minutach już byłyśmy na miejscu. Byłyśmy w wielu sklepach. Kupiłam wiele ślicznych dekoracji: świecącą literę "J", lampki choinkowe z białym kolorze, małe szufladki na biżuterie w jasne, kwieciste wzory, małą lampkę w kolorze jasnoniebieskim oraz kilka małych, sztucznych kwiatków. Byłyśmy też w sklepie ze świeczkami. Kupiłam dwie: jedną o zapachu jabłek z cynamonem, a drugą o zapachu pomarańczowo - mandarynkowym. W galerii była kawiarnia, w której podobno jest bardzo dobra gorąca czekolada. Poszłam tam z Lucką i zaczęłyśmy rozmawiać:
- Łucja, nie powiedziałaś mi prawie nic o swojej przeszłości... Nie wiem co się stało. Możesz mi wytłumaczyć? - powiedziałaś błagalnym tonem, a Łucja wzięła głęboki wdech i zaczęła mówić:
- Nie byłam zbyt grzeczna. Byłam buntowniczką. Chodziła na wagary, biłam się i uciekałam z domu. Moja mam zmarła podczas porodu... Tata nie dawał sobie ze mną już rady. Brakowało mi kobiecej ręki, kogoś z kim mogę pogadać o typowo kobiecych tematach. Byłam typową chłopczycą. Nigdy nie miałam przyjaciółki. Jesteś pierwsza. Wcześniej miałam samych kolegów. Raz podczas mojej ucieczki złapała mnie policja. To nie był pierwszy raz. Postanowili zabrać mnie tutaj. Mój tata nie starał się, żebym została w domu. Wręcz cieszył się, bo jego problem został zabrany. Od tamtego czasu nie mam z nim kontaktu. Zmieniłam się bardzo. Zerwałam stare znajomości i stałam się cicha i aspołeczna. Jesteś pierwszą osobą, której o tym mówię. Wszyscy przyzwyczaili się do tego, że nigdy nie chciałam rozmawiać. Ale przez rozmowy z panią psycholog zaczęłam rozmawiać z ludźmi, jednak oni nie chcieli. Tylko ty się na to odważyłaś. Na początku nie byłam przekonana do tego, ale ciesze cię, że zdecydowałam się spróbować. Kocham cię przyjaciółko!
Wtedy zrozumiałam, że jestem dla kogoś ważna. Spędziłam cały dzień z Łucją. Przyjaciele są bardzo ważni do szczęścia. Lucką jest najlepszą osobą jaką poznałam. W końcu czuję się komuś potrzebna. Kolejny krok do szczęścia zrobiony!
--------------------------------------------------------------
Hej! Wiele się zadziało! Czy tylko dla mnie Julka i Lucka to normalnie przyjacielski ship? xD Możecie wyrazić swoją opinię w komentarzach! Pa!
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia (porzucone)
Historia CortaCzasem życie zmienia się z dnia na dzień. Julia - zwykła czternastolatka , z pozoru szczęśliwa życiem przeżywa piekło we własnym domu. Ojciec pije i znęca się nad nią i matką, która próbuje ją bronić. Lecz pewnego dnia wszystko się zmienia. Zwykła...