22. "I scream, no-one hears me."

542 50 65
                                    

"Lepiej czuć za dużo, czy nie czuć nic?"

~

  Czas tak naprawdę nie potrafi uleczyć ran do końca. Czas je zabliźnia. Kiedy spojrzymy na bliznę, niemal od razu przed oczami pojawiają nam się obrazy. Niekiedy malowane strachem, płaczem i bólem, a czasami te szczęśliwie zakończone. Szczęśliwe blizny po czymś, co uratowało Ci życie, szczęśliwe blizny po sytuacjach, które skończyły się dobrze. Jednak nasza podświadomość zazwyczaj zmusza nas, bysmy myśleli o tych smutnych, wielkich i bolesnych bliznach, z których negatywne emocje sączą się jak krew ze świeżej rany.

Nie potrafimy docenić dobrych chwil i rzeczy, zło zawsze przeważy i zdominuje dobro.

Jak mamy zapomnieć o czymś, co ciągle tkwi w naszym umyśle i ciele? Cos czego nie da sie pozbyc, prawdopodobnie nie zniknie samo z siebie. Może po prostu trzeba pozwolić sobie cierpieć? Zużyć miliony chusteczek, by zetrzeć  negatywne emocje?

Wszystko w mojej głowie krzyczało na mnie, że powinnam wreszcie zapomnieć. Tylko jak mam zapomnieć, skoro nawet jeszcze się we wszystkim nie odnalazłam?
Dlaczego mój własny umysł podowiada mi, że nie powinnam już czuć się  źle, dlaczego jestem przeciwko sobie? Wszystko plącze się w ciasne  supły, których ja nie potrafię  rozwiązać. Przynajmniej nie sama.

Molestowane dzieci juz nigdy nie zapomną o tym, co zrujnowało ich życie. I mimo, ze minęło kilkanaście, lub nawet kilkadziesiąt lat, ci ludzie wciąż nie są w stanie pozbyc się wspomnień.

Jak to śpiewał Jonathan Davis z zespołu Korn:

"You raped, I feel dirty
It hurt as a child
Tied down, "That's a good boy."
And fuck your own child
I scream, no-one hears me
It hurt, I'm not a liar
My God, I saw you watchin'
Mommy, why? Your own child"

Gwałtu nie da się zapomnieć. To jest jak wirus, ktory wyniszcza organizm i zostawia miliony rzucających się w oczy blizn. Tak jakbym wylała na siebie całe wiadro żrącego środka.

Dlaczego jestem zmuszana przez samą siebie do nagłego wyzbycia się i zduszania strachu? Czy nie powinnam pozwolić sobie cierpieć?

Leżałam na kanapie Kastiela, głaszcząc Demona za uchem, ciesząc się z całego serca, że wydostałam się z windy. Czułam się przytoczona tym, że przed chwilą okłamałam Maydy i Lysandra, którzy pytali co u mnie. "Wszystko super".

Albert już o wszystkim wie, prawdopodobnie nie jest aż tak głupi, żeby się nie domyślić. Mam tylko nadzieję, że mama będzie chronić mojego kota. Przecież ona też go kocha.
Moja głowa wirowała i bolała od stresu, a ja myślałam tylko o jednym- Albert nie może dowiedzieć się, w którym klubie gramy pojutrze koncert.

Moje skupienie i energia ulatywały ze mnie z dnia na dzień, a ja wiedziałam, ze niedługo się skończą. Nie wiedziałam tylko tego jak je zatrzymać.

Sięgnęłam na stół, by chwycić nożyczki. W telewizji leciał jakiś głupi serial, gdy przyłożyłam ostrze do ramienia. Czułam się cholernie przygnębiona i przeciążona myślami.

Szarpnęłam cicho, brudząc swoje ręce krwią. Ból przejął praktycznie całe moje ramie, aż do barku. Pisnęłam, przyciskając chusteczkę do cięcia. Nie wiedziałam, że skaleczenie tępym narzędziem boli bardziej niż ostrym. Jednak to nie powstrzymało mnie przed ponownym szarpnięciem nożyczkiami, dzięki czemu osry ból rozległ się niżej.

Od razu starałam się tamować krew, aby przypadkiem niczego nie pobrudzić.

Spoglądając na Demona, powróciłam myślami do dzisiejszej rozmowy mojej oraz Kastiela. Kiedy zapytany o sytuację, w której to on spojrzał na mnie inaczej, uśmiechnął się i kpiąco zaczął opowiadać.

Permanentność [Słodki Flirt] •Kastiel•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz