25. "Zaczęłam bać się o ich bezpieczeństwo."

278 22 16
                                    

"Miliony rzeczy na głowie, za którymi tęsknimy, kiedy ich nie ma, ale nienawidzimy, kiedy są obecne."
~~~

Pamiętam, kiedy ostatnio szczerze się uśmiechałam. Było to niedawno, kiedy wspominałam miłe chwile. Myślami wróciłam wtedy do wspomnień sprzed kilku miesięcy, kiedy razem z przyjaciółmi siedzieliśmy nad jeziorem, popijaliśmy smakowe piwo prosto z butelki i cieszyliśmy się z wakacji. Po prostu.

Moje odczucia co do tych wspomnień niestety diametralnie się zmieniły. Wspomnienia nie działają już na mnie jak plaster, tylko jak sok z cytryny na świeże rozcięcie. Bolą. Świadomość tego, że miłe chwile już do mnie nie wrócą, powoduje u mnie spazmy strachu, wyrzucanie do mojego mózgu, który tonie w zmartwieniach. To dziwne uczucie. Jakby... Niemoc. Brak możliwości wrócenia myślami do azylu złożonego z miłych wspomnień. Teraz to niegdyś bezpieczne miejsce, przez moje myśli, które nie dawały mi spokoju, przemieniło się w istny chaos, który tylko przypominał mi, jak kiedyś było miło.

Zdawałam sobie sprawę, że tego nie doceniałam. Życie gwałtownie potrafiło pokazać mi, że docenię coś, dopiero kiedy to stracę. Mimo śmierci mojego taty, która wywróciła życie moje i mamy do góry nogami, nadal żyło mi się... Dobrze. Gdybym wiedziała, co się stanie, to pewne, że traktowałabym tatę najlepiej, jak potrafiłam. Owszem, zdarzało nam się pokłócić, ale myślę, że to normalne w relacji między ojcem a córką. Kłótnie są normalne w każdej relacji. Tak samo, jak zazdrość...

Zawsze byłam ciekawa, jakie reakcje zachodzą w mózgu człowieka, kiedy odczuwa zazdrość. To po prostu myśli o tym, że ktoś inny mógłby się zbliżyć do kochanej przez ciebie osoby? Myśli, które bolą? Ludzki mózg jest tak niestworzonym i nieprawdopodobnym organem...
To niewiarygodne jak bardzo wszyscy jesteśmy w sobie uwięzieni, jak bardzo sami siebie blokujemy i nie pozwalamy na swobodne ruchy.
Wyolbrzymiamy emocje i narzucamy uczucia sami sobie. Jak to jest przestać robić sobie krzywdę? Nawet jeśli nieświadomie się krzywdzimy, samymi myślami. Czy da się to jakkolwiek zahamować?

Ilekroć przypominałam sobie o dziewczynach, z którymi Kastiel kiedyś flirtował, od razu gniotło mnie w żołądku. To niesamowite, jak bardzo moje myśli mogły się zmienić, praktycznie z chwili na chwilę. Kiedyś wysłuchiwałam jego zwierzeń o Debrze i innych dziewczynach, które wpadły mu w oko, bez najmniejszego ukłucia w sercu, a teraz? Na tę chwilę same myśli o tym sprawiają, że mnie mdli. Jednak wiedziałam, że Kastiel w końcu nadal jest singlem i ciągle może robić, cokolwiek zechce. Te myśli mnie przerażały, jednak równocześnie gdzieś tam, na ostatnim miejscu czułam spokój, od kiedy wiedziałam, że Kastiel również czuje do mnie coś więcej.

Z całym zespołem byliśmy w naszej małej sali prób, ćwicząc i przygotowując się do koncertu.
Siedziałam z bliźniakami, popijając cole z puszki i słuchając mocnego głosu Lysandra, który właśnie rozgrzewał się przed próbą. Zdawało się, że gdy śpiewa, zupełnie zamyka się na cały inny świat i wszystko, co dookoła, skupiając się tylko na tym, by wszystko wyszło dobrze. To niesamowite i bardzo przydatne, bo mogłam się domyślać, że pomagało mu to odczuwać mniejszą tremę, a może nawet jej brak.

Wszystkich nas łączyła wyjątkowa relacja, jednak Lysander skrywał w sobie najwięcej. Nie zbliżyłam się do niego na tyle, by wiedzieć o nim wszystko, nie spotykaliśmy się na wspólne wyjścia i spacery, tak jak zdarzało się to robić Maydy i Kastielowi. Oczywiście uwielbiałam Lysandra i myślałam, że wiem o nim dużo, jednak po moim podejściu do sprawy z Albertem wiem, że czasem po prostu nie da się powiedzieć wszystkiego. Nawet najbliższym sobie ludziom.

Podczas gdy rozmawiałam z Alexym i Arminem, Maydy próbowała zakryć ranę Kastiela, który siedział na krześle, patrzył na nią błagalnym wzrokiem i jęczał w niebo głosy.

— Ile to może trwać, co? — zapytał i spojrzał na kolejną dawkę podkładu, który May nałożyła na jego twarz.

— Trzeba było mieć dobry refleks i zrobić unik. A teraz się nie ruszaj i proszę, nie odzywaj się — zaśmiała się, gdy Kastiel wywrócił oczami.

— Bądź delikatna — jęknął i oparł się o ścianę, tak jakby chciał się w niej schować.

— Ledwo cię dotykam!

— Tak, jasne. Czuję, jakbyś uderzała mnie kamieniem w twarz!

May przewróciła oczami i oznajmiła, że skończyła. Rzuciłam okiem i pogratulowałam blondynce niezłej pracy. Oprócz małej ranki nie było praktycznie nic widać. Kastiel kiwnął głową z uznaniem i podziękował cicho.
Później wszyscy przeprowadziliśmy żywą dyskusję na temat tego, w co powinniśmy się ubrać. Stanęło na "po prostu ubierzmy się, jak chcemy."

Wszyscy wyszliśmy na zewnątrz i pożegnaliśmy się. Ustaliliśmy, że spotkamy się w klubie, godzinę przed rozpoczęciem koncertu, by jeszcze raz wszystko przećwiczyć.

— Jak myślisz, dobrze nam pójdzie? — zapytałam już troszkę nerwowo, starając się dotrzymać kroku Kastielowi.

— Tak, będzie okej. A jakby co zawsze możemy obrócić wszystko w żart i pokazać że też możemy się śmiać z pomyłek. Masz u mnie ubrania, które chcesz założyć?

Przytaknęłam, przyspieszając. Mieliśmy dwie godziny, by stawić się w klubie, a musieliśmy się przygotować, wyjść z Demonem i jeszcze tam dojechać. Wzdrygnęłam się na myśl, że Albert i mama mogliby pojawić się na koncercie. Modliłam się w duchu, by tak się nie stało.

— Denerwujesz się, że przyjdą, co nie?

Zaskoczona przytaknęłam i zmarszczyłam brwi. Kastiel zatrzymał się, czego przez zamyślenie nie zauważyłam. Schował ręce do kieszeni, gdy spojrzałam mu w oczy.

— Pomyśl o najgorszej rzeczy, która mogłaby się zdarzyć i jak można byłoby z niej wybrnąć. Candy, będziemy tam wszyscy z tobą, nikt nie zrobi ci krzywdy — zapewniał spokojnie, patrząc mi prosto w oczy.

— A co jeśli to wam ktoś zrobi krzywdę? — zapytałam cicho, przygryzając wargę. Na samą myśl o tym, że Albert mógłby się tam pojawić, dojrzeć Kastiela na scenie, łzy napłynęły mi do oczu. Wiedziałam, że go rozpoznał podczas tej nieszczęsnej bójki i miałam pewność, że nie zostawi tego tak łatwo. Albert na pewno wiedział, że Kastiel już o wszystkim wie. Dlaczego inaczej miałby rzucać się na niego z pięściami?

— Wiem, że niepotrzebnie się wychylałem i mu przywaliłem, ale... — westchnął i spuścił wzrok, wlepiając go w swoje buty. — nie mogłem się powstrzymać.

Chwyciłam jego rękę, kiedy Kastiel zamknął mnie w uścisku. Odwzajemniłam go, natychmiast go uciszając, by w końcu przestał mnie przepraszać.

— Chciałabym o wszystkim w końcu opowiedzieć Maydy i Lysandrowi, ale zaczęłam bać się o ich bezpieczeństwo.

Dosłownie sekundę po tym, jak wypowiedziałam te słowa, zorientowałam się, że brzmi to głupio. W końcu to tylko jeden człowiek, który nie mógłby poradzić sobie z nami wszystkimi. Wyolbrzymiałam sobie w głowie wszystkie myśli o nim, przez ten cholerny gwałt, którego dopuścił się na mnie. Tak jakby jeden, średniej budowy mężczyzna, nagle zmienił się we wroga głównego bohatera jakiegoś anime czy komiksu. Przecież nie był najsilniejszy, a intelektualnie również nie miał czym się chwalić. Zachowałam świadomość na praktycznie cały czas, gdy robił mi krzywdę. To mogło mu zaszkodzić i zadziałać przeciwko niemu. Oczywiście wolałabym nic nie pamiętać, ponieważ ilość szczegółów, które zauważyłam tamtego wieczoru, odbijała się w mojej głowie jak kauczuk o ścianę. Wracała i znikała, niektóre rzeczy pamiętałam słabo, tak jakby były rozmazane bólem, który czułam, a inne zapamiętałam lepiej, poprzez działającą na mnie adrenalinę i chęci ucieczki, które czasami dominowały strach.

— Na wszystko przyjdzie czas. Chodźmy do domu.

~~~

Spojrzałam w lustro ostatni raz przed wyjściem na koncert. Stresowałam się, to fakt, jednak ze stresem mieszało się też podekscytowanie. Sprzedały się prawie wszystkie bilety, zostały tylko te do zakupu przy bramkach wejścia do klubu. Westchnęłam, poprawiając szelki doczepione do czarnej spódnicy. Z widomych przyczyn musiałam włożyć bluzkę z długim rękawem, więc miałam nadzieję, że nie będzie zbyt gorąco w klubie. Kastiel stanął obok mnie i uwiecznił nasze postacie w lustrze, robiąc zdjęcie. Wystawiłam język, a Kastiel zrobił głupią minę. Od razu pomyślałam, że będzie to zdecydowanie kolejne zdjęcie do powieszenia na mojej ścianie.

Dotarliśmy na miejsce punktualnie i weszliśmy bez problemu do pustego jeszcze klubu. Wszyscy wyglądali naprawdę pięknie i w swoim stylu. Lysander połączył swoje ubrania imitujące modę wiktoriańską z mrocznym stylem naszej muzyki, przez co wyglądał jak żywcem wyjęty z baśni o wampirach. Podobała mi się ta odsłona spokojnego Lysandra. Maydy została przy swoim metalowo/alternatywnym stylu, jednak umiała wyważyć wszystko tak, by wyglądać klasycznie i elegancko. Tak samo z resztą, jak Kastiel, który nawet luźno zarzucił czerwony krawat, kontrastujący z intensywnie czarną koszulą. Włosy związał w luźny, niski kok, co ukazywało jego naprawdę ładne rysy twarzy. Ja zostałam przy swoim gotyckim stylu, jedynym kolorowym elementem były moje różowo- fioletowe włosy.

— Moglibyśmy zacząć od tego coveru Radiohead? Trochę się stresuję, w końcu będę śpiewać sama całą tę piosenkę... — zapytała Maydy, przeglądając kartki z nutami.

Po jej tonie głosu było słychać, że bardzo się stresuje. Wszyscy od razu się zgodzili, a ja ucieszyłam się, ponieważ zdecydowaliśmy się na rezygnację z perkusji i drugiej gitary przy tym utworze. Głos May w połączeniu z perfekcyjnym brzmieniem gitary Kastiela brzmiały wystarczająco dobrze i zdecydowaliśmy, że będzie to ten spokojny moment wieczoru.

May ustawiła się przy mikrofonie i porozumiała się z Kastielem, który zaczął grać pierwsze dźwięki. Utwór Creep zawsze wzbudzał we mnie wiele emocji i był mi mocno bliski, więc cieszyłam się, że mogli to razem zagrać. Wychodziło im to naprawdę dobrze. Oparłam się o ścianę obok Lysandra, który podał mi napój i uśmiechnął się. Wyglądał, jakby w ogóle się nie stresował, był bardzo wyluzowany.

— Nie masz tremy? Nie przejmujesz się? — zapytałam, popijając napój.

— Zazwyczaj się stresuję, dziś nie jest inaczej, jednak nie mam po co o tym myśleć. Lepiej brać to jako zaletę niż wadę, coś, co cię napędza — mówił, wlepiając wzrok w May, która właśnie zaczynała śpiewać.

Nigdy nie przepadałam za damskimi wokalami, ale jej głos naprawdę podziwiałam, był delikatny, a jednocześnie potrafiła dobrze krzyknąć, co sprawiało, że było w nim coś interesującego. Kastiel nigdy nie chwalił się, że potrafi śpiewać, jednak udowodnił to wszystkim nam kilkukrotnie, nawet jeśli o tym nie wiedział.

Skończyliśmy próbę idealnie pół godziny przed tym, kiedy mieliśmy wchodzić na scenę. Wyszłam zza kulis, by iść do baru i rozejrzeć się. Dostrzegłam już paru ludzi siedzących przy stolikach, z pieczątkami na zewnętrznych stronach dłoni. Widziałam otwierające się drzwi do klubu, a za nimi naprawdę wielu ludzi, którzy chcieli wejść. Niesamowite było wiedzieć, że przyszli, by posłuchać naszej twórczości.

~~

Dzień dobry! Staram się pisać troszkę dłuższe rozdziały niż wcześniej ii mam nadzieję, że wyrobię się z pisaniem następnego do następnego tygodnia. Dziękuję za wsparcie! 

Miłego dnia/ wieczoru/ dobranoc! <3

Permanentność [Słodki Flirt] •Kastiel•Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz