Roz. 1

681 34 13
                                    

- Hikari, na pewno chcesz to zrobić? Sama wiesz, jaki on jest - blondynka popatrzyła niepewnie na przyjaciółkę siedzącą obok i zapięła ostatni guzik koszuli swojego mundurka.

- Na pewno. I tak zbyt długo to odkładałam - powiedziała stanowczo i podniosła się z ławki, spinając swoje długie ciemne włosy w kucyk.

Dziewczyny wyszły z damskiej szatni i skierowały się w stronę sali gimnastycznej, gdzie jedna z trzecich klas odbywała właśnie trening koszykówki.

- Patrz, tam jest -  Hikari wskazała palcem na chłopaka z jasną czupryną, który dopiero co wrzucił piłkę do kosza, sprawiając, że po całej sali rozniosły się okrzyki.

Był to Masao Nakane, który o dziwo dzisiejszego dnia pojawił się w szkole pierwszy raz od dłuższego czasu. Nauczycielom jego nieobecności były jednak zdecydowanie na rękę, gdyż przynajmniej nie musieli wysłuchiwać jego pyskówek. Większość z nich czekała tylko, aż pewnego dnia zostanie wyrzucony ze szkoły. Cóż więc Hikari, wzorowa uczennica w nim widziała ? Otóż pewnego wieczoru, gdy wracała z pracy, zaczepił ją obcy mężczyzna. Zabrał jej plecak i zaczął uciekać. Właśnie wtedy pojawił się Masao. Dogonił mężczyznę i oddał Hikari jej zgubę. Od tamtej pory jasnowłosy chłopak nie opuszczał jej myśli ani na moment.

- Na dzisiaj wystarczy. Dobra robota - zawołał trener, schodząc z trybun.

- No idź - blondynka popchnęła Hikari w stronę wychodzących z sali chłopaków.

- Czekaj Haruka... - spojrzała zrozpaczona na przyjaciółkę, uświadamiając sobie, że już nie jest taka pewna co do swojego planu.

Było już jednak za późno, gdyż dziewczyna popchnęła ją prosto na Masao, który spojrzał na Hikari ze zmarszczonymi brwiami.

- Ma-Masao - zająkała się  - Możemy pogadać, jeśli masz teraz czas?

- O co chodzi? - zapytał oschle.

Dziewczyna uniosła głowę, odważając się spojrzeć mu w oczy.

- No bo... - zawahała się. - Podobasz mi się - wyrzuciła to z siebie, czerwieniąc się aż po czubki uszu.

- Nie jestem zainteresowany - powiedział obojętnie i wyszedł z sali, zostawiając za sobą dwójkę dziewczyn stojącą w osłupieniu.

To było już piąte wyznanie w tym miesiącu i zdecydowanie miał już dość tych wszystkich  durnych bab, które za nim łażą. Popchnął ciężkie drzwi męskiej szatni i podszedł do jednej z szafek. Ściągnął koszulkę, ukazując swój lekko umięśniony brzuch. Nie należał on może do najwyższych, ale i tak przerastał większość swoich kolegów. Po przebraniu się w mundurek wyszedł na korytarz, patrząc jednocześnie w wyświetlany na ekranie telefonu plan lekcji. Zatrzymał się pod jedną z klas, już żałując, że pojawił się w szkole dzisiejszego dnia. Było kilka minut po dzwonku, więc nie zastanawiając się dłużej, wszedł do środka. Wszystkie pary oczu od razu powędrowały w jego stronę.

- Kogo my tu mamy - powiedział nauczyciel stojący pod tablicą, wpatrując się w Masao.

- Stęsknił się pan? - chłopak spojrzał na niego obojętnie.

- Z pewnością - odparł oschle. - Siadaj do ławki.

Masao zajął miejsce w środkowym rzędzie, a nauczyciel wrócił do prowadzenia lekcji. Że też musiał trafić akurat na lekcję pana Aizawy, najbardziej znienawidzonego przez niego nauczyciela w calutkiej szkole. Skarcił się w myślach za to, że nie przyjrzał się uważniej planu lekcji, gdyż wtedy z pewnością by go tu teraz nie było. Na szczęście był już prawie koniec tygodnia, więc do jego imprezy urodzinowej zostało tylko kilka dni. Błądzący po klasie wzrok chłopaka, w końcu zatrzymał się na panu Aizawie. Uważnie przyjrzał się jego umięśnionemu ciału, zastanawiając się, ile czasu ten człowiek może spędzać na siłowni. Nic dziwnego, że wszystkie dziewczyny w szkole na niego lecą. Masao oparł głowę o rękę spoczywającą na ławce. Za oknem zaczął prószyć śnieg, więc twarz chłopaka od razu przybrała grymas niezadowolenia. Wyglądało na to, że jak tak dalej pójdzie to nici z grilla na sobotniej imprezie.

Zamieć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz