Roz. 3

311 31 5
                                    

Masao otworzył oczy, obudzony krzykami dobiegającymi zza ściany i usiadł na skraju łóżka, zakrywając dłonią ziewające usta. Wyjrzał przez okno na sypiący wciąż śnieg i zrezygnowany podniósł się na nogi. Wyszedł ze swojego pokoju, patrząc z obojętnością na kłócącą się matkę z jej chłopakiem Junem. Dla Masao wysłuchiwanie ich wrzasków stało się codzienną rutyną, więc nawet już go to nie ruszało. Zerknął na zegar w korytarzu, wskazujący dziewiątą i wszedł do niewielkiej łazienki, by jak co dzień wziąć poranny prysznic. Ściągnął białą luźną koszulkę wraz z bokserkami i odkręcił kurek z ciepłą wodą. W jego ciało uderzył strumień wrzątku, który, choć na chwilę zagłuszył krzyki z salonu. Po kilku minutach zakręcił wodę i obwiązał biały ręcznik wzdłuż bioder, przeczesując mokre jasne włosy palcami. Przetarł ręką po zaparowanym lustrze, patrząc w odbicie swojej poobijanej twarzy. Wrócił do  pokoju, ubierając na siebie ulubione bokserki w awokado, które dostał  od swojego przyjaciela mieszkającego w sąsiednim mieście, czarny T-shirt z logiem jakiejś metalowej kapeli oraz ciemne jeansy. Stanął naprzeciwko drzwi prowadzących do pokoju Maii, lekko w nie pukając.

- Śpisz? - uchylił je i zajrzał do środka, zauważając siedzącą przy biurku dziewczynkę w różowej koszuli nocnej.

- Przed chwilą wstałam-odwróciła głowę w jego stronę, przerywając na moment rysowanie.

- Widać — wyszczerzył zęby, patrząc na roztrzepane włosy Maii, która zaraz po tym pokazała mu język.

- Idziesz gdzieś ?

- Do sklepu — ubrał drugiego glana, stojąc w progu drzwi jej pokoju i zarzucił na siebie płaszcz. - Co kupić ci na śniadanie ?

- Hmm... mogą być jajka — odwróciła się, kontynuując rysowanie. - I mleko czekoladowe — dodała, uśmiechając się.

- Niedługo będę z powrotem — przymknął drzwi jej pokoju i wyszedł na zniszczoną klatkę schodową starego bloku.

Wokół roznosił się zapach śmieci, które w całym mieszkaniu gromadził sąsiad z góry.  Masao ruszył schodami w dół i po chwili był już przed drzwiami prowadzącymi na zewnątrz. Popchnął je i od razu uderzył w niego chłodny wiatr. Spojrzał przed siebie z niedowierzaniem, widząc ile nasypało już śniegu. Zrobił pierwszy krok i jego noga zapadła się w białym puchu, aż po kolana. Ruszył w kierunku supermarketu, idąc z trudem po zaśnieżonym chodniku. Wyjął z kieszeni niewielką karteczkę z listą zakupów na dzisiejszą urodzinową imprezę, sprawdzając, czy aby na pewno niczego nie zapomniał zapisać. Musiał jeszcze wraz ze znajomymi przyszykować dom kumpla, u którego zawsze organizowali tego typu spotkania. Miał nadzieję, że Kaito, jego najlepszy przyjaciel, którego nie widział z dobry miesiąc, da radę przyjechać w taką pogodę. Masao skręcił w jedną z uliczek, mijając swoją szkołę. Spojrzał zdziwiony na uczniów wchodzących do środka, lecz zaraz przypomniał sobie o poprawkach, które odbywały się dzisiejszego dnia. Jakie szczęście, że miał w miarę dobre oceny, czego nie można było jednak powiedzieć o jego frekwencji. Przeszedł obok kawiarni, w której to zawsze jadają z Maią obiady i zerknął na ogromną szybę, za którą uśmiechnięta rudowłosa kelnerka rozmawiała z wysokim mężczyzną z włosami spiętymi w kitkę. Był to właściciel kawiarni, z którym Masao rozmawiał może  kilka razy w życiu, ale pomimo tego uważał, że jest całkiem w porządku. Jednego razu zaproponował mu nawet pracę w kawiarni, ale Masao zdecydowanie nie nadawał się do tego typu rzeczy. Za zakrętem minął go pług, odśnieżając zasypaną drogę i przy okazji obsypując Masao brudnym czarnym śniegiem z ulicy. Chłopak odwrócił głowę, patrząc ze złością na odjeżdżający pojazd. Zszedł z chodnika i ruszył dalej, idąc po odśnieżonej drodze. Po kilku minutach zatrzymał się przed dużym budynkiem supermarketu, dysząc ze zmęczenia. W końcu nie na co dzień przychodziło mu przebijać się przez taką ilości śniegu. Na parkingu stało kilka samochodów, których widok zdziwił lekko chłopaka. Przez myśl przeszło mu,  że kto normalny jeździ samochodem w taką pogodę ? Najwidoczniej jednak niektórym ciężko było zmrozić tyłek. Przed sklepem fruwały śmieci porwane przez silny wiatr, przywierając co chwila do ogromnej szyby na przedniej ścianie budynku sklepu. Masao popchnął szklane drzwi, otrzepując się ze śniegu i kierując się stronę wózków stojących w równym rzędzie. Na ekranie telewizora wiszącego nad wejściem znajdowała się młoda prezenterka pogody, gestykulująca chaotycznie nad różnymi mapami pokrytymi w całości grafikami śnieżynek oraz piorunów. Masao wziął jeden z wózków, kierując się z nim w głąb sklepu oraz wyciągając z kieszeni listę zakupów. Przeczytał wszystko jeszcze raz i schował ją z powrotem. Skręcił w dział z przekąskami, zatrzymując się przed regałem z chipsami. Wrzucił kilka paczek do wózka, a następnie ruszył dalej. Nagle jednak zza jednego z regałów wyszła starsza kobieta ubrana w różowy żakiet  z naszytymi na nim różami i nie zauważając Masao, wpadła na jego wózek. Przewróciła się na podłogę, upuszczając trzymany w ręce koszyk, z którego rozsypały się wszystkie produkty.

Zamieć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz