Dojechaliśmy do wielkiego muru z bramą, którą Zayn otworzył pilotem. Dopiero wtedy mogłam ujrzeć duży dom, z opancerzonymi oknami i dwa terenowe samochody na podjeździe. Spięłam się.
- Wychodzimy - powiedział, po czym obszedł samochód i podał mi rękę gdy opuszczałam pojazd. Zayn zwinął kilka rzeczy ze schowka, zamknął samochód na klucz i ruszył w stronę domu, trzymając mnie za dłoń.
Kliknął na dzwonek i zaraz drzwi otworzyły się, ukazując mi wysoką szatynkę z niemiłym wyrazem twarzy, jednak bardzo piękną.
- Hej Add, to jest właśnie Venice - przedstawił mnie, jednak dziewczyna odsunęła się i kiwnęła głową do środka.
- Nie będziemy się witać w progu przecież - odparła, a my wkroczyliśmy do środka. Zaraz potem gwałtownie mnie do siebie przyciągnęła i przytuliła, jakbyśmy znały się od zawsze. - Jestem Adelaide, niestety siostra tego błazna.
- Miło poznać - wydusiłam i zaczerpnęłam oddechu, gdy mnie puściła. Miała krzepę.
- Marylin jest w garażu, coś grzebie nawet nie wiem przy czym, ale mnie wkurwia - powiedziała, kierując się w nieznanym mi kierunku. - Jakbyście coś chcieli to jestem u siebie. Pokaż lalce waszą sypialnie - mrugnęła i zniknęła za ścianą, a Zayn bez słowa poprowadził mnie do schodów, skąd skierowaliśmy się do ostatniego pokoju na szerokim korytarzu. Wszystko było tam urządzone w bieli, jednak pokój okazał się być biało - brązowy. Na jego środku stało wielkie łóżko, na którym od razu usiadłam.
- Dzwoń do swojego szefa - burknął Malik, zdejmując z siebie koszulkę i otworzył dużą szafę, która stała naprzeciwko łóżka. Wywnioskowałam, że to jego pokój.
- Nie. Co mu powiem? - odparłam od razu, krzyżując ręce na piersi. Zayn odwrócił się w moją stronę, nadal pozostając bez koszulki, po czym podszedł i oparł dłonie na moich kolanach, pochylając się twarzą do mojej. Był bardzo, bardzo blisko.
- Wolisz żeby odkryli twoje zniknięcie i rozpoczęli poszukiwania? Zadzwonisz i powiesz mu, że jesteś z chłopakiem w bezpiecznym miejscu, opowiesz historie z Pablo od początku do końca i dodasz, że jesteś w zbyt wielkim niebezpieczeństwie, by dalej prowadzić sprawę Ryana, którą powinno zając się conajmniej DEA, a nie prywatny detektyw - musnął moje usta swoimi, po czym potarł nosem o mój. - Podać Ci telefon?
***
Wbrew moim wcześniejszym obawom, Jordan przejął się tym co mu powiedziałam. Od razu odsunął sprawę od naszego biura i przekazał ją policji, razem ze wszystkim co do tej pory ustaliłam. Zayn w ogóle nie martwił się o swoje łączności z Pablo, ponieważ nikt nigdy nie miał na niego zbitych dowodów. Zaczęłam dostrzegać, że wszystko miał przemyślane jeszcze zanim o czymkolwiek się dowiedziałam, jednak... zdarzało mu się tracić głowę. Na przykład przy mnie.
- Jak długo będę musiała zostać w tej wieży? - zapytałam, leżąc na łóżku, patrząc prosto w sufit. Malik grzebał coś w laptopie, siedząc na wielkiej, brązowej pufie w rogu pokoju. Uniósł wzrok znad urządzenia i spojrzał na mnie.
- Aż smok cię nie wypuści - mruknął, wracając do pracy. Podniosłam się na łokciach i spojrzałam na niego, marszcząc brwi.
- Czyli nie jesteś moim księciem? - parsknęłam, a on znów spojrzał na mnie, tym razem z czymś w rodzaju złości. Zamknął laptopa i polozyl go na pufie zaraz po tym, jak z niej wstał, po czym wolnym krokiem zbliżył się do mnie, pochylając powoli nad moją twarzą, aż nasze nosy się nie połączyły.
- Rola księcia z bajki jest przereklamowana. Ja jestem zły, a ciebie przecież kręcą źli chłopcy - po tych słowach chwycił mnie dłońmi w talii i przerzucił na środek łóżka, od razu wchodząc między moje nogi. Na mojej twarzy wyrósł uśmiech. Wiedziałam do czego zaraz dojdzie i satysfakcjonowało mnie to, że nie mógł się przy mnie powstrzymać.
- Chce wrócić do swojego mieszkania - powiedziałam, kiedy składał mi pocałunki na szyi.
- Chcesz zginąć? - spojrzał na mnie, unosząc brwi w górę. - Nie wypuszczę cię stąd, dopóki nie załatwię sprawy z Pablo. Jesteś zagrożona.
- Oh jejku, jak ty się o mnie martwisz - mruknęłam, jadąc palcem po jego policzku. - Żebyś się nie zakochał.
Zayn już miał coś odpowiedzieć, ale drzwi od pokoju się otworzyły, a zaraz do środka weszła Adelaide.
- Ktoś do ciebie pajacu, czekają na dole - powiedziała, po czym uśmiechnęła się. - Słodcy nawet jesteście.
- Dokończymy później, czekaj tu na mnie - powiedział, po czym podniósł się i przeciągnął, aby następnie zejść z łóżka. Gdy znalazł się przy drzwiach, odwrócił się na chwile. - Nie schodź na dół, bo będę zły.
Po czym wyszedł, a ja otworzyłam buzie ze zdziwienia. On mi groził pajac!
Więc co zrobiłam? Oczywiście wstałam, poprawiłam się i zeszłam na dół.
***
No troszkę mnie nie było, przepraszam, kocham, całuje i życzę szczęśliwego nowego roku, bo nie wiem czy zdążę coś jeszcze dodać w tych dniach 😂
CZYTASZ
Criminal •MALIK•
FanfictionMyślała, że w tym mieście zmieni się wszystko. Że jej życie nabierze barw, bo przecież w LA możesz spełnić każde, najskrytsze marzenie. Tu każdy może być kim chce... W pewnym sensie miała racje, lecz wcale nie jest tak pięknie, jak myślała. A pomag...