Śmiałym, lecz mozolnym krokiem wlekłaś się niechętnie po chodniku. Nie lubiałaś tego, że miałaś wyjść na zewnątrz, na to świeże, duszące powietrze i na tych wszystkich ludzi i potworów. Może tego nie widać, ale gapili się na ciebie, szeptali coś pomiędzy sobą, albo przynajmniej tak ci się zdawało. Twój cel nie był już tak daleko, jak na początku. Tylko skręt w uliczkę po lewej, kilka kroków na przód i gotowe, jesteś na miejscu.
Otworzyłaś dobrze znane ci już drzwiczki do herbaciarni, którs stoi tu już od dobrych parunastu lat, jak nie dłużej. Jedynie właściciele lub pracownicy się zmieniają. Oni poprostu nie mają serca zmienić tego miejsca w coś innego. Profit z takiego przedsiębiorstwa też był całkiem niezły. Ludzie zawsze się uśmiechali, przechodząc koło tego budynku. Wspominają to, jak oni sami tu przylatywali i kupowali różne torebki herbat. Rozejrzałaś się po sklepie, ale nikogo nie zastałaś. Pomyślałaś, że panna Mary, obecna pracownica jest w magazynie i sprawdza, czy wszystko się zgadza ze stanem.
-Dzień dobry! -krzyknęłaś radośnie. Ku twemu zdziwnieniu ktoś owszem, był w magazynie, ale to nie była panna Mary. Wyszedł wysoki, osobnik. Potwór, tak dokładniej szkielet. Wyglądał nieprzyjaźnie, z jego oczodołów wypływało coś czarnego, uśmiechał się całkiem dziwnie, jakby nie szczerze. Ubrany był w czarny golf, spodnie białe z takiego samego koloru jak górna część stroju paskiem, grubym, pionowym oczywiście będącym po obu nogawkach. Miał na sobie słynny fartuch kochanej herbaciarni, który odziwo pachniał jak kawa.
-Witam serdecznie! -podszedł do lady i się o nią oparł stojąc naprzeciwko ciebię. Twoje zdziwienie i zdezorientowanie było widać już na kilometr- Pewnie spodziewała się panienka panny Mary? Niestety zrezygnowała z pracy tutaj i wyjechała za granicę. Wie panienka, lepsze zarobki i takie tam...
Panna Mary to była właścicielka tego ciepłego kącika, przyjaźniłaś się z nią i często plotkowałyście na różne tematy. Nigdy ci nie wspominała, że ma zamiar wyjechać... Zaniemówiłaś, po prostu nie wiedziałaś co masz powiedzieć. W końcu jednak znalazłaś swój język i się przedstawiłaś. W końcu tego wymagają maniery, prawda?
-Jestem [T.I] [T.N], lepiej żebyśmy się poznali, ponieważ dosyć często tu zaglądam. -uśmiechnęłaś się przyjaźnie i wystawiłaś rękę na gest przywitania się.
-Miło mi, [T.I]. Ja jestem Killer Sans, ale mów mi poprostu Killer. -chwycił twoją dłoń i delikatnie musnął swoimi "ustami".
CZYTASZ
Nie oparz się, Skarbie // Killer x Reader
Fanficowowowowowo Moja pierwsza książka typu x reader. Mam nadzieje, iż się spodoba. Tak... [T.I] - twoje imię [T.N] - twoje nazwisko [K.O] -kolor oczu . . . I tak dalej.. Ogółem, to masz tyle lat, ile chcesz, albo ile masz obecnie. Okładka zrobiona przez...