~*~
Włoska znajomaEd pov.
Ucieczka przed fanami. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszej formy rozgrzewki przed koncertem. W czasie biegu dostrzegłem schronisko dla zwierząt. Uznałem je za dobrą kryjówkę. Przy boksach stała młoda dziewczyna. Na oko mogła mieć siedemnaście - osiemnaście lat. Była dość niska, czołem sięgała mi do nosa. Sylwetkę miała szczupłą, ale nie brakowało jej kobiecych kształtów pomimo młodego wieku. Urodę miała dość orientalną. Ciemniejsza karnacja dawała mi pewność, że nie była Brytyjką. Długie, gęste, brązowe włosy z rudą poświatą sięgały jej niemalże po pas. Odróżniały ją od innych jej oczy. Ogromne, lekko zakrzywione w kolorze brązu sprawiały, że jej spojrzenie było hipnotyzujące. Usta miała pełne. Twarz była delikatnie pomalowana, ale całościowo była, a właściwie nadal jest piękna. Karmiła zwierzęta. W jej oczach widać było jak bardzo jest jej żal tych zwierząt. Spodobało mi się to. Ludzie, którzy kochają zwierzęta mają zazwyczaj dobre serca.
— Cześć! — Powitała mnie radośnie. Jej uśmiech jest całkiem uroczy... Wygląda na osobę życzliwą i przyjazną.
— Dzień dobry. — Odpowiedziałem z wielkim trudem łapiąc oddech. Chyba powinienem więcej ćwiczyć...
— Jesteś zainteresowany adopcją? — Tym pytaniem rozwaliła mnie totalnie. Właściwie wpadłem tu tylko, aby ukryć się przed tłumem napalonych fanek. Postanowiłem jednak grać w tę grę.
—Teoretycznie tak. — Odparłem doskonale maskując zdezorientowanie.
— Masz dobre serce. Ludzie częściej oddają tu zwierzęta niż je biorą. — Tak, tak.
— Wiem. Nie raz tu byłem. — Właściwie to byłem tu może dwa razy łącznie z dzisiaj ale miałam nadzieję, że się nie zaczai.
— Doprawdy? — Po tym zauważyłem, że trafiłem na stałą bywalczynię. Od tej pory jeszcze bardziej starałem się nie zdradzać nic więcej. — Często tu bywam i chyba nigdy cię nie spotkałam. Jak masz na imię? — Już miałem miałem odpowiedzieć, gdy w ostatniej chwili się powstrzymałem. Nie miałem pewności czy ta dziewczynie nie skojarzy mnie po imieniu i nie okaże się być Sheerio, tak jak te przed którymi uciekałem. Chciałem nadać sobie jakieś sensowne imię, ale nie potrafiłem. Zdecydowałem się na pierwsze lepsze jakie wpadło mi do głowy.
— Liam. — Odpowiedziałem. Może to nie jest coś wybitnego, ale wolę nie zdradzać się wszystkim.
— Dziwne, nie kojarzę... No trudno ja jestem Esmeralda. — Z szerokim uśmiechem podała mi dłoń w ramach powitania. Lekko ją uścisnąłem i wciąż pilnowałem, aby kaptur zakrywał twarz. — Liam wszystko w porządku? — Zapewne w tym momencie zapytała właśnie o ten kaptur. Dla niej wyglądało to zapewne dziwaczne, ale gdyby znała powód to byłoby inaczej.
— Nie lubię mojej twarzy. — To nawet w moich wspomnieniach brzmi idiotycznie. Pewnie pomyślała sobie, że jestem jakiś dziwny.
Po zapoznaniu się pomogłem dziewczynie w karmieniu. Kontakt ze zwierzętami zawsze dobrze mi robi. Zwłaszcza teraz gdy mam trochę gorszy okres. Przy okazji zapytałem ją o jej ulubionych wykonawców aby wybadać grunty. Wolałem się upewnić, ale jej odpowiedź mnie zszokowała. Shakira i Eminem to dość nietypowe połączenie. Starałem się jednak nie dać zwieść, gdyż może chciała pokazać swoją odmienność. Sprawdziłem to mówiąc, że lubię Shawna Mendesa i siebie. Jezu, to nawet w moich wspomnieniach brzmi koszmarnie. Ona jednak nie wykazała większego zainteresowania. Poczułem się swobodniej i bezpieczniej. Kiedy zbliżał się czas koncertu szybko pożegnałem ją i pobiegłem w stronę sceny.
CZYTASZ
To tylko liczba || Ed Sheeran
FanfictionJest grudzień 2039 roku. Ed Sheeran prowadzi spokojnie życie u boku swojej żony Esmeraldy. Pewnego dnia małżonkowie sięgają do albumu ze zdjęciami. Wspólnie wspominają historię swojego związku.