Es pov.
Przez cały wieczór i noc myślałam o spotkaniu jak i rozmowie z rudowłosym muzykiem. Muszę przyznać, że nigdy dotąd nie czułam się tak dobrze w towarzystwie mężczyzny. Zapewne było to spowodowane tym, iż Ed nie zachowywał się jak nastolatek, a kulturalny i dojrzały mężczyzna, którym zresztą jest. Oczywiście były momenty śmiechu, ale i refleksji. Zadziwiło mnie to, co mi powiedział. Czułam, że mówiąc o swoich problemach był bardzo załamany. Żal mi go było, ale życzę wszystkiego dobrego. W końcu każdy ma prawo do szczęścia. Trzymam kciuki za tą dwójkę. Momentami miałam wrażenie, że to ja bardziej bronię jej niż on. Wydaje mi się, iż powinno być na odwrót jak już, ale to ich sprawa.
Zatopiona w myślach leżałam na swoim łóżku wpatrując się w sufit. Usnęłam gdzieś tak po północy. Następnego dnia obudziłam się mimo wszystko dość wcześnie. Nie ukrywam, że z trudem zwlekłam się z łóżka. Chciałam się lepiej pobudzić, więc trochę poćwiczyłam wyciągając swoje wszystkie mięśnie. Po rozgrzewce wskoczyłam pod prysznic. Dzisiejszy dzień bez ćwiczeń. Jedyny wolny poza weekendami. Od zawsze lubiłam sport, ale nie z tym trenerem. Surowy to jedno, a wredny to drugie.
Po przyjemnych chwilach spędzonych w łazience przygotowałam sobie śniadanie. W kuchni oczywiście zastałam partnera mojej matki. Ten człowiek... Po prostu się nie da go polubić, a co dopiero pokochać.
— Dzień dobry. — Usłyszałam głos Roberta, który wstał z kanapy. Do tej pory oglądał telewizję. Pewnie pomyślał sobie, że już może mnie wykorzystać do spełniania swoich zachcianek.
— Cześć... — Odpowiedziałam z niechęcią w głosie i nawet nie podniosłam swojego wzroku na osobnika.
— Czemu nie jesteś jeszcze w szkole? - Burknął niezadowolony.
— Mam na ósmą rano, a jest dziesięć po szóstej. Czemu mam niby teraz jechać?
— No to zrób jajecznicę. — Odpowiedział spokojnie, po czym usiadł przy stole w kuchni.
Czułam jak jego wzrok jest skupiony na mnie. Śledził każdy mój ruch swoim nieprzyjemnym spojrzeniem. Było ono groźne i władcze. Jego oczy wbijały się we mnie. Ręce lekko drżały bawiąc palcami zapalniczkę. To nałogowy palacz, a z alkoholem różnie bywa. Nigdy nie pije aż tyle by być zalany w trupa, ale zawsze musi sobie wypić tego browara. Skoro jesteśmy przy używkach to warto wspomnieć, że uwielbia wysługiwać się innymi. Najczęściej jest to jego syn, który jest taki sam jak i on. Kiedy miałam chłopaka to on latał na posyłki. Niesamowicie mnie to ruszało. Dlatego też osobiście zapowiedziałam, że jeśli tylko usłyszę tekst z prośbą kupienia fajek czy alkoholu w kierunku mojego chłopaka to nie zgodzę się na to. Nikt nie ma prawa robić sobie z mojego chłopaka jakiegoś przydupasa. Jak na zbawienie oczekuję dnia, kiedy będę mogła wyprowadzić się z mieszkania. Oczywiście w Anglii można od szesnastu mieszkać samemu, ale nie mam, do kogo pójść. Nie będę też miała, za co opłacić go, bo chodzę do liceum. Pozostaje tylko czekać do skończenia liceum, a wtedy wrócę do Stanów Zjednoczonych. Tam jest mój dom. Wielka Brytania to tylko miejsce mojego tymczasowego pobytu. Ludzie są tu jacyś powolni i wiecznie pada. Jako kraj może piękny, ale tylko na zdjęciach. Los Angeles kojarzy mi się z bezpieczeństwem i z moim tatą. Cholernie mi go brakuje. Może to głupie, ale ciągle płaczę za nim po nocach. Ciągle mam w głowie scenę gdzie zadzwonili do mamy i poinformowali nas o tym, że znaleźli ciało martwego ojca...
Kończąc przygotowanie posiłku podałam go elegancko na talerzu, a następnie umyłam rondelek. Nic mi nie powiedział. Nawet "dziękuję". No, ale czego można po nim oczekiwać. Bez większych emocji poszłam do siebie i nałożyłam tapetę jak i normalne ciuchy. Nie miałam dzisiaj zajęć wymagających munduru. Chyba poczułam się zbyt pewnie ubierając dość krótką spódniczkę ledwo zakrywającą pupę. Mamy w końcu połowę grudnia. Dobrałam do tego niezbyt ciepłe rajtuzy... Być może pracowałam nad chorobą. Wyglądałam bardzo kusząco, chociaż ładnemu nawet w worku na ziemniaki ładnie. Tak... Dobrze być skromnym.
CZYTASZ
To tylko liczba || Ed Sheeran
FanficJest grudzień 2039 roku. Ed Sheeran prowadzi spokojnie życie u boku swojej żony Esmeraldy. Pewnego dnia małżonkowie sięgają do albumu ze zdjęciami. Wspólnie wspominają historię swojego związku.