Es pov.
Powróciłam do mieszkania lekko skołowana słowami rudowłosego. Zastanawiałam się nad nimi, bo były dla mnie dość szokujące. Analizowałam każde słowo i całość. Nigdy nie byłam mistrzynią w rozumieniu tak poetyckiej wypowiedzi, ale jeśli dobrze myślę to Eddie mówił o trzech osobach. Dwie z nich to on i Cherry. Pytanie, kim jest ta trzecia? Brzmiało to tak jakby była jego jakimś marzeniem, którego nie może spełnić...
Zdjęłam buty i kurtkę. Bez słowa zniknęłam za drzwiami swojego pokoju. Wzięłam się za zadania, bo było już dość późno, a nie chciałam nawalać w szkole, w końcu sama o niej marzyłam. Ciekawe czy tato to widzi i czy jest ze mnie dumny... Tak bardzo za nim tęsknię. Spojrzałam na jego zdjęcie, które oprawione w ramkę stało na moim biurku. Uśmiechnęłam się smutno i wzięłam je w dłonie. Na zdjęciu miał zaledwie niespełna trzydzieści lat. Miał śliczne błękitne oczy i pogodny uśmiech. Opuszkami palców przejechałam po jego twarzy i odłożyłam zdjęcie na miejsce. Nie wiem kiedy nauczę się żyć z tym...
Ostatnie zadanie o siłach zbrojnych Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej zapisane. Zadowolona z siebie schowałam zeszyty do plecaka. Mój telefon za wibrował. Sprawdziłam wyświetlacz, a tam była wiadomość od przyjaciółki, Amber. Wiadomość była krótka. Nasza paczka spotyka się w opuszczonym pustostanie poza Londynem. Oznaczało to tylko jedno - mieli narkotyki. Ucieszyłam się, bo to była moja ucieczka od tej pieprzonej rzeczywistości. Nie byłam z tego dumna, ale nie znałam nic innego. Umyłam się i położyłam w łóżku. Przytuliłam mojego misia, którego dostałam na szóste urodziny od taty. Wiem, to głupie, że w wieku siedemnastu lat śpię z misiem, ale to mi pomaga w zaśnięciu. Mam lęki senne, które normalnie mają małe dzieci, a z wiekiem samo przechodzi, a u mnie zostały... Mówiłam o tym mamie, ale twierdziła, że to przez jedzenie przed snem, straszny film czy, że zwyczajnie przesadzam.
Następnego dnia nie byłam zbyt wyspana. Sąsiedzi nad nami tupali całą noc co utrudniało sen. Markotna i bez życia wstałam i zebrałam się do wyjścia. Ubrałam się znośnie i zrobiłam minimalną tapetę, aby ktoś nie pomyślał, że jestem chora.
Na pierwszych lekcjach spałam aby choć trochę podładować mój akumulatorek energetyczny. Gdzieś koło południa wróciłam do świata żywych i razem z chłopakami postanowiliśmy wyciąć numer profesorce od biologii. Pani Carlan trzymała u nas w szkole, w swojej sali przedmiotowej pupili. Nikt nie rozumie co ona widzi w tych swoich ślimakach. Są obrzydliwe. Razem uzgodniliśmy, że wystawimy je na parapet od zewnętrznej strony aby egzystowały poza szkołą.
Nasz plan był banalny, ale niestety nauczycielka niespodziewanie weszła do sali. Zaskoczona naszym widokiem zajrzała do pojemnika, w którym trzymała swoje ukochane ślimaczki. Po zorientowaniu się, że ich nie ma oczy zaszły jej łzami.
-- Gdzie jest Luluś i Bartuś?! Co wyście im zrobili?! -- zapytała powstrzymując się od łez
-- My tylko chcieliśmy je wyprowadzić na spacer... -- zaczęłam z niewinnym uśmiechem, ale kobieta nie chciała tego słuchać
- Ciccone, do dyrektora! - wrzasnęła z żalem i zaczęła szukać swoich ślimaczków
Przewróciłam oczami i poszłam do gabinetu dyrektora. Musiałam chwilę poczekać, bo miał ważniejsze sprawy, ale nie zajęło to długo. Przyjął mnie i wysłuchał. Jak można było przewidzieć nie przejął się tym. Prosił o większą wyrozumiałość dla profesor, gdyż ma trudny charakter. Moim zdaniem to ta kobieta boi się własnego cienia i czasem jest mi jej żal jak bardzo jest niezaradna. Dyrektor przyznał rację, że ślimaki nie powinny mieszkać w szkole, ale zgadza się na to, aby pani Carlan miała towarzystwo. Nie zamierzał mi dać za to kary, co mnie ucieszyło, ale w zamian... Wolałabym jednak karę... W szkole będzie organizowana licytacja charytatywna. Mogą się zgłaszać na nią uczniowie najlepiej lubiani a pozostali mogą licytować. Kto zapłaci najwięcej ten idzie na szkolną imprezę z wykupioną osobą. Wszystkie pieniądze są oczywiście wpłacone na wybrany cel charytatywny. Może to i jest patent dla osób, które nie chcą iść same.
-- Panie dyrektorze... To ja już wolę zawieszenie w prawach ucznia... -- stwierdziłam chowając twarz w dłoniach
-- Esme nie przesadzaj. To tylko jedna potańcówka. A może wykupi cię ktoś z kim będziesz się świetnie bawić?
-- Znając moje szczęście będzie to jakiś popapraniec... Dobrze, niech pan zapisze. Poproszę kogoś aby mnie wykupił.
-- Szukaj pozytywów tej sytuacji, zawsze to jedna osoba więcej do omijania -- zaśmiał się i wpisał mnie na listę a ja opuściłam jego gabinet.
Dowiedziałam się od reszty, że kobieta znalazła swoje ślimaczki i ponownie możemy je podziwiać na lekcjach.
Przez resztę dnia byłam już spokojna i rozpoczęłam szukanie licytującego. Specjalnie się nie zgadzali chcąc zobaczyć kto mnie wykupi. Przyjaciele, taa...
~*~
Dotarłam na miejsce i od razy dostrzegłam znajomą kurtkę na placu. Należała do jednej z dziewczyn, które miały tu z nami być. Podeszłam bliżej i ukazali mi się pozostali. Nie powiem, wywołali mały uśmiech na mojej twarzy poza jedną osobą. Stał nieco dalej niepozorny, cichy typek. To był Tom, mój były chłopak. Gdy się zaczęłam z wszystkimi witać podniósł wzrok na mnie i posłał mi szczery uśmiech. Thomas to najprzystojniejszy chłopak w szkole. Nie znam laski, która by temu zaprzeczyła. Ma ponad sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, więc już plus pięć punktów do urody według wielu. Posiada nieco dłuższe kręcone ciemnobrązowe włosy, które są urocze. Oczy są błękitne, czyli najpiękniejsze według mnie. No i ta piękna wysportowana sylwetka. Wszystko to sprawia, że dziewczyny wzdychają do niego.
Od naszego zerwania minęło trochę czasu, ale Tom nie potrafi się z tym pogodzić. Może i to słodkie z jednej strony, a z drugiej bywa aż natrętny. Chciałam się z nim rozstać pozostając w przyjaznych relacjach, ale nastolatek to wykorzystuje.
-- No to chyba wszyscy w komplecie, co? -- odezwał się James ogarniając wszystkich wzrokiem, poprosiłam go o momencik chcąc porozmawiać z Hughesem na osobności
-- Możesz mi powiedzieć co ty tu robisz z MOIMI przyjaciółmi? -- zapytałam z ogromnym wyrzutem patrząc w błękitne oczy Thomasa
-- Pilnuję cię. Kiedyś będziesz mi za to wdzięczna -- stwierdził jak gdyby nic się nie stało
-- Dzięki ale poradzę sobie. Jestem dużą dziewczynką.
-- Gdybyś była taka silna za jaką się uważasz to nie brnęłabyś w ten nałóg.
-- Nie wiesz przez co przeszłam i... -- chciałam się na niego wydrzeć, kiedy mi przerwał
-- Wiem o wszystkim. Może nie jestem w stanie tego odczuć, ale staram się zrozumieć cię. Potrzebujesz kogoś kto cię wyciągnie z tego syfu. Tatuś nie byłby z ciebie dumny. -- ostatnie zdanie wypowiedział z chłodem i jakby chciał mnie skarcić. Zabolało mnie to. Temat mojego ojca jak i przeszłości jest bardzo trudny dla mnie.
-- Spierdalaj i odpierdol się wreszcie ode mnie. -- wycedziłam przez zęby i odeszłam do reszty.
Nie odmawiałam sobie i wzięłam więcej niż zawsze. Podobał mi się ten odlot. Amber została przy mnie i mnie pilnowała. To ten typ, który tylko towarzyszy i pilnuje reszty. Ogromnie sobie w niej to cenię. Jak się dowiedziałam Tom został do końca jak i kiedy byłam mocno na haju był przy mnie pilnując mnie. Podobno, że dziwnie zasnęłam, a ex robił za moją poduszkę. Zastanawia mnie czemu tak się zachowuje. Czemu o mnie tak dba, martwi się o mnie i tym podobne skoro większość dziewczyn się do niego ślini i bez problemu by kogoś miał...
--->
Miłego dnia dzieciaka!
CZYTASZ
To tylko liczba || Ed Sheeran
FanfictionJest grudzień 2039 roku. Ed Sheeran prowadzi spokojnie życie u boku swojej żony Esmeraldy. Pewnego dnia małżonkowie sięgają do albumu ze zdjęciami. Wspólnie wspominają historię swojego związku.