Prolog

25 1 0
                                    


Nieoczekiwany wybuch odwrócił uwagę Paryżan od ich codziennych czynności. Wszyscy patrzyli teraz na płonący samochód, po którym zapaliły się następne. Straż pożarna próbowała powstrzymać rozprzestrzeniający się ogień, ale nawet ona była bezradna wobec wściekłej bandy ludzi biegającej z nożami po ulicy. Ktoś krzyczał, ktoś osłaniał dzieci, ktoś błagał o darowanie mu życia. Szczęśliwymi mogli nazwać się wówczas ci, którym tego letniego dnia nie było dane wyjść z domu. Po chwili na ekranie znalazła się reporterka usiłująca przekrzyczeć odgłosy strachu, gniewu i niedowierzania. Dziesięcioletnia Wiktoria wsłuchiwała się w słowa kobiety, jednak w jej oczach dostrzec dało się jedynie przerażenie związane z zaprezentowanymi scenami. Złapała dłoń swojej bliźniaczej siostry, a ta wyszeptała tylko:

-Jak sądzisz, to się naprawdę stało?

Jej głos bardzo się łamał, a twarz zdradzała niepokój. Wiktoria pokręciła głową.

-To niemożliwe – mruknęła nieprzekonana. – Byłyśmy w Paryżu kilka lat temu i nic się nie działo.

-Teraz to już nie jest miasto, które znałyście – wyjaśniła chłodnym, niezawierającym w sobie nuty zdziwienia głosem mama dziewczynek. – Wszystko się zmieniło. Pojawiło się nowe zagrożenie, które czeka także Polskę.

Danusia przełknęła ślinę. Obie siostry czuły się, jakby ktoś wyrwał z ich świadomości jakiś miękki kocyk, pod którym zawsze można się schronić przed potworami z ciemności. W jednym miejscu autostrada o nazwie „przyszłość" się zapadła, powodując tym samym powstanie wielkiego, ciemnego dołu. Widząc ich zdziwione miny, rodzicielka odparła tylko:

-Uchodźcy.


Krwisty ŚwitWhere stories live. Discover now