XIX

50 7 2
                                    

yoongi

Piątkowy wieczór zapowiadał się spokojnie i bez żadnych niespodzianek.

Do czasu, aż nie dostałem niepokojącego smsa z informacją o potencjalnym miejscu pobytu i wątpliwym stanie świadomości Jeona.

Odnalezienie imprezy, na której chłopak musiał się znajdować nie zajęło mi zbyt dużo czasu. Muzykę stamtąd dochodzącą, dało się słyszeć prawie z drugiego końca ulicy.

Szybkim krokiem minąłem trawnik poprzedzający front obszernego domu z szarej cegły i bez większego zastanowienia wszedłem do środka.

Pierwsze co, uderzył mnie wszechogarniający hałas. Zaraz potem poczułem gorąco oraz duchotę łączącą się z nieprzyjemną wonią potu.

Cały salon wypełniony był ludźmi. Zdecydowana większość pochłonięta była tańcem, obściskiwaniem się lub zwyczajną rozmową, a raczej próbami ich nawiązania.

Jak zamierzałem w tym chaosie odnaleźć młodego? Nie miałem pojęcia.

Skierowałem się do pomieszczenia obok, które okazało się być kuchnią. Spojrzałem w górę, podziwiając wysoki zdobiony sufit i poczułem jak na kogoś wpadam.

- Sorry - rzuciłem lekko zawstydzony i zirytowanym tym, że zdarzyło się to już kolejny raz na przestrzeni dosłownie kilku dni.

- Cześć. O nie, nie przejmuj się. Jestem Seokjin - nieznajomy uśmiechnął się serdecznie. - Chcesz się czegoś napić?

Przez chwilę mnie zamurowało. Musiałem obiektywnie przyznać, że chłopak był wyjątkowo atrakcyjny.

- Nie... Ja umm... - zająknąłem się. - Właściwie to kogoś szukam.

- O, kogo w takim razie? Może będę umiał pomóc. Znam wszystkich w tym miejscu. No prawie wszystkich - powiedział patrząc znacząco w moją stronę.

- Kim ty niby jesteś - mruknąłem sceptycznie.

Zamieniłem z nim jedno zdanie i mimo bijącej od niego uprzejmości, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jest lekko wyniosły.

- Umm... Gospodarzem? - zapytał sarkastycznie, a ja nie mogłem powstrzymać się od chwycenia się za głowę.

- Jezu przepraszam - odpowiedziałem machinalnie. Nagle jego postawa wydała mi się o wiele bardziej naturalna i autentyczna niż początkowo mniemałem. - Naprawdę nie chciałem być taki opryskliwy.

Chłopak roześmiał się perliście.

- Nie masz czym się przejmować. Więc jak się nazywasz? - zapytał, a potem jakby o czymś sobie przypominając dodał. - I kogo szukasz?

- Yoongi - pokręciłem głową. - A szukam Jungkooka.

- A kojarzę go. Będzie prawdopodobnie u góry w jednym z pokojów, z innymi - Seokjin oparł się o blat, przygotowując sobie drinka. - Na pewno się nie napijesz?

- Nie, nie, dziękuję - uśmiechnąłem się z wdzięcznością. - Miło było poznać i jeszcze raz przepraszam.

Skinąłem chłopakowi głową na pożegnanie i oddaliłem się znikając w tłumie. Bez problemu znalazłem schody na górę i znalazłem się na pierwszym piętrze.

Tutaj muzyka dochodziła jedynie z dołu, przez co była jeszcze mniej słyszalna niż w kuchni. Przede mną ukazał się przestronny korytarz i niekończący się rząd równoległych drzwi.

Westchnąłem głęboko i pchnąłem pierwsze z nich zaglądając do pierwszego pokoju.

Wnętrze okazało się puste.

bulletproof hearts// m.yg & j.hsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz