hoseok
Wierciłem się niespokojnie na swoim miejscu, czekając na upragniony dzwonek, obwieszczający przerwę na lunch. Spoglądałem na zegarek, wiszący na jednej ze ścian klasy.
Jeszcze tylko dwie minuty.
Jeszcze tylko jedna.
Jeszcze czterdzieści siedem sekund.
Ostatnie trzydzieści dwie sekundy.
Już tylko dwadzieścia.
Czternaście.
Osiem.
Końcowe trzy sekundy.
Chwilę potem usłyszałem długo wyczekiwany dźwięk. Szybko spakowałem zeszyt i wyszedłem z klasy. W morzu uczniów pchających się na stołówkę zauważyłem kilka znajomych mi twarzy. Z daleka zobaczyłem Seokjina, Jacksona, wleczącego się za nimi Taehyunga i innych.
Grupa zajęła swoje miejsce przy stoliku, a ja dołączyłem do nich zaraz potem z tacą pełną jedzenia.
- Ty zamierzasz to wszystko zjeść?- Jackson przyglądał mi się z niedowierzaniem wymalowanym na twarzy.
Sam wzruszyłem tylko ramionami po czym zabrałem się do konsumowania posiłku.
- Jak się zaraz nie zamkniesz to ciebie też zjem - mruknąłem pod nosem z pełnymi ustami na co Taeyhung potrząsa głową w niedowierzaniu.
W odpowiedzi przewróciłem oczami, a chwilę później usłyszałem jak rozmowa weszła na możliwie normalne tory. Jackson chwalił się ostatnio wygranym meczem swojej drużyny koszykarskiej, jakaś dziewczyna, bodajże Lisa opowiadała jak to niesprawiedliwie potraktowała ją nauczycielka od chemii. Potem kolejne osoby zabierały głos, a ja stopniowo wyłączyłem się i przestałem słuchać ich gadaniny.
Niestety nie trwało to zbyt długo. Jak się okazało, ktoś postanowił zwrócić na siebie moją uwagę i niestety okazał się być to, nie kto inny jak, ten upierdliwy oliwkowy chłopak.
- Ejj- Tae miękko trącił mnie w ramię, tym samym ściągając mnie całkowicie na ziemie. - Na co ty się gapisz?
Tym razem trochę mocniej klepnął mnie w klatkę piersiową, uśmiechając się cwaniacko.
- A czyż to twoje piękne ślepia spoglądają na tego tam pana?- mówiąc to wskazał na siedzącego w odległym kącie, jasnowłosego chłopaka.
Zmrużyłem oczy i faktycznie zacząłem przyglądać się owej postaci.
Min Yoongi.
Outsider jakich mało.
Niby spokojny, statystyczny dzieciak, a jednak budzący kontrowersje i powszechne zainteresowanie w tej szarej budzie. Sam, zdaje się, nie krzyczy o uwagę, a mimo to wciąż o nim głośno.
Przez chwile rozważałem różne możliwości, po czym wstałem od naszego stolika.
-Patrz na to - powiedziałem równocześnie ruszając prosto w kierunku miętowowłosego.
Kilka osób rzuciło mi zdziwione spojrzenie, co postanowiłem po prostu zignorować i iść naprzód.
Chwilę potem stałem obok stolika Yoongiego i w milczeniu czekałem aż zauważy on moją obecność.
- Jung Hoseok - chłopak zaczął po czym zlustrował mnie niechętnym wzrokiem. - Czego ty tutaj szukasz?
Jego chłodny ton nie zrobił na mnie większego wrażenia. Swobodnie usiadłem naprzeciwko niego i obdarzyłem go tak samo intensywnym spojrzeniem. Posłałem mu kpiący uśmiech uważnie obserwując jego reakcję.
Nie ukrywam, że starałem się wyprowadzić chłopaka z równowagi. Nie byłem w stanie stwierdzić dokąd doprowadzi mnie to zamierzenie, ale byłem pewny, że dowiem się tego w najbliższym czasie.
Chłopak lekko przekrzywił głowę cały czas przyglądając mi się.
Kąciki moich ust zawędrowały ku górze. Być może prowokacja go może okazać się trudniejsza niż się początkowo spodziewałem.
-Wiesz Min - cały czas czułem na sobie jego czujny wzrok. - Tak się zastanawiam, jak to z tobą jest?
Złączyłem dłonie i położyłem je na stole między nami. Twarz chłopaka nie zdradzała żadnych emocji, ale byłem pewien, że to tylko maska przybrana na pozór ku normalności.
Ponieważ chłopak nadal milczał odezwałem się ponownie.
-Znam się na ludziach. Myślę też, że znam się na takich jak ty. Gdybyś tylko chciał, mógłbyś być jedną z najbardziej rozchwytywanych osób w tej szkole. - przerwałem na chwilę nadal bacznie obserwując jego zachowanie. - Więc dlaczego w czasie przerwy obiadowej ty, Min Yoongi siedzisz na stołówce w jednej z najbardziej renomowanych placówek edukacyjnych w tym kraju, przy stoliku, całkiem sam?
Obdarzyłem go drwiącym uśmiechem. Wydawało mi się, że chłopak zaraz odwróci głowę, speszony moimi słowami, ale on wbrew moim oczekiwaniom wyszczerzył się do mnie cwaniacko po czym całkowicie nieskrępowanym wręcz prześmiewczym tonem odpowiedział.
- Skoro tak znasz się na ludziach, to powiedz mi. Jak to jest, że musisz mnie o to pytać?
Na jego twarzy gościło rozbawienie, co popchnęło mnie do dalszego działania, ale zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć Yoongi całkowicie zmienił swoją postawę. W jednej chwili jego twarz stężała, a jego oczy na nowo przestały zdradzać jakiekolwiek emocje.
-Coś ci powiem Hoseok, mówisz, że znasz się na ludziach, ale chce ci uświadomić, że nawet nie masz pojęcia o jak bardzo się mylisz. - Yoongi cały czas trzymał się maski obojętności, ale w jego ton stał się bardzo stanowczy - Jesteś tak pewny swoich słów, że to jest niepojęte. Na jakiej podstawie twierdzisz, że znasz się na ludziach? Na tych samych ludziach, którzy nie znają siebie sami. Zaskoczę Cię. To co widzisz na zewnątrz, nie jest tym co oni ukrywają w środku i wie... Czemu ja się w ogóle daje wciągnąć z tobą w dyskusję.
Chłopak przypuścił atak słowny irytująco spokojnie. W skupieniu zmarszczyłem brwi na co Yoongi prychnął pogardliwie.
- Odejdź Hoseok, wracaj do swoich przyjaciół. Wracaj do nich bogaty dzieciaku. Wracaj na linię startu ludzkiego wyścigu. Może to właśnie ty masz go wygrać. A gdy jako pierwszy dotrzesz do mety i to ty otrzymasz główną nagrodę, i będziesz wznosił swe ręce ku górze, a na twojej głowie znajdzie się wieniec laurowy to może wtedy zdasz sobie sprawę, gdzie tak naprawdę jesteś. Kim tak naprawdę jesteś i ile faktycznie udało ci się osiągnąć.
Chłopak gwałtownie wstał od stołu. Zdawało mi się, że chce odejść ale ostatecznie raz jeszcze odwrócił się w moją stronę.
- Z całego serca życzę ci żebyś wygrał - ostatnie słowa chłopak wypowiedział niemal szeptem.
Chwilę potem dane mi było oglądać tylko oddalające się plecy miętowowłosego.
Czułem jakiś dziwny dyskomfort na ciele. W dalszym ciągu siedziałem samotnie przy stoliku, wpatrując się w przestrzeń przede mną. Sala powoli pustoszała, a gdy zostały już tylko nieliczne osoby ja również podniosłem się i wyszedłem.
Wiem, że rozmowa z chłopakiem nie dobiegła końca. Czułem wewnątrz palący niedosyt i byłem pewien, że to jeszcze nie koniec.
To był dopiero początek.
CZYTASZ
bulletproof hearts// m.yg & j.hs
Fiksi Penggemarniepoprawny indywidualista, a jednocześnie wielki myśliciel z osobliwym systemem wartości zderza się ze śmiałym prowokantem o niepokornym uosobieniu oboje rozpoczynają nieświadomy pojedynek charakterów, gdzie słowa stają się niczym pociski wycelowa...