Na wstępie chcę dodać, że nie znam się na zwyczajach świątecznych w Japonii i zrobię to jako typowe polskie Boże Narodzenie. Mam nadzieję, że nikt mnie o to nie zabije. Jeszcze muszę poinformować, że akcja jest osadzona w przyszłości do aktualnych zdarzeń (dzieje się to jakieś 3 miesiące później), więc relacje między wszystkimi są inniejsze od tych co pojawią się w następnych rozdziałach. Liczę na wyrozumiałość ^^
plis, you don't kill me####
Kaneki przebrany już w piżamę, wszedł ociężale na łóżko i szczelnie owinął się kołdrą. Ziewnął przeciągle i nie patrząc na swojego opiekuna, zaczął układać się wygodniej na dwuosobowym łóżku. Kiedy swoim drobnym ciałkiem zajął większość miejsca i rzucił ostatnie, zmęczone spojrzenie swojemu opiekunowi, Arima wiedział, że maluch właśnie odpływa do krainy snów. Mimo wszystko, poczekał jeszcze dłuższą chwilę. Oddech był równy i spokojny, więc założył, że dzieciak już dobrą chwilę śpi.
Pora się zbierać. Jak najciszej się dało, ruszył do wyjścia.
- A pan? - lekko już zaspany głos półghoula, cicho zadźwięczał w pomieszczeniu, wymuszając na mężczyźnie zatrzymanie się. - Czemu się pan nie kładzie?
Arima odwrócił się niepewnie w stronę chłopca i postarał uśmiechnąć, aby pokazać dziecku, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, co dało odwrotny efekt. W końcu nawet Ken wiedział, że Kishou się nie uśmiecha.
- Ja - Mężczyzna zawahał się, nie wiedząc co tak naprawdę powiedzieć wychowankowi. Prawdę? Odpada. Musiał szybko coś wymyślić. Coś tak oczywistego, prostego i prawdziwego, że ten mu uwierzy, a w jego dużych, ufnych oczach nie pojawi się zawód, a zrozumienie. - Mam teraz randkę.
Białowłosy zaczął rozważać, czy samobójstwo w tym przypadku nie będzie najlepszym rozwiązaniem. Westchnął zły, na tak beznadziejne wytłumaczenie swojego wyjścia.
- Och - Kaneki, jak zwykle spokojnie podszedł do sytuacji. - Faktycznie. Gdybyś szedł na misję, powiedziałbyś mi, a nie się skradał. - Przetarł zmęczone uczy. - Miłego spotkania.
Arima zdziwił się, że chłopak tak szybko ustąpił, ale szybko doszedł do wniosku, że jest to skutek zmęczenia. W końcu siedzieli dzisiaj dłużej, rozmawiając o umiejętnościach ghouli klasy S. Oczywiście, jak zwykle, lekko sprzeczając.
- Dziękuję, Ken - Podszedł do łóżka i pogłaskał chłopakowi włosy. Lubił to. - Nie wrócę zbyt późno, więc się nie martw.
Stojąc jeszcze w drzwiach, dodał ciche "Dobranoc", ale nie mógł już zobaczyć lekkiego uśmiechu, który pojawił się na twarzy półghoula.
***
Arima wszedł do niewielkiej kafejki, położonej niedaleko domu. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym ruszył do grupki osób, siedzącej w głębi pomieszczenia. Wszyscy mieli już w dłoniach szklanki z ciepłymi naparami i radośnie rozmawiali o zbliżającym się bankiecie, którym miał się odbyć lada dzień. Dyskusja o firmowej imprezie przeszła na dalszy plan, kiedy podszedł do nich Kishou. Mężczyzna dosiadł się, zamówił kawę, po czym krótko omówił im swój problem.
Wszyscy przy stole zaniemówili. Nie dość, że najlepszy agent CCG przyszedł do nich po konsultacje, to jeszcze poprosił ich o pomoc. Ale to nie jest najważniejsze. Najważniejszy był fakt dla kogo to robił i kiedy od tym grupka się dowiedziała, nie mogła zostawić mężczyzny z tym samego.
***
- Uwierzysz, że Amon nigdy nie obchodził świąt? - zagadnęła Modo, przewracając mięso na patelni, mimo że te było już całkiem zwęglone. - No i ta jego prośba! Wszystkiego się mogłam spodziewać, ale tego!
CZYTASZ
Dziecko/ Tokyo Ghoul
FanfictionW więzieniu dla niebezpiecznych ghouli splotą się dwa losy. Dziecka, od niedawna półghoula i inspektora, człowieka bez sumienia. Oboje ponoć bez serca. I choć nie widzi im się życie razem, są do tego zmuszeni. ### Czyli o tym jak Arima zostaje tat...