Hejka kochani! W pewnym momencie tego rozdziału będzie masa powtórzeń i lekki chaos. Zrobiłam to specjalnie i chciałam wiedzieć, czy taka konwencja Wam się spodobała. Dopiero testuję moje pomysły i liczę na wasze szczere opinie i to jak wpłynął na Was ten rozdział.
Z góry dziękuję!###
Arima zauważył, że Kaneki nie potrafi kontrolować się podczas walki oraz działa instynktem, a nie logiką. W sumie nawet dla początkującego wysunięcie takich wniosków było by czymś prostym. Ken miał niezgrabne i agresywne ruchy. Próbował podejść swojego opiekuna siłą, przez co ciągle odsłaniał się. Mimo to białowłosy był pewien, że dziecko byłoby w stanie wygrać walkę z kilkoma inspektorami. Miał talent, a jego doświadczenie zapewnie bazowało na używaniu kagune, którego nie mógł wykorzystywać podczas treningów. Co prawda młodszy otrzymał broń, ale w porównaniu do macek, ta nie była tak intuicyjna. Nie reagowała na dźwięki, ruch czy same polecenia Kanekiego. Aby kontrolować nowe narzędzie musiał sam być niesamowicie skupiony, bo z jednej strony miał Arimę atakującego go bez skrupułów, a z drugiej jego wredną broń.
Oczywiście z treningu wrócił cały w siniakach i ze złamana ręka, która nienormalnie szybko (nawet jak na ghoula), prawidłowo się zrosła. Shinsou interesowały te wszystkie drobne otarcia i skaleczenia- one nie goiły się, a wręcz przybierały nieprzyjemny wygląd. Ken z kolei nie przejmował się tym- jego tolerancja na ból była ogromna i mężczyzna wiedział o tym od początku. Pobieżnie w agencji znali przeszłości dzieciaka i wiedzieli, że był torturowany. Byli świadomi również, że widział śmierć swoich bliskich, o czym wspominał na początku ich znajomości. Faktycznie, odnaleziono ciała osób, które wcześniej funkcjonowali w społeczeństwie jako ludzie i nikt nie przypuszczał, że jest inaczej.
Lecz nie tym powinien się teraz zamartwiać. Przeszłość dziecka jest nieważna, póki nie wpływa ona na jego funkcjonowanie. A ten póki co zachowywał się jakby nie przejmował się co się z nim dzieje. Kaneki godził się na wszystko, zapominając o własnej woli, przez co był idealnym materiałem na przyszłego inspektora. Musiał mu tylko zapewnić dobre warunki do rozwoju. Nauka, jak i treningi, nawet jeśli sam czterooki był by zajęty.
– Jutro na nasz trening przyjdzie pewna osoba – Zdyszany, leżący na ziemii Kaneki, spojrzał na niego kątem oka – Chciałbym, abyście się dogadali.
– Inspektor? – przykrywał swą twarzyczkę w grymas. Nie lubił inspektorów. Nie licząc oczywiście Amona i Arimy. Ich trochę polubił. Ale inni byli... Brutalni i głupi.
– Można tak powiedzieć, ale – zastanowił się, jak opisać chłopka – na pewno nie jest standardowym agentem.
Dziecko podniosło się, zachęcając spojrzeniem, aby kontynuował.
– Nadal nie wiem kto pozwolił mu zostać inspektorem, ale ma wysokiem umiejętności, jak na swój wiek, więc się przyda.
– Rozumiem, chętnie go poznam – Ani trochę nie był chętny. Miał ochotę uciec i zaszyć cię w kanałach, ale... tu było ciepłe łóżko i książki. Dostawał też jedzenie, a mężczyzna nie obrażał go. Nie powinien ponosić się niechęci do CCG, szczególnie, że nie miał za bardzo alternatyw.
Bo w końcu jego rodzina nie żyje, nie może do nich wrócić. Z tą myślą szedł spać. W małym, wręcz klausfobicznym pomieszczeniu, wyglądającym jak cela. Proste, wręcz spartańskie łóżko i lampka na wyniszczonej komodzie.
– Tutaj dzisiaj śpisz – odezwał się Arima, kiedy go przyprowadził, po czym zostawił go, podając wcześniej piżamę.
Gdy leżał w łóżku, czuł, że nie potrafi zasnąć. Wszystkie myśli krążyły wokół bliskich, jak i aktualnej sytuacji. Czuł, że będąc sam może pozwolić sobie na chwilę żałoby. Na cichy płacz za przyjaciółmi, którzy zrobili dla niego tak wiele. Przez to co się działo nie zauważył, jak bardzo samotny się stał. Czasem zapominał, że do kawiarenki już nie może wrócić. Już nie będzie czytał z siostrzyczką Touką, kłócił z tym wrednym czterookim, czy parzył kawę z dziadkiem. Wszystko przepadło.
Chciał do nich wrócić, choćby miał się zabić, ale... W jaki sposób? Przez to co mu się przytrafiło, jego regeneracja nie pozwalała nawet na zadźganie się. Wydawało się, że jedyną opcją jest śmierć wymagająca dłuższego przygotowania. Mógł się utopić czy powiesić, ale jego opiekun nadal bacznie go obserwował, co zaczynało go powoli irytować. Myśl o zaatakowaniu kogoś, aby okularnik się nim ostarecznie zajął, na starcie została przekreślona. Nie chciał niepotrzebnych ofiar. To jego samobójstwo. Samobójstwo, które dla takiego potwora jakim był on, powinno być od początku ułatwione. Nie mógł egzystować z myślą o tym ile stracił. Nie był już w stanie się uśmiechnąć, w dodatku od teraz otaczały go same obce osoby. Czemu zmusili go do takiego życia? Czemu tego nie chcieli zakończyć tej farsy? Czemu ciągle zmuszają go do walki? Zabijania. Jedzenia. Jedzenia ludzi. W końcu sam był kiedyś człowiekiem! Instynkt zmusza do jedzenia. Każe jeść. Jeść. Jeść! Czy to jest kanibalizm? W końcu niewielka cząsteczka wewnątrz niego nadal pragnie być człowiekiem. Nadal pragnie żyć, jak człowiek. A żeby być człowiekiem nie może jeść innych. A gdyby tak... Nie jadł ludzi? A gdyby tak zmienił dietę? W końcu mógł zadowolić się ghoulem. Nie wymiotowałby jego truchłem, a w dodatku to nie był kanibalizm, bo w końcu był człowiekiem, prawda? Prawda?! Zresztą, brzydził się nimi. Agresywne i żyjące wyłącznie instynktem. Brzydził się sobą. Nie mógł już być człowiekiem. Opuścił rodzinę, gdy ta go potrzebowała. Zachował się niczym wystraszone zwierzę. Nie pomógł im wtedy, uciekł. Co więcej, dołączył do wrogów, naprawdę gotowy, aby zabijać. Pragnął zabijać. Pragnął krwi i krzyków. Śmierci, mnóstwo śmierci. Tak, jak w książkach. Pragnął chłonąć obraz własnego morderstwa, jak jego opis z kartek powieści. Czy to nie byłoby nawet piękniejsze? Własnymi oczami ujrzeć ulotne piękno, zawarte w krzykach i szkarłacie ofiary. Więc kto był gorszy? Ghoul czy zapłakane dziecko, zakrywające się kołdrą? Bał się. Nie ghouli, nie inspektorów, ale siebie. Touka była by smutna, że znowu tworzy z siebie potwora, ale... Jej już nie ma, więc co za różnica ile ofiar weźmie, zanim go złapią? W końcu będzie miał szansę spełnić się jako bestia. W końcu wydobędziesz swoją frustrację i przeleje ją na tych wszystkich, przez których jest samotnych.
Było już dawno po drugiej w nocy. Inspektor, dość mocno przytłoczony ostatnimi wydarzeniami pragnął wyłącznie położyć się w łóżku. To nawet dla niego było za wiele.
Płacz. Arima usłyszał go, przechodząc koło pokoju Kanekiego, po skończeniu papierkowej roboty. Słysząc, jak dławi się i powstrzymuje, przed niechcianymi dźwiękami, wszedł do środka.
– Wszystko w porządku?
Ken na jego głos poderwał się z łóżka, a kołdra zsunęła mu się nagle z głowy. Odwrócił się w stronę inspektora.
– Tak – Udawał spokojnego – miałem zły sen, ale wszystko jest już dobrze.
Arima nie dociekała. Mały nie chciał nic mówić, więc on nie będzie pytał. Nie teraz, nie tak. Bardziej od łez martwiło go spojrzenie chłopca. Rozbiegane, jakby niepewne tego co powinno przykuć ich uwagę, lekko opuchnięte oraz to czego mężczyzna nie chciał widzieć. Nie miał najmniejszej ochoty wyciągać broni i grozić nią dziecku, ale Kaneki znowu to robił. Po raz kolejny jedno z oczu błyszczało złowrogo rubinem, jak by czekało na krew swoich przeciwników.
Arima to wiedział, jednak zignorował je. Przybrał surową postawę i chwycił za pościel młodszego.
– Musisz być wypoczęty na jutrzejszy trening – stwierdził, jakby właśnie nie widział go w rozsypce. – Sądzę, że moje łóżko jest wygodniejsze. Chodź, jeśli chcesz.
Półghoul miał dość leżenia w ciemnościach i w dodatku sam. Niepewnie pokiwał głową na zgodę i poszedł za nauczycielem.
Mogli sobie nie ufać, mogli się nie lubić, mogli nawet gardzić sobą nawzajem, ale tamtej nocy, przytłoczeni nowymi ciężarami na psychice, cieszyli się, że nie są sami. Obecność drugiego człowieka zawsze dobrze wpływa na samopoczucie. Obaj się o tym doskonale przekonali, zasypiając z poczuciem dziwnej ulgi i spokojem, jakiego nie doświadczyli od kilku lat.
####
1201 słów, niech mi nikt nie mówi, że rozdział jest krótki! Znajdę i zabiję!
Jeszcze raz proszę o komentarze z opinią. Rozwijam się i są dla mnie niezwykle cenne.
Buziaczki,
dagerotypia
CZYTASZ
Dziecko/ Tokyo Ghoul
FanfictionW więzieniu dla niebezpiecznych ghouli splotą się dwa losy. Dziecka, od niedawna półghoula i inspektora, człowieka bez sumienia. Oboje ponoć bez serca. I choć nie widzi im się życie razem, są do tego zmuszeni. ### Czyli o tym jak Arima zostaje tat...