11. Papiery

343 32 74
                                    

Arima popatrzył na nich jeszcze raz, chcąc dać kolejne z rzędu upomnienie. Musiał mieć pewność, że żadne morderstwo nie będzie miało miejsca i wszyscy po kilku godzinach rozejdą się do domów. Wiedział, że to co robi powinno być zabronione, a on właśnie może skazywać świat na zagładę, ale... Miał inne wyjście? Pilna misja, jaką zlecili mu, jak i kilku zdolniejszym agentom, była nieodwołalna. A Kanekiego musiał zostawić z kimś, kto będzie w stanie zabić go w jego ghoulowym szale. Tak się składało, że wszyscy którzy byliby chętni do zostania z nim, również brali udział w zniszczeniu w jednym z silniejszych gangów ludożerców.

Więc nie miał wyboru, prawda? Próbował pocieszyć się myślą, że lepszego wyjścia nie ma, choć sam wiedział, też szanse były pół na pół. Albo totalne zniszczenie, albo... Przeżycie przynajmniej części ludzkości?

- Jeszcze raz - chwycił quinque w walizce i stanął przy drzwiach - Nie możecie wychodzić i lepiej nie zabijajcie innych. Jesteście sami, ale zachowujcie się choć trochę i nie siedźcie całą noc. Zrozumiano?

Juuzou spojrzał na Kena z nieukrywaną ekscytacją.

- To będzie najlepsze nocowanie na jakim byłem! - stwierdził, opierając się o białowłosego. Czterooki nadal był pod wrażeniem, że Rei jak szybko przekonał półghoula do dotyku, w końcu znają się niewiele ponad tydzień.

- Przecież to jest twoje pierwsze nocow -

Przyjaciel położył mu dłoń na buzi, jak by ten zdradzał przeraźliwy sekret.

- Twój tatuś nie musi o tym wiedzieć - szepnął konspiracyjnie - Jeszcze pomyśli, że nie wiem co robi się na nocowaniach i zacznie nam zakazywać ciekawszych zabaw.

- Czy ty wiesz co się robi na takich spotkaniach? - zapytał sceptycznie.

Chłopak zamyślił się, a Arima spojrzał na zegarek. Zostało niewiele czasu do godziny zero.

- Czarną mszę? - zastanowił się, przekręcając twarz w stronę Sasakiego.

Arima zaczął rozważać pomysł wzięcia ich na pole walki. Było by bezpieczniej.

- Głuptas - zaśmiał się Kaneki. Krótko, ale dźwięcznie i zaraźliwie. Nawet Żniwiarz prychnął rozbawiony oraz w jakiś sposób rozczulony. Zignorował to odczucie - to jest wywoływanie duchów, nie demonów.

- Czeeeemu, nie? - Spojrzał wielkimi oczami na Kanekiego. Ten tylko westchnął cierpniczo. - Demony są lepsze od duchów!

- Nie - Ken chwycił za ramię wyższego od siebie chłopaka. - Demony są niemiłe, więc nie chce ich przywoływać.

Suzuya przewrócił oczami, ale odburknął coś na znak zgody. Agent CCG zaczął się zastanawiać, kto się kim będzie zajmował, ale postanowił przemilczeć tę myśl. To już było mniej ważne. Najwidoczniej jeden będzie hamował drugiego. Powinni przeżyć do rana.

- Muszę już iść - stwierdził niechętnie Kishou, słysząc na zewnątrz dźwięk klaksonu. - Kaneki, jeśli będziecie chcieli, możecie wziąść z mojego gabinetu jakąś książkę. Bądźcie grzeczni i bez zaczynania wojny z innymi narodami, czy coś...

Ze spokojem wyszedł z domu. Co ma być to będzie.

I w sumie nie było się czym z początku przejmować. Kaneki nie szalał, a wręcz uspokajał swojego przyjaciela, wszyscy żyli. Było wręcz dziwnie spokojnie. Ken czuł, że to cisza przed burzą.

- Oszukujesz! - sapnął gość, upadając nieprzyjemnie na tyłek.

- Przecież się nie podpieram rękoma, więc nie oszukuję - Sasaki nadal był powiwijany na macie.

Dziecko/ Tokyo GhoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz