Arima przetarł materiałem quinque, obserwując, jak niżej postawieni inspektorzy z technikami sprzątają teren po akcji. Panował okropny zgiełk. Nie tylko przez ostatnie organizacyjne rozkazy, ale również początek świętowania tych, którzy przeżyli. Mężczyzna jednak nie zwracał na nich większej uwagi. Myślał. Odkąd przygarnął Kanekiego coś się zmieniło. Nie potrafił powiedzieć co, ale miał wrażenie, że jest to ważna zmiana, definiująca jego przyszłe działania.
Spojrzał na swoją broń. Od początku wiedział, że przyjdzie dzień zabicia swojego podopiecznego i nie czuł się przywiązany. Nie przejmował się tym, co dziecko będzie czuło, czy on sam będzie tęsknić. Pustka. Jednak miał coś z człowieka i wiedział, że nawet jeśli pewnego dnia, uśmierci dziecko, to powinien się nim należycie zająć, ale... Nie mógł. Wewnętrzny opór wręcz krzyczał, aby zostawić go samego sobie.
- Arima? - Podszedł do niego Amon, przecierając twarz - Wyglądasz na zmęczonego.
- Głowa mnie boli - westchnął, przecierając skroń. - Chyba jednak sytuacja mnie przerasta.
- Kaneki jest agresywny? - zdziwił się, pamiętając doskonale ich kilka spotkań. Chłopiec był wręcz aż za spokojny.
- Nie - Przetarł, a następnie założył okulary, wstając- Mam wrażenie, że nie jestem najlepszym opiekunem. Nie potrafię go pocieszyć, czy pomóc, w dodatku poznał nowego przyjaciela.
- Czym się przejmujesz, przecież jeszcze są za młodzi na seks. Nie bądź taki przeciwko, powinien mieć jakąś przyjaciółkę, bo skończy samotnie jak ty - Do rozmowy doszła Mado, w zaskakująco dobrym, ale ewidentnie złośliwym, humorze.
- On mówi o moim podopiecznym - wyjaśnił Yukinori, klepiąc na przywitanie Arime w plecy. Okulary Żniwiarza na ten gest podskoczyły, ale ten nie zareagował na to w większym stopniu. Po prostu je poprawił.
- Chwila, skoro wy tu jesteście - zamyślił się wskazując najpierw na opiekunów, a potem na siebie. - I my tu jesteśmy, to kto się nimi zajmuje?
- Juuzou ma już dziesięć lat, poradzą sobie - stwierdził zbyt optymistyczne Shinohara.
- Jesteście strasznie nieodpowiedzialni - zauważyła blondwłosa. Czuła, że to oni są bardziej dziecinni, niż potworki zostawione w domu. - Amon, weź ich zawiedź do domu, bo się martwię, czy nikt nie zaginął Arimie na osiedlu.
- Dobrze, Szefowo - zakpił, ale jednocześnie machnął dłonią w zachęcającym geście.
Niepokonany inspektor przystał na ten pomysł bez większych uwag. Fakt, samochód mężczyzny stał dość spory kawałek drogi od miejsca ich misji, ale przynajmniej nie musieli czekać na techniczne sprawy zakończenia zadania, aby jechać służbową ciężarówką. Marnowali by czas.
Jadąc wrócił myślami do dziecka. Gdzieś z tyłu głowy, nadal tkwiła myśl porównywania dziecka do zwierzątka i nie był pewien, czy powinien się tak daleko posuwać, aby spróbować go zaakceptować w swoim życiu. Ale czy musiał? Nigdy nie chciał mieć dziecka, więc to nie jego wina, że nie potrafił go zaakceptować.
- Nie chcesz go, prawda? - zagadnął Amon, jakby czytał mu w myślach, patrząc na niego kątem oka. - Przepraszam, to ja wywołałem na tobie presję, abyś go przygarnął.
- To był mój wybór - zaprzeczył, choć uważał, że inspektor ma rację. Nie chciał go dołować, bo widział, że sytuacja Kena jest dla niego ważna. To on powinien być ojcem Kanekiego.
- Powiedziałeś tak, z uwagi na mnie.
- Nie schlebiaj sobie - prychnął. - Zrobiłem to, bo inaczej byłoby to marnotrawstwo możliwości bojowych.
CZYTASZ
Dziecko/ Tokyo Ghoul
FanfictionW więzieniu dla niebezpiecznych ghouli splotą się dwa losy. Dziecka, od niedawna półghoula i inspektora, człowieka bez sumienia. Oboje ponoć bez serca. I choć nie widzi im się życie razem, są do tego zmuszeni. ### Czyli o tym jak Arima zostaje tat...