9. Drugie spotkanie

287 36 17
                                    

Kaneki siedział na korytarzu w poczekalni, strasznie się nudząc. Budynek CCG, kiedy człowiek (czy ghoul) uświadomi sobie, że nikt tu nie chce go zabić, robi się strasznie nudny. Ludzie biegający po korytarzach, godzinne spotkania i co jakiś czas szamotanina z przejętym ghoulem. Nic ciekawego.

Książka, którą zabrał ze sobą, już dawno została skończona i teraz, siedząca niedaleko sekretarka, dyskretnie zagłębiała się w psychologiczny dramat, pożyczony od chłopca. On sam miał zamiar porysować, zdobytymi od niej ołówkami, ale ostatecznie poddał się. Sam był świadomy, że lepiej mu idzie używanie kagune, niż przyborów, a kiedy coś nie sprawiało mu radości, po prostu tego nie robił. Cierpiał jedząc ludzkie mięso? Zostaje wegetarianinem! Nie lubi walczyć? Bycie pacyfistą też jest dobrą opcją. Miłość? Wyłącznie w książkach i najlepiej jako syndrom sztokholmski!

Filozofia jego życia była w założeniu prosta, ale jak ciężka do spełnienia! W końcu ciągle był zmuszany do tego. Jadł, mordował, a w dodatku filozofia Jednookiej Sowy zaczynała w chory sposób mu pasować. Imponowała mu swoim urokiem i przebiegłością. Może, w podobnej sytaucji, gdyby jego przyjaciele jeszcze żyli, dołączyłby do niej? Pomogła by mu stać się silniejszym, tak aby mógł chronić Anteik. W dodatku jego bliscy byliby nietykalni w organizacji kobiety. Układ praktycznie idealny, bo pewnie musiałby zabijać.

Teraz nawet nie widział potrzeby, aby żyć, a tym bardziej im pomagać. Wręcz przeciwnie, jedyne co go jeszcze trzymało, to chęć zemsty. Ale sam był zbyt słaby, więc sojusznik w postaci zabójców ghouli był świetnym rozwiazniem. W CCG przynajmniej mógł minimalizować swoje zachowania i odruchy tak bardzo, aby podpasować się pod swoje zasady. Mało jadł, siedział całe dnie w domu, a w dodatku z nikim nie nawiązywał więzi. No, prawie z nikim.

– Kaaaneki! – wykrzyczał drobny chłopak, biegnący w jego kierunku. Kaneki skrzywił się na to, nie tylko z powodu faktu zdradzania jego tożsamości, ale też mając świadomość kto tak krzyczy.

Juuzou z uśmiechem pojawił się obok chłopaka i bez spytania usiadł obok niego. Kaneki szybko zrozumiał swój błąd, kiedy zaledwie trzy dni temu pozwolił sobie na chwilę słabości i dziecinnej zabawy. Teraz, bardziej opanowany, zauważył wiele cech w chłopaku, których nie potrafił w obecnej sytuacji znieść. Choćby brak jakiejkolwiek ogłady i skrzywienie psychiczne. Pewnie spowodowane traumą z dzieciństwa, ale Ken nie chciał mieć cokolwiek wspólnego z niestabilną osobą.

Jego przyjście spowodowało reakcje ze strony sekretarki. Spojrzała się na dzieci i z pewnym rozczuleniem, odkładając książkę.

– Juuzou, musisz ćwiczyć swoją pamięć. Zbyt często mylisz imiona – pouczyła go – To jest Sasaki Haise, a nie Kaneki. Spróbuj chociaż jego zapamiętać, jeśli chcesz się zaprzyjaźnić.

– Przepraszam, zapomniałem – że jesteś pod przykrywką. A przynajmniej tak dokończył tą myśl, półghoul czując palące, lekko zgryźliwe spojrzenie chłopaka. Kaneki wiedział, że temu wręcz cisnęło się na usta wydanie go. Od tak, dla zabawy.

Kobieta zaśmiała się, po chwyciła za torebkę, szukając czegoś. Ostatecznie wyjęła niewielką paczuszkę i podała ją chłopcom w paczce były różnokolorowe, tanie cukierki.

– Pomyślałam, że dzisiaj będziecie, kiedy wysyłałam informacje o zebraniu do waszych opiekunów – stwierdziła, uśmiechając się.

– Dziękujemy – powiedział Ken, a w międzyczasie Juu już zaczął zajadać prezent.

– Ile chcesz? – zapytał po chwili, jakby przypominając sobie o jego obecności.

– Weź wszystkie, przecież nie mogę.

Dziecko/ Tokyo GhoulOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz