"Sylwestrowy zawrót głowy" Part 5/5

770 71 76
                                    



Wrócili pod 221B ze zbolałymi minami i zziębniętymi dłońmi. W milczeniu odwiesili swoje ubrania, w ciszy udali się każdy w swoją stronę. Atmosfera między nimi była tak napięta i gęsta ,że nikt nie odważyłby się o cokolwiek pytać. Poza tym podpity już Tom i Greg byli zajęci jedynie swoimi kieliszkami i telewizorem a pani Hudson dokrajała Molly ciasta i chociaż jej spojrzenie skrzyżowało się przez moment ze smutnym wzrokiem blondyna nie miała serca by prosić go teraz o zwierzenia.


John nie mógł znaleźć sobie miejsca. Krzątając się po mieszkaniu bez celu zauważył ,że do północy zostało kilka ostatnich minut.

W tym samym czasie Sherlock wyszedł z łazienki i zamroczony jak ćma wpadał na Watsona w przejściu między kuchnią a salonem.

Drgnął spięty i poruszył się by odejść więc John zawdzięczając to jedynie swej żołnierskiej odwadze chwycił bruneta za nadgarstek wymuszając tym samym zatrzymanie go przy sobie.

-Mówiłem poważnie Sherlock, i nie chyba tylko na pewno. Nie mogę tego dłużej w sobie dusić- wyrzucił z siebie desperacko gestykulując wolną ręką.

Źrenice detektywa rozszerzyły się a tęczówki błysnęły jakby spalane przez błękitne ogniki. Zadrżał.

-John.

-Tak, wiem co powiesz, jesteś poślubiony swojej pracy. Rozumiem to ale skoro jesteśmy przyjaciółmi muszę być z tobą szczery i...

-John...

-Daj mi skończyć, bo...

-John. Przymknij się już.

Doktor był już pewien ,że ta zagrywka może długo nie zostać mu wybaczona. Jeśli w ogóle. Wyraz twarzy Holmesa nie zdradzał kompletnie niczego. O czym on teraz myśli? Czy czuje się tym obrzydzony? Czy skrzywdził detektywa? Już chciał znów otworzyć usta by mimo wszystko opatrzyć powstałe rany gdy Sherlock jednym zdecydowanym krokiem podszedł na tyle blisko ,że ich nosy niemal stykały się ze sobą.

Usłyszeli to wyraźnie. Rozpoczęło się ostatnie odliczanie dla powitania Nowego Roku.

Wszyscy zebrani skupili się właśnie na tym pozostawiając dwójkę przyjaciół stojących w przejściu między pokojem a kuchnią.

Sherlock chciał to zrobić, tak bardzo ale w jego umyśle powstał całkowity chaos. Wszystko się pomieszało, poplątało.

Bezsensowne formy bez kształtu, bez dźwięku, bez rytmu.

Cała jego pewność siebie uleciała a zamiast przyjemnego podniecenia wzmogło w nim napięcie i stres. Zaciskał nerwowo palce.

Przecież nie potrafi robić takich rzeczy.

Nie ma o tym pojęcia, wprawy.

Co mu w ogóle strzeliło do głowy?

Czy kompletnie postradał już zmysły?

Jeśli to zniszczy wszystko co do tej pory zbudowali?

Czy Sherlock znów doświadczy tej samotności która niszczyła go nim John pojawił się w jego życiu? Czy będzie zmuszony wrócić do stanu w którym w miejscu Johna tkwi tylko pustka?

Spanikował.

Będzie lepiej jeśli odejdzie. Uspokoi tylko doktora, by nie spadło na niego poczucie winy.

Powie ,że wszystko jest w porządku. Może tak będzie lepiej.

-Nie gniewam się, John-wychrypiał nisko skupiony na ich szybkich, nerwowych oddechach.

"Sylwestrowy zawrót głowy" JohnlockOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz