Rozdział 7

1.9K 80 9
                                    

Stanęliśmy przed rzeką. Lód powoli topniał, a mieliśmy bardzo mało czasu. Każde z nas miało dość. Oni byli tu tylko ze względu na brata, natomiast ja mogłam sobie wrócić do domu, ale zapomniałam drogi, więc nici z wrócenia do łóżka. 

- Musimy się spieszyć, chodźmy. - powiedział Piotr.

- Nie mógłbyś zrobić tamy? - spytała Łucja bobra.

- Zaraz kochana, to nie piekarnia. - odparł z nutką sarkazmu w głosie.

- No dalej. - poganiał nas Piotrek, pociągnął mnie i Łucję za rękawy od płaszczy.

- Czekaj, może zastanówmy się przez chwilę ! - krzyknęła Zuza zatrzymując go.

- Nie mamy czasu.

- Staram się być tylko rozważna. - powiedziała ciszej .

- A ja to jestem matoł, tak ? Dzięki.

- Przestańcie i złaźcie, bo zostaniemy zeżarci. - zaniepokoiłam się słysząc wilki. Mają teraz idealny moment na rodzinne sprzeczki. Może im jeszcze herbatę podać?

Pierwsza puściłam się na dół, palcy u stóp już nie czułam z powodu zimna. Gdy wszyscy już zeszli, mieliśmy do wykonania zadanie bojowe. Między innymi przejście po lodzie, który jak wiadomo już się topił, więc w każdej chwili mógł się pod nami załamać. Pan bóbr zdecydował, że pójdzie pierwszy sprawdzając czy można przejść. W jednej chwili wyskoczył wilk i chwycił go w swoją paszczę, a drugi zaczął konwersację z najstarszym z nas (czyt. ludzi), który wyciągnął ku niemu miecz.

- Odłóż to synu, jeszcze się pokaleczysz . - warknął wilk.

- O mnie się nie martw ! Rozpruj go ! - wykrztusił bóbr.

- Zabierajcie się stąd póki czas, a oddamy wam brata. - kontynuował spokojnie.

- Co ty robisz ?! Porozmawiajmy z nim ! - przerwała Zuza.

- Mądre dziecko. - zaśmiał się przeciwnik.

- Nie słuchaj go ! Zabij ! Zabij gada !

- Oj daj spokój ... To nie wasza wojna. Królowa chce tylko, żebyś pozbierał rodzinę i wyniósł się stąd.

- To, że jakiś facet dał ci kawałek żelastwa nie znaczy jeszcze, że jesteś rycerzem ! Opanuj się !

- Decyduj się synu Adama , nie będę dłużej czekał, rzeka zresztą też.

- Wodospad ! - zakomunikowała Łucja.

- Trzymajcie się mnie. - krzyknął Piotr.

Wodospad pękł, a zimna woda chlusnęła prosto na nas. Teraz było nie do wytrzymania zimn jakie osaczało moje ciało było okropne, ledwo co trzymałam się Zuzi, gdyż rąk też już nie czułam. Wreszcie przybiliśmy do brzegu, opadłam na zaśnieżoną trawę. Moje czarne futro było przemoknięte do ostatniej nitki. Zacisnęłam je na sobie mocniej próbując się ograć, ale co mi da mokry płaszcz.

- Coś ty narobił !? - usłyszałam krzyki Zuzanny i odruchowo skierowałam głowę w jej stronę. - Łucja ! Łucja !

- Chyba zgubiłam płaszcz !

- Nie martw się mała , oni o ciebie zadbają jak się patrzy .

- Zresztą już niedługo płaszcz nie będzie ci potrzebny .

^MAGIC^

Szliśmy przez lasy i łąki , aż dotarliśmy do pola, na którym mieściło się setki namiotów. Przechodziliśmy i wszyscy się na nas patrzyli. Wszyscy. Dosyć niekomfortowe uczucie. Zatrzymaliśmy się przy namiocie odrobinę większym niż pozostałe.

- Prowadź do Aslana . - rozkazał Piotr wyjmując miecz z pochwy .

Nagle wszyscy się ukłonili. Rodzeństwo, ja i bobry również. Z namiotu wyszedł on. Aslan. Skąd wiedziałam, że to on? No właśnie sama tego nie wiem. Czułam to. Całą sobą, czułam to, że to właśnie on jest Aslanem. Złota grzywa lekko powiewała na wietrze i pałało od niego tą sympatią , dobrem , ciepłem i magią to uczucie zapamiętam do końca życia.

- Witaj Piotrze, synu Adama. Witajcie Zuzanno, Laylo i Łucjo, córki Ewy. Witajcie i wy bobry. Macie moją wdzięczność, ale gdzie drugi z braci ?

- My właśnie w tej sprawie, prosimy o pomoc.

- Po drodze rozdzielono nas.

- Edmunda porwała Biała czarownica. - powiedział nie pewnie Piotrek krzywiąc się lekko.

- Porwała ? Jak do tego doszło ? - zapytał Lew.

- On ich zdradził wasza wysokość. - powiedział bóbr .

- Byłem dla niego za ostry. - oznajmił Piotrek. - To moja wina.

- Nasza wspólna . - powiedziała Zuzia .

- To jest nasz brat . - oznajmiła Łucja .

- Wiem , moja droga. Dlatego jego zdrada tak boli. Nie łatwo będzie go ocalić.

^MAGIC^

Stałam niedaleko dziewcząt. Przyglądałam się im się bardzo dokładnie. Już wcześniej zauważyłam, że są bardzo podobne. Miały niemalże identyczne oczy. Błękitne lecz u Łucji często widać był w nich te iskierki.

- Wyglądasz jak mama. - stwierdziła młodsza podchodząc.

- Ostatni raz ubrała się tak jeszcze przed wojną. - oznajmiła Zuzanna.

- Weźmy dla niej jakąś suknie, albo całą szafę.

- A zobaczymy się jeszcze ? - obie posmutniały. Łucja jedynie cicho westchnęła. - Oj przepraszam cię, kiedyś byłam inna, prawda ?

- Tak. Kiedyś byłaś fajna. - zaśmiała się.

- Toś ty taka ?

Dziewczyny zaczęły się chlapać. Wyglądało to jednocześnie zabawnie i słodko. Jak na siostry mają ze sobą naprawdę dobry kontakt. Zuza po zaprzestaniu zabawy sięgnęła po ręcznik. Zza zasłony wyłonił się wilk i warknął. Wszystkie trzy wydałyśmy z siebie głośny pisk. Pobiegłam po róg i czym prędzej rzuciłam go Zuzi, która w niego zatrąbiła. Jakimś cudem udało nam się wejść na drzewo.

- Zostawcie je !

- Piotruś ! - krzyknęła Łucja.

- Znów ty ? Już to przerabialiśmy. Wszyscy wiemy, że brakuje ci odwagi.

- Piotr uważaj ! -krzyknęła tym razem starsza z sióstr.

- Wydaj ci się, że jesteś królem, ale zdechniesz. Jak pies !

- Uważaj ! - krzyknęłyśmy gdy wilk skoczył na blondyna. Od razu zeskoczyłyśmy z drzewa i podbiegłyśmy do niego. Siostry zrzuciły ciało wilka z Piotrka. Był cały i zdrów plus cały roztrzęsiony. Przytulił siostry lecz po chwili przygarnęli i mnie.

- Za nim. Wskaże wam drogę. - rozkazał lew. - Piotrze ... otrzyj miecz.

- Powstań. Piotrze pogromco wilka, rycerzu z Narni.

Read between the lines ~ EdmundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz