Płacząc cicho nad Aslanem byłam całkiem nieświadoma co się właściwie wydarzyło, zaczynałam to rozumieć dopiero w drodzę powrotnej. Wielki i potężny lew nie żyje, został zabity przez białą czarownicę. W pierwszych chwilach ta wiadomość w ogóle do mnie nie docierała, ale teraz czuję jakby zżerała mnie od środka. Właśnie dlatego postanowiłam wrócić do obozu. Nie mogłam tam siedzieć bezczynnie.
Uśmiechnęłam się wychodząc z lasu widząc Piotra i Edmunda gadających z centaurem. Całe szczęście, że im nic nie jest.
- Chłopaki! - krzyknęłam a oni obrócili się w moją stronę.
- Layla! - uścisnął mnie Piotrek. - Myślałem, że jesteś z...
- Spokojnie nic im nie jest, ale pomyślałam, że mogę się przydać.
- Dobrze pomyślałaś. Przydasz się, chodź to ci wszystko objaśnię.
***
Wojna rozpocznie się dosłownie za chwilę . Wojska czarownicy są już niedaleko . Stałam cała przestraszona czego nie można było rzec gdy spojrzało się na mnie tak po prostu, ale w środku trzęsłam się i oczekiwałam najgorszego.
- Co tak patrzysz ? Jeszcze ci oczy wypali. - zaśmiałam się gdy przyłapałam Edmunda na wpatrywanie się we mnie nieodgadnionym wzrokiem w odpowiedzi uśmiechnął się pod nosem i odwrócił głowę.
Ponownie zapadła między nami cisza. Nerwowo jeździłam wzrokiem po wrogiej armii. Mieli o wiele większą liczebność niż narnijczycy. Wróciłam wzrokiem do Edmunda, który właśnie kiwnął bratu. Czułam się okropnie, ale nie mogłam ich teraz zostawić. Ledwo trzymałam się na nogach, które miałam jak z waty. Można czuć się gorzej niż się wygląda? Widocznie.
- Za Narnie i za Aslana ! - wrzasnął Piotr.
- Dali sygnał , na stanowiska !
- Postaraj się przeżyć, gapo . - szepnęłam.
- Nawzajem, niezdaro. - odpowiedział.
Chwilę później byłam już oddana wirowi walki. Większość ciosów i tak była oddawana tarczą lub pięścią. Mieczem nie radziłam sobie najlepiej, za mało ćwiczyłam. Tarczą i pięścią radziłam sobie znacznie lepiej.
- Edmund! To koniec, uciekaj stąd! Znajdź dziewczyny i zaprowadź do domu! - krzyczał Piotrek.
- A co on rycerz na smoku? - mruknęłam pod nosem waląc jednego z krasnali w nos. Hipotetycznie to hipopotam.
Nagle cała akcja przyśpieszyła tak, że prawie zapomniałam co tu się dzieje i stanęłam w miejscu jak zahipnotyzowana. Niebieskie światło poparzyło moje oczy w tamtą stronę skierowałam swój wzrok. Edmund. Ten idiota właśnie popełnia samobójstwo, gratulacje!
Zorientowałam się, że światło rozprysło się z różdżki czarownicy, która została złamana przez miecz bruneta. Minął dosłownie moment ich krótkiej walki. Kobieta wygrała. W chwili, w której wbiła miecz w jego brzuch łzy zalśniły w moich niebieskich oczach. Zrobiło mi się słabo przez co nie mogłam wykonać najmniejszego ruchu w jego stronę. Pojedyncze krople kapały z moich policzków na ziemię, niemal słyszałam jak roztrzaskują się uderzając o podłoże. Patrzyłam na to. Patrzyłam na niego osuwającego się na ziemię i nie mogłam nic zrobić. Bezsilność. To to co czułam w tamtej chwili. Bezsilność i bezradność.
Zamknęłam oczy i schowałam swój miecz. Otrząsnęłam się wreszcie odzyskując władzę nad swoimi wszelkimi kończynami. Najszybciej jak mogłam znalazłam się przy młodym Pevensie, gdyby ktoś zapytał jak nie wiedziałabym co odpowiedzieć.
- Ale ty głupi jesteś. - wyłkałam i podsunęłam go pod skałę następnie klękając.
Położyłam sobie jego głowę na udach, zdjęłam mu hełm i zaczęłam lekko głaskać poszarpane włosy. Wtedy do moich uszu dobiegł ryk biło od niego siłą. Wiedziałam kto to, bardzo dobrze. Aslan. Niestety nie mieliśmy na tą chwilę powodu do świętowania. Brunet stękał z bólu, zresztą co się dziwić został przebity prawie na wylot. Zaraz pojawiło się przy nas jego rodzeństwo. Łucja wlała do jego buzi kropelkę wyciągu, ale on przechylił głowę jakby zasypiając na moich udach. Wyglądał jak małe dziecko, bezbronnie i niewinnie, jednak wszyscy wiedzieliśmy, że wcale nie śpi. Moje łzy mimowolnie przebiegały po moich policzkach tworząc mały strumyczek kapiący na jego włosy.
Niespodziewanie Edmund zakłócił ciszę panującą między nami słabym kaszlem i otworzył swoje brązowe niemal czarne oczy. Zrobię mu coś kiedyś, przysięgam na Aslana. Piotrek wziął brata w swoje ramiona z wielkim uśmiechem, który wywołał to samo u mnie.
- Musisz mi zawsze robić na złość? - zapytał retorycznie blondyn.
CZYTASZ
Read between the lines ~ Edmund
RomanceZagubiona wśród rzeczywistości dziewczyna trafia do krainy gdzie jej problemy w Anglii znikają, a pojawiają się nowe.